***
Zwolniłam niesamowicie szybki samochód, zbliżając się do zjazdu za rogiem. Wjechałam teraz głębiej w miasto, a niebo było czarne. Zaparkowałam samochód pod martwym światłem, więc został wzięty za puste miejsce. Spojrzałam z powrotem na mapę, zerkając na bar obok mnie. Byłam tylko kilka przecznic od mojego mieszkania, ale czułam, że pójście tam byłoby trochę głupie - prawdopodobnie czekaliby na mnie. Spojrzałam na pub, za którym zaparkowałam. Pamiętam noc, kiedy spotkałam Billa; on pochodzi stąd. Od tego baru wszystko się zaczęło. Nie było nic prócz słabego gwaru, miejskiego ruchu ulicznego i nocy. Wszystko inne było całkowicie nieruchome, matrix. Wyjęłam kluczyk ze stacyjki i wdrapałam się na tylne siedzenie z mapą. Burczało mi w brzuchu i nie mogłam przestać myśleć o niemowlętach, które powoli umierały z głodu. Nic nie czuję. Nie mogłam płakać, krzyczeć, mówić - nic. Czułam się, jakbym była tylko szkieletem mojego dawnej siebie. Poczułam pustkę, uczucie pustki. Jednak wzięłam to z spokojem. Nie czułam strachu, było cicho. Jakby czas zatrzymał się tylko dla mnie, żebym mogła sobie przypomnieć. W pewnym sensie było to jak zbawienna łaska. Moje oczy były zmęczone, bolały mnie ramiona. Kładę zimne ręce na ciepłym brzuchu, czując dusze moich wkrótce straconych dzieci. Wyobraziłam sobie ich miękkie, niewinne twarze wychodzące ze mnie, tylko po to by ich życie skończyło się, zanim jeszcze się zaczęło, a ja poczułam, że ta cząstka, która ze mnie została, powoli się wymyka. Wypuściłam papierową mapę z rąk na podłogę lśniącego czarnego porsche. Wspięłam się z powrotem na przednie siedzenie, otwierając drzwi. Poczułam ostry ból w klatce piersiowej, przez co się poślizgnęłam. Uderzyłem w oparcie krzesła, przez co z cichym jękiem złapałam się za ramię. Chciałam tylko dobrego życia, nie tego. Otworzyłam drzwi i wyszłam na mokry chodnik, wciąż trzymając się za zranione ramię. Wzięłam klucze i zatrzasnęłam drzwi. Zamknąłem je, a potem rozejrzałam się, wdychając zardzewiałe powietrze. Podeszłam kilka kroków do przodu, trzymając się ciemnej ściany. Spojrzałam z powrotem na samochód i zdecydowałam, że najlepiej będzie, jeśli go zostawię. Musiałam pozostać incognito i bezpieczna, jak to tylko możliwe.
Przypomniało mi się to, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam, jak wysiadają z samochodu. Uderzyłam plecami o ścianę i zdałam sobie sprawę, że zapomniałam paralizatora. To było teraz tylko puste wspomnienie. Byłam szczęśliwa i czułam się bezpieczna. Nie byłam już żadnym z nich. Pozwalam, by moje nagie ramię ocierało się o postrzępioną ścianę, zupełnie niewzruszoną po ukłuciu na spodzie bosych stóp. Było mi zimno i nie miałam na sobie nic poza T-shirtem i szortami. Kurtkę zostawiłam w domu, po tym jak zemdlałam, ktoś mi ją zdjął. Po prostu szłam dalej, modląc się, żeby na nikogo nie wpaść. Mój chód szybko zamienił się w sprint, moje ciało przedzierało się przez przejmujące zimno. Nie mam pojęcia, która była godzina ani dokąd niosą mnie nogi, po prostu wiedziałam, że muszę uciec i to właśnie zrobiłam.Po kilku minutach całkowicie zwolniłam bez tchu. Zrobiłam kilka zakrętów, miejmy nadzieję, że wystarczająco daleko od samochodu, gdzie nie byłabym w polu widzenia podejrzanych. Przestałam biec, uderzając w ścianę z jękiem. Poczułam skurcz w miednicy i zsunęłam się ze ściany na ziemię. Trzymałam się za brzuch, jęcząc. Poczułam ciepłą ciecz między nogami. Spojrzałem w dół, rozchylając się nieco. Teraz panikowałem. W kroczu moich spodni zebrało się mnóstwo krwi, co mogło oznaczać tylko jedno. Straciłam już dziecko. Złączyłam nogi, nie chcąc patrzeć na resztki mojego stworzenia. Teraz mogłam poczuć. Nacisnęłam na brzuch, powodując, że zawodzący szloch wydostał się z mojej przepony. Zakryłam usta, uderzając głową o ścianę z kolejnym krzykiem. Było coraz gorzej, a ja nie mogłam nic zrobić. Mój wzrok był zamglony od łez. Otworzyłam oczy, a nade mną migotały światła miasta. Po prostu siedziałam tam, pozwalając łzom uciec z moich oczu. Nie było nic podobnego do uczucia utraty dziecka i świadomości, że stracisz pozostałą dwójkę. To cię zmiażdżyło bardziej niż cokolwiek kiedykolwiek mogło. Przejmujący chłód zaczął padać na moją skórę głowy, zmuszając mnie do podniesienia wzroku.Zaczął padać deszcz, krople spadające na moją twarz łączyły się ze łzami. Pławiłam się w niekończącej się dziurze depresji i niepokoju. Nie mogłam już tego robić, to było takie trudne. Nie miałam już nikogo, kto kochałby mnie na tyle, by się mną dobrze opiekować. W tym momencie nie żyję nawet dla siebie. Pozostaję przy życiu, ponieważ wierzę, że to słuszne. Żyłam po prostu w imię Boga. Przywarłam plecami do ściany. Gdybym nigdy nie uciekła, nigdy nie skonfrontowała się z Billem, mogłabym być w ciepłym domu. Tylko na tym mi teraz zależało. Bycie ciepłą i zadbaną. Wstałam, powodując rozerwanie skóry na moich plecach. Podobał mi się ten ból, sprawiał, że choć raz poczułam coś innego. Trzymałam rękę na brzuchu, a drugą na ustach. Teraz lało, a ja tylko spacerowałam i szlochałam pod płaczącym niebem. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam tylko ciemną drogę. Nie wiedziałam, gdzie jest samochód, ale lepiej było go nie szukać. Chciałam poczuć miłość, emocjonalne ciepło. Byłam tego spragniona, głodowałam, odkąd myślałam, że straciłam Katie. Zgubiłam się, utknęłam. Nic nie było przede mną ani za mną. Cała nadzieja została utracona. Po prostu tam stałam, mając nadzieję, że Pan już mnie zabierze. Opuszczam ręce po bokach i pozwalam, by deszcz zmył moje łzy. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam suchą alejkę. Pobiegłam tam i usiadłam obok śmietnika pod dachem, czując tylko stratę. Nawet nie wiedziałam, jaka jest data. Zaśmiałam się sam do siebie."Cholera." Wypuściłam drżący oddech, zamykając oczy. "Mam przejebane." Przycisnęłam głowę do ciepłego suchego muru, słuchając syren Blair miast.Czekałam do rana, obawiając się tego, co może nadejść. Słuchałam wszystkiego. Syreny policyjne, lamenty ludzi mieszających się w pobliskim budynku, nieprzerwany wyścig przejeżdżających samochodów, odgłos kotów dziwnie miauczących w moim kierunku. Pozwoliłam intrygującej, muzycznej paplaninie oderwać się od bólu i odrętwienia. Powoli zaczęłam odpływać, czując się ciężko. Czułam się chora, odwodniona i ciężka. Moje słabe kości przypominały łańcuchy, którymi się przeciągałam, a żebra jakby ktoś je rozdzierał. Byłam brudna, mokra i zakrwawiona. Po prostu siedziałam, wyobrażając sobie, że ktoś jest przytulony do mnie. Wyobrażanie sobie ich ciepła wydawało się rzeczywiste i uspokoiło mnie na tyle, że mogłem zasnąć po kilku godzinach wyciszenia.Bałam się, mimo że byłam nieprzytomna. Nie było mnie tutaj, to było tylko moje ciało. Moja dusza była gdzie indziej, starając się zachować młodość i szczęście. Pragnęłam, żeby to wszystko szybko się skończyło. nie chcąc, żeby to trwało dłużej. Oddałam wszystko, co miałam, a teraz nie mam nic do ofiarowania. Czułam, jak mijają godziny i wkrótce poczułam poranny oddech na mokrych ramionach. Moje oczy zatrzepotały otwartymi oczami, prawie nie czułam się, jakbym miał zamknięte oczy przez dwie minuty. Kiedy śpisz, czas leci. Nie poruszyłam się od razu, starając się przywrócić moje ciało do pełnej świadomości, zanim zaczęłam się trząść. Poruszałam się, aż łamały mi się kości. Bolały mnie kolana, kręgosłup też. Nie byłam zaskoczona, spałam na betonowej podłodze pod ceglaną ścianą, zwinięty w kłębek. Powoli wstałam, sprawiając, że mały, szary kot pobiegł w przeciwnym kierunku. Nikogo nie było, nie było już ani jednego dźwięku. Spojrzałam w dół, krew mojego zmarłego potomka wciąż kapała, mokra, na moją nogę. Deszcz utrzymywał wilgoć, zapobiegając wysychaniu. Wyszłam na poranne niebo, obserwując słońce tańczące na horyzoncie. Nie wiedziałam co mam teraz robić, nie wiedziałam gdzie iść. Może bezpiecznie było wrócić do mojego mieszkania. Wyszłam całkowicie na chodnik, patrząc na znak drogowy.„Aksamitna ulica". Wymamrotałam głośno. Byłam zaledwie kilka kilometrów stąd, Właściwie. Byłam blisko, tylko około godziny spaceru. Rozejrzałam się dookoła, już wiedząc, gdzie jestem. To była trasa, którą wybrałam żeby dostać się do mojego mieszkania. Odwróciłam się, teraz w znajomym otoczeniu czułam się bezpiecznie, wydawało się, że jest dopiero 6 rano. Było jeszcze o wiele za wcześnie, by ktokolwiek się obudził.+++
Skręcając za róg, dotarłam do kompleksu A. Fala szczerości przeszła przez moje zranione ciało, sprawiając, że poczułam się komfortowo. Szybko podeszłam do drzwi i poczułam ulgę, gdy zostały otwarte. Tam było plakat osoby zaginionej z moją twarzą w holu.„Osoby zaginione. Angelina Jade Levine była ostatnio widziana od końca czerwca do początku lipca. Ma około 177 cm wzrostu i jest szczupła.Oczy; niebieskieBlond włosyWygląd etniczny: szczupłaZadzwoń pod ten numer: 951-605-4523, jeśli widzisz."Czytam to i wydaje mi się to trochę zabawne. Nikt nie wiedział, co się ze mną stało, ale też nikt nie wiedział, że tu jestem. Znowu poczułam się bezpieczna. Odwróciłam się, kierując się do windy – byłam zbyt wyczerpana, by wchodzić po schodach. Nacisnęłam „2" na przyciskach, byłam niespokojna, gdy się uruchomiła. Prawie natychmiast pomyślałam o Taylor, nienawidziła wind. Zadzwonił, ostrzegając mnie o moim przybyciu. Wyszedłem, czując się odświeżony na widok moich drzwi."Ach. 206." Powiedziałam, powoli zbliżając się do drzwi. Byłam tak wdzięczna, że zostawiłam zapasowy klucz. Była część, w której drzwi były wyłamane, tej szczelinie był zapasowy klucz. Wsunęłam palce do środka, poruszając nimi w poszukiwaniu. Chwyciłam go i z westchnieniem wyszarpnęłam palce. Otworzyłam je, ukazując mój pusty dom. Wszystkie moje rzeczy wciąż były w środku, nie usunęli ich po złożeniu raportu. Powoli zamknąłem drzwi, nie robiąc żadnego hałasu. Zamknęłam go, sprawiając wrażenie, jakby był nienaruszony. Położyłam klucz na blacie i wybuchnełam płaczem.„Tęskniłem za tym gównem". Płakałam, badając czystą podłogę. Właściwie to oniwyczyścili to."Hmm." - powiedziałam przecierając oczy. Podeszłam do szafki, chwytając paczkę ciasteczek. Otworzyłam je i usiadłam z zamkniętymi oczami.Wiedziałam, że to uczucie nie potrwa długo, ale musiałam cieszyć się tym małympokój udzielony mi, dopóki trwał."Dziękuję panie." - wyszeptałam, jednocześnie wypychając twarz.
Uśmiechnęłam się, wreszcie jestem trochę szczęśliwa.
***
CZYTASZ
Satan Reincarnate-TŁUMACZENIE#1
Fanfiction!!KSIĄŻKA NIE JEST MOJA JA TYLKO TŁUMACZE!! STARA WERSJA Dziewczyna, świeżo po liceum. Pochodząca z Nowego Yorku przeprowadziła się do wielkiego, zatęchłego miasta L.A. zupełnie sama. Chciała uciec od swojego toksycznego domu. Niedługo po tym, jak s...