Part 20-"Phone Call"

211 10 8
                                    

*Pov: Kwon Mika*

Wstałam, lekko otworzyłam oczy gdy zauważyłam że mój ukochany Channie już wstał, leżał obok przyglądając się moim rysom twarzy i niedoskonałościom które posiadałam. Poczułam że położył mi rękę na policzku.

~Bc: Dzień dobry księżniczko.

~Mk: Weź bo się zarumienię.

~Bc: O to chodzi.

~Mk: Jakiś plan na dzisiaj?

~Bc: Tak dzisiaj jedziemy do Puerto de la Cruz odwiedzić Loro Parque.

~Mk: U ciekawie.

Chłopak pocałował mnie w czoło.

~Bc: Jeszcze 5 minutek i wstajemy się szykować.

~Mk: Mhm.

Wtuliłam się w tors męża. Otulił mnie swoim umięśnionym ramieniem i leżeliśmy tak przez następne 5 minut, ale nic nie trwa wiecznie.

~Bc: Dobra skarbie czas się zbierać.

~Mk: No...

Mężczyzna wstał, podszedł do szafy po czym chciał iść do łazienki, ale mu przeszkodziłam.

~Mk: CHRISTOPHERZE CHANIE BANG!

~Bc: Co przeskrobałem?

Zapytał niewinnie z przerażeniem w głosie.

~Mk: A mój poranny całusek to gdzie się podział? Hm? Dostał nóżek i zwiał? Bo na to wygląda?

~Bc: Jezu dostałem zawału.

Położył rękę na klatce piersiowe, za to ja lekko uniosłam prawy kącik ust. Podszedł do mnie i złożył pocałunek na moich ustach który od razu oddałam.

~Mk: Z każdym pocałunkiem zakochuje się w tobie jeszcze bardziej.

~Bc: Powiadasz?

Mężczyzna przyciągną mnie bliżej siebie.

~Bc: Ja w tobie też.

Spojrzał mi prosto w oczy, widziałam pożądanie w jego wzroku. Oplotłam rękami jego szyję z tyłu i wtuliłam się w nagą i opaloną skórę na torsie chłopaka. 

{...}

Dotarliśmy na Wyspy Kanaryjskie o 13:17 a bilety do Loro Parque mieliśmy na 14 także mieliśmy 40 minut wolnego czasu.

~Bc: Co chcesz porobić?

~Mk: Po prostu pochodźmy gdzieś.

Złapałam Chana za rękę i splotłam nasze palce. Chłopak na ten gest uśmiechnął się szeroko ukazując dołeczki.

~Mk: Uwielbiam twój uśmiech.

~Bc: A ja uwielbiam ciebie.

Dał mi całusa w czoło.

Zwiedzaliśmy Puerto de la Cruz, pochodziliśmy po sklepach się tam znajdujących i takie tam. Nadszedł czas na wejście do Loro Parque. Po przejściu przez bramki pierwsze co ujrzeliśmy to baseny z delfinami. Zwierzęta wykonywały ciekawe ruchy w wodzie.

~Mk: Patrz tam!

~Bc: WOW! PINGWINY!!!!

Szybkim krokiem podeszliśmy do szyby oddzielającej zwierzęta od nas. 

~Mk: Jakie słodkie. Chce pingwinka.

~Bc: Nie możemy mieć pingwinka skarbie.

~Mk: Czemu~~~~

~Bc: Bo nie mamy gdzie go trzymać.  

Po chwili jednak wpadł na pomysł.

~Bc: Poczekaj chwilkę tutaj.

Odszedł ode mnie a ja dalej przyglądałam się pingwinkom. Po paru minutach wrócił z pluszakiem.

~Bc: Może i nie możemy mieć prawdziwego pingwina ale możemy mieć pluszowego. 

Rzuciłam się w objęcia Męża cała uradowana i zaczęłam go obdarowywać całusami po całej twarzy.

~Mk: Dziękuje dziękuję i jeszcze raz dziękuję.

~Bc: Spokojnie to tylko pluszak.

~Mk: To nie zwykły pluszak tylko pingwinek pluszak to wszystko zmienia.

Zwiedzaliśmy Loro Parque do wieczora. O 20 stwierdziliśmy że jesteśmy głodni ale nie chcieliśmy robić czegoś w apartamencie. Wybraliśmy pierwszą lepszą restaurację.

~Bc: Nie martw się stawiam.

~Mk: Za dużo mnie ostatnio rozpieszczasz o co chodzi?

Spytałam chłopaka z konsternacją na twarzy. On na moje pytanie usmiechną się tylko i lekko zaśmiał.

~Bc: Nic nic

Zamówiliśmy jedzenie i świetnie spędziliśmy razem czas. Gdy mieliśmy wracać do domu otrzymałam telefon od Hyunjina lecz gdy odebrałam nie usłyszałam jego głosu.

~???: Witaj kochana.

~Mk: Kto mówi?

Chan wskazał reką abym dała na głośnomówiący.

~???: Jak to nie pamiętasz mnie? Twój prawowity mąż.

~Mk: Czego ode mnie chcesz?!

~???: Nie od ciebie a od was.

~Mk: Jak od nas?

~???: Wracajcie z Chrisem do Korei albo ten wasz gang mafijny nie przeżyje. A ciebie i tak kiedyś dorwe.

...

Zakończył rozmowę.

~Mk: Musimy wracać jak najszybciej.

~Bc: No to lecimy się pakować nie możemy pozowlić na to żeby chłopacy odeszli.

Szybkim krokiem wrócilismy do hotelu, pakując się Chan zadzwonił po kogoś aby po nas przyleciał.

{...}

Po długim w kurwę locie do Korei od razu skierowaliśmy się do willi skz.

~???: O kogo ja widzę dłużej się nie dało?

~Mk: Daruj sobie Tae.

~Tae: Oho ktoś nie w humorze.

~Mk: Czego od nas chcesz.

~Tae: Chce ciebie.

~Mk: Co?

~Bc: O czym ty pierdolisz?

~Tae: Albo oddasz sie w moje ręce i wypuszczam chłopaków albo każdy z nich łacznie z twoim mężulkiem dostaje kulkę na łeb.

Wtedy ktoś złapał Chana od tyłu za ręce, związał go i posadził na krześle. Spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach.

~Bc: Mika skarbie nie rób tego tutaj chodzi o twoje życie nie wiesz co ten zwyrol ci zrobi.

~Mk: Channie tutaj chodzi o moje życie a życie 8 wspaniałych chłopaków. Nie mogę pozwolić abyście umarli.

~Tae: Zegar tyka, czas mija, jeszcze chwila, a decyzji ni ma.

Zwrócilam się z pewnoscią w wzroku do Tae.

~Mk: Idę z tobą.

~~Słowa (761)~~

Mafia Of Stray Angels || Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz