Part 18 - "Ślub z niespodzianką..."

190 12 10
                                    

To już dzisiaj, to dzisiaj przyjmę nazwisko lidera jednej z najlepszych mafii na świecie, te parę miesięcy odkąd wyznał mi miłość były jakbyśmy nie byli wcale żadnymi mafiozami a jedynie parą która małymi krokami zblizała się do swojego ślubu... niby wszystko się dobrze zapowiada ale ja czuję że coś się stanie (i się nie myliłam)

Wstałam obok Chrisa który dalej spał wygladał tak słodko jak spał dałam mu całusą w czoło. Gdy miałam oderwać usta od jego czoła ten szybko złapał mnie w swoje ręcę.

~Bc: Widzę że moja miłość już wstała.

Powiedział lekko ochrypłym i zaspanym głosem.

~Mk: Może i tak ale po co się odrazu na mnie rzucasz hm?! Prawie zawału przez ciebie dostałam.

~Bc: Po prostu cię kocham i nie chce żebyś sobie szła.

~Mk: Channie ale ja muszę się szykować dzisiaj ważny dzień dla nas i reszty.

Nie posłuchał mnie. Wpił się w moje usta zachłannie, całowaliśmy się szybko i niespokojnie.

Po chwili oderwaliśmy się od siebie.

~Bc: Nasz ostatni pocałunek przed ślubem...

~Mk: Dobra ja się zbieram bo jeszcze dużo spraw na głowie mam.

~Bc: No leć się szykuj.

{...}

~Matka: Wyglądasz olśniewająco w tej sukni.

~Mk: Dziękuje.

*Puk Puk*

~Matka: To pewnie makijażystka i fryzjerka.

Moja matka poszła otworzyć drzwi a ja dalej się oglądałam w lustrze.

~Ma ( Makijażystka): Dzień dobry ja nazywam się Choi Huin Mei.

~Fr (Fryzjerka): Dzień dobry ja się nazywam Chung Lan Hong.

~Mk: Miło mi was poznać ja mam na imię Mika i dzisiaj się mną zajmiecie.

~ Ma: Oki Miło nam cię równiez poznać. Nie martw się wyjdziesz stąd wygladając jak 8 cud świata.

~Fr: To co zabieramy się do pracy.

Makijaż jak i fryzura były gotowe w półtorej godziny wszystko przebiegło w miłej atmosferze i bardzo miło się rozmawiało z Lan Hong i Huin Mei.

~Matka: I co kiedy przyjdzie Chan by cię zabrać do ołtarza?

~Mk: Właśnie o to chodzi że nie przyjdzie. Jak wiesz jestem zafascynowana Polską kulturą a w Polsce pan młody stoi przy ołtarzu i oczekuje aż przyjdzie Panna młoda. Najczęściej do ołtarza pannę młodą odprowadza jej tata i tak własnie uzgodniliśmy z Chanem. Także ta część odbędzie się według polskiej kultury.

~Matka: Oh ok.

~Mk: Idź już zajmij miejsce i możesz powiedzieć tacie że może już przyjść.

~Matka: Ok kocham cię.

Nic jej nie odpowiedziałam bo już wyszła.

*Pov: Christopher Bang*

Stoję cały zestresowany przy ołtarzu razem z Felixem i Hyunjinem jako iż są oni świadkami. Po drugiej stronie ołtarza stoją Miki najlepsze przyjaciołki Min-ji i Ae-ri. Stoją one w ślicznych bordowych sukienkach a Felix i Hyunjin w pięknych bordowych Garniturach.

Nagle widzę jak matka Miki mówi coś na ucho swojemu mężowi po czym ten wychodzi z kościoła. Rodzicielka Mojej ukochanej spojrzała na mnie jednoznacznie. To już czas...

Po chwili drzwi od katedry otworzyły się, dźwięki muzyki wybrzmiały a do środka weszła ona Moja piękna. Wyglądała cudownie, Makijaż uwydatniający jej urodę i włosy spięte w lekko roztrzepanego  koka z kwiatami w środku. Wyglądała jak sen z którego zaraz miałbym się wybudzić. Uśmiechnąłem się bardzo szeroko pokazując moje dołeczki, odwzajemniła gest. Jej twarz była odrobinę bledsza niż zwykle ale może to że stresu. (Niestety się myliłem co to tego).
Doszli do ołtarza gdzie ojciec Miki 'przekazał' ją w moje ręcę. Pogładziłem lekko wierzch dłoni ukochanej gdy ta złapała ze mną kontakt wzrokowy. Miała wysokie buty przez co była odrobinę wyższa ode mnie (no dobra nie taką odrobinę a jakieś 8 cm) ale nie zraziło mnie to.

Ksiądz coś tam popierdolił. Gdy przyszedł czas na przysięgę małzeńską.

~Bc: Ja Christopher biorę Ciebie Miko za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.

Przyszła kolej Miki przed tym jak się odezwała zrobiła minę jakby ją cos zabolało ale szybko wrócila do uśmiechu, zaniepokoiło mnie to odrobinę. Gdy mówiła przysięgę było widać w jej oczach narastający ból.

~Mk Ja Mika biorę Ciebie Christopherze za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci...

Nie dokończyła... Upadła na podłogę... Nagle zobaczyłem jak spod sukni ślubnej wydobywa się krew a na Miki twarzy zagościł niemiłosierny ból. Od razu kazałem Felixowi zadzwonić po Karętkę. Klęklem przed Ukochaną i złapalem za dłonie które zaczela ściskać krzycząc z bólu nie mogłem patrzeć na Mike w takim stanie i z kazdą sekundą co raz bardziej się stresowałem. Nie wiedziałem co jej się stało i to pogarszało sytuację.

Po 5 Minutach przyjechała Karetka gdy podnieśli Mikę na noszach można było zobaczyć wielką krwistą kałużę, mimo iż widok krwi był dla mnie codziennością przerazilem się, chciałem jechać razem z nią karetką ale niestety nie pozwolono mi. Wsiadłem w samochód i pojechałem za karetką do szpitala...

{...}

~Lekarz: Przepraszam który z panów to narzeczony panny Miki Kwon?

~Bc: Ja!

~Lekarz: Mamy wyniki niestety nie dobre z pana narzeczoną jest wszystko ok ale niestety poroniła.

Stałem jak osłupiony, Moja Mika poroniła?! To nie mogło się dziać a jednak. Przez głowę przeszło mi tyle myśli lecz z rozmyślań wyplątał mnie lekarz.

~Lekarz: Może Pan pójść zobaczyć ukochaną i myślę że lepiej będzie jeżeli pan przekaże tę wiadomość.

~Bc: No dobrze.

Mężczyzna zaprowadził mnie do pokoju w którym Mika leżała cała wycieńczona od bólu którego doznała.

~Bc: Hej Mikuś...

~Mk: Poroniłam prawda?

Osłupiałem. Usiadłem na krzesełku obok łóżka i złapałem kobietę za rękę.

~Bc: Tak...

~Mk: Którz się mógł spodziewać...To zawsze ja muszę być tą najgorszą która spierdoli całą sprawę.

~Bc: Hej nie mów tak o sobie to nie twoja wina.

~Mk: Mhm... Miało być tak pięknie miałobyć zgodnie z planem, ślub miał się odbyć mieliśmy zostać mężem i żoną, mieliśmy mieć dziecko i żyć długo i szcześliwie a nie.

~Bc: Przecież można jeszcze dokończyć przysiegę w gronie tylko najbliższych i będziemy mężem i żoną, możemy się jeszcze postarać o dziecko, i możemy wszyscy żyć długo i szczęśliwie. Nie ma sytuacji bez wyjścia.

~Mk: No niby masz rację ale nie wiem czy sobie poradzę.

~Bc: Damy radę byle byśmy mieli siebie u boku.

Wstałem i złożylem czuły pocałunek na czole kobiety.

~Mk: Proszę wracaj do domu nie chce żebyś przeze mnie cierpiał i spędzał całe dnie w szpitalu.

~Bc: Jeżeli trzeba będzie to zostanę z tobą nawet miesiąc w tym szpitalu nie chce cię zostawiać samej.

~Mk: Proszę cię Chan wracaj do domu...

Widziałem że nie jest w nastroju na przebywanie w towarzystwie także posłałem jej jeszcze posmutniały uśmieszek gdy wychodziłem z sali...

~~JEZU UDALO SIE NAPISAŁAM ŁUUUUUU (Słowa 1080)~~

Mafia Of Stray Angels || Stray KidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz