Will otworzył oczy. Nie wiedział, która jest godzina, jednak miał wrażenie, że spał dłużej niż zwykle, jeśli nie dłużej niż kiedykolwiek. Słońce wpadało do pokoju przez rozsunięte rolety, zostawiając na podłodze intensywne smugi światła. Było bardzo jasno. Will stwierdził, że musiało być już południe. Jednak mogło mu się równie dobrze tylko wydawać. Głowa pulsowała mu bólem i w tej chwili nie był pewien absolutnie niczego.
Will podniósł się do pozycji siedzącej i rozejrzał się nieprzytomnie. W pokoju panował rozgardiasz; ubrania walały się po podłodze, mieszając się ze skotłowaną pościelą Luca. Z parapetu spadł kwiatek i teraz ostre szczątki doniczki niebezpiecznie spoczywały na posadzce. Will zanotował w głowie, że powinien na nie uważać, kiedy będzie wstawał z łóżka. Rozcięta stopa była ostatnią rzeczą, której potrzebował.
Usłyszał ciche sapnięcie dobiegające od jego prawej, więc natychmiast odwrócił głowę w tamtą stronę. I w dół, na swój materac, ponieważ poczuł, że coś dotyka jego boku. Coś ciepłego... ktoś.
Will zauważył, że tuż przy jego boku leżał Luc. Ich dłonie były delikatnie splecione. Will czuł aksamitny dotyk jego skóry, uspokajające ciepło. Jak gdyby Luc samym dotykiem przekazywał Willowi, że z nim chłopak jest przy nim bezpieczny. Jego twarz leżała na prześcieradle, a jasne włosy rozsypały się po poduszce. Wyglądał tak spokojnie kiedy spał.
Will poczuł wyrzuty sumienia.
Wczoraj obudził go w nocy. Wrzaskiem wyrwał go ze snu. Był nieuprzejmy wobec niego, zarzucił mu, że był skrajnym ignorantem i egoistą... Porównał Luca do wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek skrzywdzili Willa. Zapytał go, dlaczego miałyby go w ogóle obchodzić jego uczucia. Odsłonił przed nim to, jak bardzo się bał.
A to było największe możliwe upokorzenie.
Luc był jedyną osobą, która kiedykolwiek dostrzegła w nim coś więcej niż tylko ładną twarz. Był kimś wyjątkowym dla Willa, kimś... bliskim.
Will nienawidził ośmieszać się przed nim ani zbytnio odkrywać. Luc był jedyny w swoim rodzaju, więc Will nie powinien ryzykować. Bo gdy powie za dużo... chłopak się od niego odwróci. Wiedział to. A na samą myśl, że mógłby go stracić jego ciało ogarniało paraliżujące przerażenie.
Nie mógł go stracić. Nie mógł.
Dlatego musiał wreszcie przestać się przed nim odsłaniać.
Will spróbował delikatnie wysunąć swoją dłoń z uścisku Luca. Nie udało się; palce chłopaka okazały się być zbyt mocno zaciśnięte wokół jego palców. Postanowił więc nieznacznie poluźnić jego uścisk. Starał się robić to jak najdelikatniej, jednak jeszcze zanim zdążył całkowicie rozdzielić ich dłonie, obudził Luca. Półprzytomny chłopak pogłębił ich uścisk, nie pozwalając Willowi zabrać ręki.
Will nie miał serca wyrwać swojej dłoni. Nie teraz, kiedy Luc tak bardzo chciał ją mieć przy sobie. Czuł jego łaskoczący oddech na swojej skórze.
— Hej —wymruczał Luc zaspanym głosem i przekręcił głowę tak, by mógł spojrzeć w twarz Willa. Patrzył na niego spod półprzymkniętych powiek, a ich złączone dłonie przysunął jeszcze bliżej policzka. — Jak spałeś?
Will postanowił zignorować fakt, że serce zaczęło mu bić jakoś dziwnie szybko, więc spojrzał na twarz chłopaka, by zająć czymś myśli. Luc był dosyć blady, a jego oczy podkrążone. Wyglądał, jakby tej nocy nie mógł zmrużyć oka. Bo tak właściwie było - Will nie pozwolił mu spokojnie spać. Obudził go wrzaskiem. Zaniepokoił swoim stanem. A potem jeszcze na niego krzyczał i zrobił jeszcze kilka niewybaczalnych rzeczy, ale...nawet mimo tego wszystkiego, Luc teraz uśmiechał się do niego, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Will poczuł się jeszcze bardziej winny.
CZYTASZ
Kwiaty z twojego ogrodu || BoyxBoy
Mystery / ThrillerWill był wychowywany pod ziemią, w szemranym ośrodku odkąd tylko pamiętał. Nie wiedział, czym jest świeże, rześkie powietrze; jego świat zawsze pachniał stęchlizną i pleśnią. Chłopak dowiaduje się prawdy na temat swojego losu: niedługo ma się odbyć...