Znowu siedzieli przy tamtym stole. Na blacie znajdowały się kubki z parującymi herbatami, każdy w innym wzorze. Kuchnia była nieco uprzątnięta, ale jednak nie do końca; brudne naczynie zostały zebrane i wsadzone do zmywarki, podłoga zamieciona. Jednak na blacie zostały szarawe plamy, które nie chciały się domyć po jednym szorowaniu. Will stwierdził, że pewnie środek czyszczący był za słaby, ale na sam widok tego brudu świerzbiły mu ręce. Miał ochotę wziąć gąbkę w dłoń i domyć to za Pana, który po jednym przeciągnięciu stwierdził, że się poddaje.
Przy stole siedzieli Luc i Sara, oboje rozłożeni na krzesłach w luźnych pozycjach, podczas gdy Will siedział na swoim stołku jak na szpilkach. Zupełnie nie wiedział, czego mógł się spodziewać.
Siedziała przed nim osoba, której nigdy w życiu nie widział, jednak z jakiegoś powodu wydawała się mu znajoma. Człowiek ten opierał łokcie na blacie, podpierając na nich dłonie i wpatrując się w Willa wnikliwie. Chłopak nie do końca potrafił powiedzieć jakiej płci jest ta osoba; szczęka wyglądała na typowo męską, jednak nos i usta przypominały kobiece. Persona oczy miała skośne i ciemne, tak dziwacznie neutralne, że nie dało się powiedzieć czy należały do chłopaka czy dziewczyny. Długie włosy oraz workowata bluza nie pomagały Willowi w określeniu tego, na kogo patrzy. Osoba dawała mu naprawdę mieszane uczucia, więc miał nadzieję, że się przedstawi i na tej podstawie będzie mógł wreszcie wywnioskować jakiej płci jest.
— Ciekawe... — powiedziała osoba, nachylając się nieco w stronę Willa, zupełnie jakby chciała dokładnie mu się przyjrzeć, mimo że dzieliła ich tylko szerokość blatu stołu. — Więc... masz na imię Oskar, tak?
Will przełknął ślinę. Ta osoba roztaczała sobą jakąś dziwną aurę tajemniczości, która sprawiała, że czuł się nieco niekomfortowo. W odpowiedzi na pytanie, kiwnął głową.
— Ile masz lat?
— Szesnaście — głos mu drżał.
Sara odwróciła głowę w jego stronę, przyglądając się mu wnikliwie. Jej spojrzenie nie było tak przerażające jak wczoraj, jednak Will nadal nie mógł się do niego przyzwyczaić. Było po prostu... dziwnie niepokojące.
— Szesnaście? — powtórzyła. — Wyglądasz na jakieś... dwadzieścia.
— Bez przesady — mruknął Luc. — Siedemnaście góra.
— Na starszego od ciebie wygląda, to na pewno - dogryzła mu Sara.
Luc mruknął niepocieszony.
— No nie moja wina, że mam takie pulchne policzki.
— Gdzie tam, piękny jesteś – powiedziała Sara, sięgając ręką do jego czupryny i czochrając mu włosy.
— Ej!
Sara uśmiechała się do Luca wrednie, chichocząc. Zapewne ich przekomarzanie powtarzało się dosyć często, bo nieznajoma osoba przyglądała się im z uśmiechem. Sprawiała wrażenie, jakby była z nimi blisko, jednak zachowywała delikatny dystans. Trochę tak, jak gdyby chciała dać chwilę prywatności zakochanym. Może rzeczywiście Luc i Sara się umawiali?
– Dobra, dobra, uspokójcie się już – przerwała im osoba. – Jeśli mam wam pomóc to musicie być cicho, bym mogło z nim pogadać.
Mogło?
Nieznajoma osoba pociągnęła kolejny łyk z kubka. Will zauważył, że wypiła już połowę swojej herbaty, podczas gdy przed nim stała całkowicie pełna filiżanka. On sam był zbyt spięty, by podnieść naczynie. Wiedział, że ręka zaczęłaby mu się trząść i wylałby na siebie wrzątek. A nie chciał ubrać swoich ubrań. Nie miał w końcu nic na zmianę.
CZYTASZ
Kwiaty z twojego ogrodu || BoyxBoy
Misteri / ThrillerWill był wychowywany pod ziemią, w szemranym ośrodku odkąd tylko pamiętał. Nie wiedział, czym jest świeże, rześkie powietrze; jego świat zawsze pachniał stęchlizną i pleśnią. Chłopak dowiaduje się prawdy na temat swojego losu: niedługo ma się odbyć...