♣︎10♣︎

1.1K 50 28
                                    

Przy śniadaniu nikt nie wspomniał o tym, co działo się w nocy. Nie padły żadne pytania, żadne komentarze czy słowa otuchy; żadne słowa, nawet te najmilsze. Była tylko cisza, tak niezręczna i ciężka, że trudno było ją znieść.  Will czuł się wyjątkowo spięty, gdy tak siedział przy stole i wbijał wzrok w blat. Nie wiedział, czego w sumie się spodziewał poranek po tym, co wydarzyło się w nocy. Może rozmowy, dzięki której mógłby przestać myśleć o hałasach w nocy. Przewijały się one przez jego głowę ciągle, wywołując po raz kolejny ogromne poczucie winy: dlaczego jej nie pomógł? Chciał zatrzymać te myśli, ale nie potrafił. Może pomógłby uroczy śpiew Ani. Will z chęcią by się w niego  wsłuchał. Może w ten sposób wreszcie mógłby rozproszyć natarczywe myśli. Ale nie, powitało go nieludzkie, paraliżujące milczenie. Żadnych stuków, szurania krzeseł, dźwięków oddechów. Nic. Tylko bezkresna cisza.  Już nawet krzyki byłyby lepsze. Milczenie wwiercało mu się w głowę, uderzało niczym niewidoczny młot i kazało mu pozostać skupionym. Instynkt podpowiadał nieustannie: coś się stanie, bądź czujny, gotowy.
 
Zarówno po Ani, jak i po Natalii nie było widać, że coś tragicznego miało miejsce zaledwie przed kilkoma godzinami. Wyglądały one tak… zwyczajnie. Siedziały w milczeniu, ale spokojne. Ania bawiła się jedzeniem, nabierając na łyżkę i zrzucając z niej płatki z powrotem do miski. Natalia popijała herbatę z kubka, drugą dłonią zaczęła wybijać nieregularny rytm na blacie stołu, przerywając tę okropną ciszę.
 
- Aniu, przestań bawić się jedzeniem – odezwała się wreszcie Natalia, odstawiając filiżankę na spodek z cichym, nieprzyjemnym brzękiem. Will aż się wzdrygnął.  - To niekulturalne.
 
Will patrzył się na kubek z herbatą, stojącą przed nim. Miał suche gardło i chciało mu się pić, ale nie wiedział czy powinien to robić. Sama jego obecność przy tym śniadaniu wydawał się być nie na miejscu. Miał przeczucie, że robił coś źle, jednak nie wiedział co. I chociaż naprawdę się zastanawiał, i nie znalazł w swoim zachowaniu nic niestosownego, dalej nie mógł się pozbyć tamtego niepokojącego przeczucia. Chwilę się wahał, ale w końcu postanowił wypić jeden łyk. Napój miał okropny smak. Chłopak z trudem powstrzymał grymas obrzydzenia wypływający mu na twarz. Co to w ogóle było za obrzydlistwo? Zakrył usta dłonią, by mieć pewność, że nie widać jego zniesmaczenia.
 
- No co - naburmuszyła się dziewczynka. Nabrała płatki na łyżkę i włożyła do ust - Przecież jem.
 
Natalia westchnęła. 
 
- Przepraszam za nią - zwróciła się do Willa, uśmiechając się drętwo. - Wszystkie dzieci tak mają: coś im się mówi, a one tym bardziej nie przestają.
 
Will miał ochotę napomknąć, że nie wszystkie dzieci, ale powstrzymał się. Nie był przecież normalnym dzieckiem. Nie powinien w ogóle brać udziału w tej rozmowie. Nie powinno go w ogóle tu być.
 
Po śniadaniu Natalia zagoniła Anię do sprzątania, na co dziewczynka zareagowała przeciągłym jękiem niechęci. Zaczęła mamrotać coś pod nosem, że w mieszkaniu jest czysto, ale posłusznie zaczęła zbierać swoje porozrzucane puzzle z kuchennej podłogi. Will, głównie przez „sposób wychowania” Wiktora, zaproponował swoją pomoc w sprzątaniu. Czułby się winny, siedząc tak i nic nie robiąc, podczas gdy ludzie dookoła mieli jakieś pożyteczne zajęcia. Nie zasługiwał na odpoczynek.
 
Był wdzięczny za to, że Natalia, chociaż niechętnie, pozwoliła mu umyć przynajmniej kuchnię. Dzięki temu zajęciu Will nie musiał koncentrować się na nieprzyjemnych bliznach ani dotykać gojących się ran pod opatrunkami. Ostatnio nieświadomie robił to coraz częściej, co stawało się trochę niepokojące. Ale trudno było mu oderwać palce od własnego ciała; wolał widzieć, czuć wszystkie swoje słabe miejsca, by w razie potrzeby wiedzieć, co ochronić. By być świadom, w których miejscach jego skorupa pęka i jak najskuteczniej zapobiec dalszym rozpadom.
 
Czas mijał szybko, kiedy Will i Natalia, w towarzystwie Ani, która po włożeniu zabawek do pudełek, bardziej hałasowała niż rzeczywiście pomagała, sprzątali mieszkanie. Chłopak ścierał kurze zalegające w głębi szafek. Czuł jak lekko drżą mu nogi; stał na niezbyt stabilnym stołku, który chybotał się niebezpiecznie. Ale co miał zrobić? Bez niego nie dałby rady dosięgnąć do brudu. Nie był niski, no może odrobinę, ale tamte szafki znajdowały się naprawdę wysoko. Will podejrzewał, że nawet sporej wielkości mężczyzna musiałby się wspiąć na palce, by wyjąć coś z głębi. Jednak były to tylko jego podejrzenia, myśli, dzięki którym czuł się trochę lepiej z tym, że musiał skorzystać ze stołka, bo był zbyt niski, by samemu dać radę.
 
Popatrzył na szarą od kurzu szmatkę, która jeszcze niedawno była jasnoniebieska. Chłopak zaczął się zastanawiać od jak dawna ta szafka nie była myta oraz czy dziwnie gorzkawy posmak, który czuł próbując herbaty podczas śniadania, nie był przypadkiem resztką niesprzątniętego brudu z kubka.
 
— Ej, a jaki jest twój ulubiony kolor? — spytała Ania po dłuższej chwili milczenia.

Kwiaty z twojego ogrodu || BoyxBoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz