♣︎16♣︎

721 42 16
                                    

Wychodzili właśnie z domu, by poczekać na przyrodniego brata Sary, Rufaro, który zgodził się zawieźć ich w tą i z powrotem do marketu, by mogli zrobić jakieś zakupy. Gdyby mieli iść pieszo, zajęłoby im to pewnie kilka godzin, a i tak nie wiadomo, czy daliby radę donieść wszystkie siaty do domu - tak powiedział Luc. Will kiwnął głową ze zrozumieniem, kiedy chłopak dzwonił po podwózkę.

Luc zamknął drzwi od domu, przekręcając zamek z cichym zgrzytem. Dołączył do Willa, który stał już na najwyższym stopniu schodów prowadzących na ganek. Przed nimi znajdowała króciutka brukowa ścieżka, która kończyła się przy niewielkiej metalowej furtce.

Chłopak rozglądał się dookoła z zafascynowaniem. Pierwszy raz w życiu znalazł się na dworze.

Zaczęli kierować się w stronę wyjścia z posiadłości. Kiedy tak szli powolnym krokiem, Will zauważył, że nad ich głowami wisiały nagie konary drzew, tworząc magiczny korytarz nad ich głowami. Cała otaczająca ich natura wydawał się być uśpiona, jakby zaklęta, czekająca na zdjęcie czarodziejskiego uroku. Nie było tak jasno; niebo było szare, ponieważ słońce skryło się za grubymi chmurami. Jednak nawet pomimo tego, Will nie mógł przestać się rozglądać, będąc szczerze zachwycony tym, co widział

Powietrze muskało jego policzki, przez co czuł się, jakby dostawał co chwila mroźnym biczem po twarzy. Pomimo grubej kurtki, którą Luc znalazł gdzieś na dnie szafy swojej ciotki, oraz grubego swetra, jaki chłopak miał pod spodem, Will drżał z zimna. Zewnętrzny świat był niezwykle zachwycający, jednak niska temperatura zdecydowanie się do tego nie zaliczała.

Zaczynały go boleć dłonie. Will spojrzał na nie i zauważył, że płytki jego paznokci nabrały lekko fioletowego koloru.

- O kurde - powiedział Luc, stając przy Willu i również patrząc się na jego dłonie. - Ale masz zmarznięte ręce. Chcesz rękawiczki?

Will potrząsnął głową.

- Nie, ja...

Luc sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej kawałek ciemnozielonego materiału. Włożył Willowi rękawiczki w dłonie.

- Załóż je. Zanim przyjedzie nasza podwózka, minie jeszcze chwila, bez sensu żebyś tak marzł. I chyba raczej nie chcesz jechać na OIOM, by ci ręce amputowano, co nie?

Will nie miał pojęcia czym jest OIOM, ani dlaczego mieliby tam mu amputować ręce, ale kiwnął głową. Gdyby musiano mu uciąć dłonie, nie mógłby pracować więcej jako sługa. Stałby się absolutnie bezużytecznym pasożytem. Dlatego nie mógł sobie na to pozwolić. Nie mógł stać się ciężarem dla Pana.

- Dziękuję - powiedział, zakładając rękawiczki.

Rękawiczki były niewygodne. Miał wrażenie, że materiał rękawiczek zmuszał jego dłonie do zaciskania się. Było to strasznie dziwne uczucie, ale może tak miało być. Nigdy wcześniej nie nosił rękawiczek, więc ciężko było mu to stwierdzić.

Luc zaśmiał się pod nosem, przez co Will spojrzał w jego stronę.

- Założyłeś odwrotnie - powiedział. - Wzorek z kwiatami powinien się znajdować na zewnątrz, nie w środku twojej dłoni.

Will zerknął na swoje ręce. Rzeczywiście.

Luc podszedł bliżej i wyciągnął ręce. Dotknął dłoni Willa w rękawiczkach. Mimo, że ich skóry dzielił gruby materiał, chłopak czuł się nieswojo. Luc złapał za tkaninę w miejscu, gdzie kończył się czubek palca Willa. Pociągnął, a wtedy rękawiczka zsunęła się z dłoni Willa.

Chłopak natychmiast cofnął się pół kroku. Rękawiczka została w ręku Luca, który nie spodziewał się raczej tak gwałtownego uniku ze strony Willa.

Kwiaty z twojego ogrodu || BoyxBoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz