Przez jedną naprawdę przerażająco długą chwilę myślałam, że będzie po mnie. Zabiją mnie, a moje bezwładne ciało zostanie rozpuszczone w kwasie i nawet nie będę mogła liczyć na cholerny nagrobek! Byłam kompletną idiotką. Co ja sobie myślałam przychodząc tutaj? Musiało mi całkiem odbić! Pozostało tylko...
- Nie. - Głos mężczyzny odbił się głośnym echem w mojej obolałej czaszce. Kompletnie skołowana wypuściłam z płuc nieświadomie wstrzymywane powietrze.
Chłopak za mną nie był zadowolony takim obrotem spraw. Mruczał coś pod nosem strasznie mnie tym wkurzając, a jako, że ostatnim czasem bywałam dość lekkomyślna i często działałam zanim dobrze przemyślałam swoje czyny, urażona jego chęcią zabicia mnie - postanowiłam dać mu nauczkę. I to nie była do końca moja wina. To chyba jakiś stres pourazowy czy coś w tym rodzaju, bo tak właśnie działały na mnie groźby. Zamiast się ich jeszcze bardziej przerazić, kiedy pierwszy lęk mijał zapominałam o nim całkowicie i atakowałam.
Nagle drżenie rąk ustało i mogłam z pełnym opanowaniem działać. Tego nauczyło mnie FBI i byłam im za to wdzięczna. Cierpliwie poczekałam, aż zabezpieczy broń i w momencie, kiedy zaczął wsuwać ją za pasek spodni zamachnęłam się i uderzyłam go łokciem prosto w twarz. Jęknął głośno łapiąc się za nos i obracając do mnie tyłem zaczął wyrzucać z siebie jedno przekleństwo za drugim. Niestety w jednej z dłoni wciąż trzymał ten nieszczęsny pistolet, którego nie zdążył schować, więc wykorzystując moment jego nieuwagi złapałam go za przedramię i jednym mocnym szarpnięciem wykręciłam mu rękę. Zaskoczony wciągnął z sykiem powietrze.
Wreszcie broń znalazła się w moich dłoniach. Była odrobinę brudna krwią z nosa mięśniaka, ale mimo to nie potrafiłam sobie odmówić kopniaka w krocze. Mężczyzna momentalnie zawył z bólu i zginając się w pół, obrócił w moją stronę
- Ty głupia dziwko! - warknął ruszając na mnie, ale ja udając całkowicie niewzruszoną odbezpieczyłam broń i celując prosto w jego głowę uśmiechnęłam się szeroko. Stanął w miejscu wciąż trzymając się za krocze. Jego oczy wlepiały się we mnie z wyraźnie widoczną furią.
- Chyba wyjaśniliśmy sobie już, że nie jestem żadną dziwką? - Zapytałam odrobinę zdyszana.
- Jak cię...
- Dość! - przerwał mu zielonooki, a ja wyprostowałam się i posłusznie zabezpieczając broń, wyciągnęłam ją w jego stronę. Wiedziałam, że być może była to moja jedyna szansa na sprzątnięcie ich, ale to wcale nie naprawiłoby mojej sytuacji. Wtedy już całkiem straciłabym jakiekolwiek szanse na życie, a i tak już i bez tego moje rokowania były dość marne.
- Nie lubię, jak mi grożą - wyjaśniłam z udawaną skruchą, a on nagrodził mnie nieznacznym uśmiechem. Raczej mi nie uwierzył.
Mięśniak znów ruszył w moją stronę, ale mężczyzna powstrzymał go jednym machnięciem dłoni. Byłam mu za to wdzięczna.
- Właściwie to... - Podszedł bliżej odbierając ode mnie broń. - Powinienem ci podziękować.
Uniosłam pytająco brew.
- Rozpieprzyłaś naszą konkurencję z hukiem.
Skrzywiłam się.
- Nie jestem pewna czy to powód do dumy.
Jego wzrok przesunął się po mojej kusej sukience, a ja nagle nabrałam ochoty na błaganie go, aby oddał mi swoją marynarkę. Mimo wszystko jednak powstrzymałam się i z całych sił starałam się stać spokojnie. Niestety moje nogi drgały co jakiś czas chcąc wiać.
- Czego tu szukasz? - zapytał wreszcie.
Czułam jak mięśniak bombarduje mnie wzrokiem, więc przesunęłam się nieco w bok, aby zwiększyć między nami odległość, ale na szczęście wciąż stał grzecznie dochodząc do siebie po kopniaku w krocze. Widocznie nie miał zamiaru łamać poleceń zielonookiego.
CZYTASZ
Historia Mojej Miłości
RomanceLizzy nie do końca wiedziała gdzie podąża w swoim życiu. Miała ciężką pracę w agencji FBI do czasu, aż wszystko się posypało. Jej operacja została spalona, ale udało jej się rozwalić jeden z największych gangów na wybrzeżu słonecznego Miami. To jedn...