To niemożliwe

76 15 0
                                    

Po wyjściu Mii siedziałam dalej na łóżku zastanawiając się, co zrobić z jej propozycją i spędziłam tak naprawdę długie godziny, a jedyny wniosek, jaki wyciągnęłam z całej tej sytuacji to fakt, że była ona absurdalna. Na samą myśl o rozkochaniu w sobie Jensena co rusz wybuchałam histerycznym śmiechem i w takim oto stanie zastał mnie sam zainteresowany.

Wszedł do pokoju jak zawsze w tych swoich eleganckich ciuchach i widząc mnie uniósł pytająco brwi. Niestety to nie polepszyło mojego stanu, bo na jego widok dostałam kolejnego ataku i teraz już pokładałam się ze śmiechu tak bardzo, że aż łzy leciały mi po policzkach.

- Czyżby leki przestały działać?

Nawet nie byłam w stanie mu odpowiedzieć, bo kiedy tylko próbowałam otworzyć buzię znów zalewała mnie fala niepochamowanej wesołości.

Mężczyzna pokręcił głową patrząc na mnie pobłażliwie.

- Widzę, że sama ze sobą bawisz się najlepiej - mruknął, a ja ryknęłam jeszcze głośniejszym śmiechem, bo zabrzmiało to bardzo dwuznacznie. - Wariatka - dodał, a ja odprowadziłam go rozbawionym spojrzeniem do łazienki. I dopiero kiedy zniknął mi z oczu doszłam nieco do siebie.

A potem usłyszałam, jak puszcza wodę i moja wyobraźnia najwyraźniej zachęcona wcześniejszymi słowami Mii podsunęła mi kilka conajmniej niegrzecznych wizji z Jensenem i mną w roli głównej. O Boże, jeszcze mi tego brakowało, żebym zaczęła o nim fantazjować.

Poza tym Mia się myliła, on mnie nienawidził. A co gorsza ja też go nienawidziłam. Jak miałabym więc do cholery go w sobie rozkochać i udawać, że sama coś do niego czuję? Ten plan nie miał żadnego sensu, ale nie mogłam o tym powiedzieć dziewczynie, bo skoro uważała, że jesteśmy razem to byłoby bardzo dziwne, jeśli nie chciałabym walczyć o swojego chłopaka.

Chłopaka. Coś przyszło mi do głowy i mimo wciąż bolącego boku, który tak na marginesie na pewno naruszyłam wcześniejszym napadem śmiechu - wyskoczyłam z łóżka i nie zastanawiając się nawet nad swoimi czynami wpadłam do łazienki.

- Hej, co oni o... - Urwałam nagle w połowie słowa, bo właśnie zaskoczony Jensen odwrócił się do mnie przodem i ujrzałam go takim, jakim go Pan Bóg stworzył - och, cholera. To ja może... ja... - przełknęłam ślinę wycofując się. - To może poczekać!

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i nawet nie dając sobie chwili na zastanowienie z powrotem wskoczyłam do łóżka. Następnie zamknęłam oczy i próbowałam myśleć o wszystkim tylko nie o Jenie nagim w łazience. Bo przecież to nie było tak, że mi się podobał... Bo nie podobał! To było po prostu krępujące. I prawie nic nie zauważyłam... ani jego mięśni brzucha, ani dobrze zbudowanych przedramion. Nie widziałam też twardych ud i.... wrzasnęłam zakrywając siebie twarz kołdrą.

I wtedy to usłyszałam.
Jego cichy śmiech.
Aż zesztywniałam.

- Lizzy doprawdy, aż chciałoby się przełożyć cię przez kolano i sprać na kwaśne jabłko.

- Nic nie mów! Nic!

- Ależ to naprawdę urocze, że tak się wstydzisz. Nie sądziłem, że taka kobieta jak ty może...

- Zamknij się błagam! - Krzyknęłam wciąż chowając się pod kołdrą, ale Jen zbyt dobrze się bawił moim kosztem. Poczułam jak siada obok.

- Spójrz na mnie.

- Ale ubrałeś się?

- Spójrz! - To był rozkaz i może, gdybym była jedną z nich to bym nawet zareagowała, ale ja tylko mocniej zacisnęłam dłonie na pościeli. - No dobrze, sama tego chciałaś. - Mruknął tracąc cierpliwość, a potem zerwał ze mnie kołdrę, aż pisnęlam. - Spójrz na mnie.

Historia Mojej MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz