Diabeł w ludzkiej skórze

115 18 0
                                    

Szliśmy oświetlonym gołymi żarówkami korytarzem od czasu do czasu mijając pojedyncze drzwi, ale najwyraźniej żadne z nich nie były celem mężczyzny.
Jęknęłam, kiedy kolejny raz stanęłam źle na obolałej nodze, a on obrócił się za mną.

- Gdybym wiedział, że to zajmie tyle czasu...

- Zawsze możemy wrócić.

- Nie możemy.

- Czemu nie chcesz rozmawiać, jak cywilizowany człowiek tylko prowadzasz mnie po jakiś upiornych korytarzach, o których już dawno zapomniał Bóg.

- Właśnie dlatego.

Przewróciłam oczami i podpierając dłonią ścianę znów trafiłam na pajęczyne.

- Obrzydlistwo - mruknęłam wycierając dłoń o spodnie.

Znów skręciliśmy, ale tym razem trafiliśmy na ciemny korytarz, który znów prowadził w dół.
Zatrzymałam się.

- O nie. Jeśli myślisz, że dam radę zejść z tą nogą po kolejnych ciemnych schodach...

- Dasz radę. Jesteś wyszkolona na takie okazję, ale dobrze. Skoro chcesz w to grać - powiedział wzruszając ramionami, a potem podszedł do mnie tak szybko, że nawet nie zdążyłam zareagować.

- Co Ty wyprawiasz?! - wrzasnęłam szykując się na upadek, kiedy podciął mi stopą nogi, ale okazało się, że zrobił to tylko po to, żeby złapać mnie zanim upadnę.

Znów znalazłam się w jego ramionach.

- Postaw mnie na ziemię!

- Przecież nie zejdziesz sama - mruknął chyba rozbawiony, a potem trzymając mnie blisko siebie ruszył schodami w dół.

Odruchowo objęłam go lewą ręką za kark, a prawą dłoń oparłam o jego obojczyk.

- Jeśli upadniesz to cię uduszę.

- Nie rzucaj słów na wiatr.

- Wiesz, że tego nie robię.

Próbowałam dojrzeć jego twarz w ciemności, ale widziałam jedynie zarysy. Oczy wciąż nie przyzwyczaiły się do braku światła.

- Masz rację. Znam cię na wylot. Wiem o tobie wszystko.

Zadrżałam mimo, że nie było mi zimno. Nie chciałam, żeby mnie znał. Chciałam tylko wrócić do swojego starego życia. Tylko.

- Dlatego wiem też, że byś mnie nie udusiła. Chociaż przyznam szczerze, że po twoim ostatnim napadzie zaczynam się zastanawiać czy mam wszystkie informacje na twój temat.

Milczałam. Nie chciałam wracać do tam tej sytuacji. Jednak on nie dawał za wygraną.

- Leczyłaś się psychiatrycznie? - zapytał o to takim tonem, jakby chodziło o pogodę, a nie czyjeś zdrowie psychiczne.

- Przy tobie z pewnością będę musiała.

Postawił mnie wreszcie na ziemi, a sam stanął za mną i kładąc dłonie na moich ramionach obrócił mnie w lewo. Znów zadrżałam.

- Obawiam się, że wcześniej niż później - mruknął pochylając się do mojego ucha.

Chwilę później odnalazł klamkę i otworzył drzwi.

***

Pomieszczenie, do którego mnie zaprowadził było małym pokoikiem pozbawionym okien.
Pod sufitem wisiała pojedyncza żarówka, a cztery ściany miały rdzawy kolor. Nawet nie chciałam wiedzieć od czego. Po środku stał stalowy i mocno zniszczony stół, a po jego dwóch stronach stały drewniane krzesełka. One jedne wyglądały na nowe. Na lewej ścianie wisiały łańcuchy.

Historia Mojej MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz