Opera mydlana

122 21 20
                                    

Obudziłam się w ogromnym łóżku opatulona czerwoną satynową pościelą, a pierwsze co zauważyłam to fakt, że jestem ubrana w równie czerwony, co pościel szlafrok tyle tylko, że ten miał złote lampasy. Ściany pomieszczenia pomalowane zostały na biało, a stojąca na wprost łóżka jasno brązowa szafa miała ogromne lustro, w którym właśnie na siebie patrzyłam.

Moje policzki były zarumienione, a we własnych oczach widziałam złość. W dodatku potrzebowałam szczotki do włosów.

Byłam ciekawa gdzie się znajdowaliśmy i gdzie właściwie podział się Jensen? Ostatnie co pamiętałam to jazda samochodem, ale przecież nigdy nie zdarzyło mi się mdleć, więc było dla mnie jasne, że dranie musieli coś mi podać. Tylko kiedy?
Byli cwani. Cwańsi niż myślałam.

Usiadłam ostrożnie wciąż czując zawroty głowy, po czym rozchyliłam poły szlafroka i z ulgą zobaczyłam, że mam pod spodem tę samą sukienkę, w której byłam w hotelu. Nie obawiałam się, że któryś mnie dotknął. Nie byli bandą zboczeńców tylko gangsterów, ale wizja oglądania mnie przez któregokolwiek z tych ćwoków nagiej nie koniecznie mnie cieszyła.

Mimo, że pracowałam przez tak długi czas pod przykrywką nie wyzbyłam się myślenia o nich, jak agentka. Ciągle pojawiały się w mojej głowie jakieś obraźliwe słowa pod ich adresem, które wyniosłam ze szkoleń w FBI. Tam uważano ich za śmieci. Niebezpieczne śmieci.
Widocznie tak już musiało być.

Usłyszałam ciche pukanie, a potem zanim odpowiedziałam albo chociażby mrugnęłam w drzwiach ukazała się głowa Jensena.

- Wreszcie - rzucił i wszedł do środka. - Już myślałem, że nigdy nie wstaniesz.

Zerwałam się na równe nogi.

- Jak śmieliście mnie odurzyć!?

Mężczyzna popatrzył się na mnie, jak na wariatkę, po czym wybuchł pięknym i irytująco pociągającym, ale nieco mrocznym śmiechem. Wyglądał w tej chwili jeszcze młodziej niż przedtem.

To był pierwszy raz, kiedy tak się przy mnie śmiał.

- Nikt cie nie musiał odurzać. Odleciałaś zanim zdążyłem to zrobić.

- To nie prawda! Ja nigdy nie mdleje! Co to kurwa ma być jakaś opera mydlana?

Wzruszył ramionami poważniejąc.

- Może czas się zbadać?

- Jaja sobie robisz, tak?

- Nie mam czasu na gierki. Ubierzesz się w coś normalnego i pójdziesz ze mną. Trzeba cię jakoś wprowadzić.

- Spieprzaj! - warknęłam, a on jakby miał do czynienia z małym dzieckiem przewrócił oczami.

Poczułam zalewającą mnie wściekłość. Nienawidziłam, gdy ktoś zachowywał się tak, jakbym była nieznośnym bachorem.

Niewiele więc myśląc (chyba ze zmęczenia nie do końca panowałam nad odruchami) rzuciłam się na mężczyznę z pięściami. I mało brakło, a wybiłabym mu te proste bielusieńkie zęby! Przysięgam!

Niestety sekundę przed tym, jak moja pięść miała trafić w jego szczękę uchylił się i łapiąc mnie za nadgarstek obrocił w tył.
Poczułam pchnięcie, a sekundę później poleciałam prosto na ścianę tak, że przywaliłam w nią twarzą.

Cholera jasna!
Pociemniało mi przed oczami i naprawdę zabolało, ale nie zamierzałam tego okazywać. Ból fizyczny nie był mi obcy.
Zastygłam więc w bezruchu. Uczyli nas, że nie powinniśmy tego robić, inaczej przeciwnik mógł zdobyć nad nami przewagę, ale ja już nie byłam jedną z nich. Chrzanić ich zasady!

Historia Mojej MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz