Piąte przykazanie

97 19 4
                                    

Po moim ataku nastała cisza.
Jensen opuścił nasz pokój, a kiedy do niego później wrócił unikał mnie jak ognia. Nawet nie patrzył w moją stronę. Nie ukrywałam, że było mi to na rękę. Wstydziłam się swojego zachowania. W ogóle nie było do mnie podobne.

Jakiś czas później wzięłam prysznic i doprowadziłam się do porządku. Ubrania, które dostałam tym razem były nieco normalniejsze, chociaż daleko im było do ciuchów, które miałam ochotę w tym momencie nosić.
Zapinałam właśnie guzik od jeansów, kiedy mężczyzna znów wrócił do pokoju.

Przypadkiem, nie celowo trafiłam wzrokiem prosto w jego zimne spojrzenie. Aż dreszcz przeszedł mi po plecach. Oho, czułam w kościach, że nie czeka mnie nic przyjemnego.

- Już czas.

- Czas na co?

- Żebyś zaczęła mówić.

Przełknęłam ślinę.

- Okej, co chcesz wiedzieć?

Mogłam powiedzieć mu, co tylko chciał. W końcu dlatego tutaj byłam. I jeszcze z wielu innych powodów, o których zapewne nie miałam pojęcia, ale miałam zamiar je odkryć. Nie byłam głupia. On czegoś ode mnie chciał. Nie tylko zezłościć Al Cappi. Nikt by w to nie uwierzył. Nie byliśmy przecież w piaskownicy, żeby wskazywać placem na siebie i udowadniać sobie kto tu kogo bardziej nie znosi.

- Nie tutaj. Chodź - powiedział i nawet nie czekając na mnie opuścił pokój.

Zawahałam się. Nie chciałam więcej mieć do czynienia z jego ludźmi, ale zapewne gdybym nie wyszła sama to wytargałby mnie stąd za włosy.

Zrezygnowana westchnęłam i ruszyłam za mężczyzną.
Czekał oparty o ścianę.

- Szkoda - mruknął i ruszył przed siebie.

- Szkoda czego? - Poszłam za nim.

- Miałem nadzieję na wyciągnięcie cię siłą. Zaczynam się nudzić.

Prychnęłam.

- Nie jestem twoją maskotką.

- Ależ jesteś. Póki cię chronię.

Zacisnęłam mocniej usta i udałam obrażoną. Nie mogłam dać mu tej satysfakcji. O co to, to nie. Jeśli chciał mnie znów sprowokować to nie miałam zamiaru mu tego ułatwiać.

Szliśmy długim korytarzem. Na dworze świeciło słońce, ale ledwo docierało do środka przez witraże w grubych szybach. Tęskniłam za świeżym powietrzem.

- Nie sądziłam, że jesteś religijny - zagadnęłam widząc po raz kolejny w oknie witraż z podobizną Matki Boskiej.

Mężczyzna zaśmiał się, jakbym powiedziała coś zabawnego.

- To już mafia nie może wierzyć?

Uniosłam brwi, kiedy obejrzał się na mnie przez ramię.

- A czy przykazanie piąte nie stawia waszej wiary pod znakiem zapytania?

- A czy ci którzy przestrzegają przykazania piątego, a nie przestrzegają wszystkich innych mają większe prawo do wiary?
Czy jedne przykazania są ważniejsze od drugich?

Zagiął mnie.

- Ludzie są tylko ludźmi - mruknęłam.

- Też jestem tylko człowiekiem.

- Ale wątpię, że to jedyne przykazanie, które łamiesz.

- Umoralniasz mnie, chociaż sama jesteś nielepsza. Nigdy nie zabiłaś człowieka?

Historia Mojej MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz