Kiedy obudziłam się następnego dnia pierwsze, co zobaczyłam po otworzeniu oczu to czyjeś stopy.
Przez moment mój mózg przetwarzał zjawisko, które ujrzałam, a kiedy wreszcie styki w mojej głowie zadziałały, jęknęłam.
Dobrze wiedziałam czyje to stopy, ale to nie było najgorsze. Najgorsze było to, że byłam przytulona do nóg ich właściciela.Z obrzydzeniem odepchnęłam od siebie nogi Jensena i patrząc w dół trafiłam na parę zielonych oczu.
Już nie spał, a po jego minie wyraźnie widziałam, że bawił się moim kosztem w najlepsze.
Powinnam była coś powiedzieć.
Cokolwiek, ale jedyne co byłam wstanie w tej chwili robić to gapienie się na niego. Z tak szerokim uśmiechem było mu cholernie dobrze.- Lizzy, musisz być naprawdę samotną kobietą skoro kręcą cię nawet moje stopy.
Oczywiście, jak to miał w zwyczaju po otworzeniu swojej przystojnej buźki psuł cały mój nastrój.
- Chyba jesteś chory, jeśli myślisz, że tknęłabym cię, chociaż małym palcem.
Wzruszył ramionami.
- Gdybym się postarał... - Był taki bezczelny!
Usiadłam gapiąc się na niego z góry. Leżał w nogach z jaśkiem pod głową. Bez koszulki.
- Masz zamiar codziennie tak sypiać?
- A co wolałabyś, żebym leżał obok ciebie?
- Jesteś... - Urwałam słysząc puknie do drzwi.
Dwie rzeczy stały się jednocześnie.
Pierwszą z nich była dłoń Jensena na moim nadgarstku. Chciałam się wyrwać, ale mi nie pozwolił. Drugą rzeczą było szarpnięcie przez które wylądowałam obok mężczyzny.- Udawaj, że śpisz - syknął obejmując mnie ramieniem. Następnie zarzucił na nas kołdrę.
Byłam wściekła, ale wiedziałam, że nie mam wyjścia. Posłusznie zamknęłam oczy i starałam się z całych sił dotykać go jak najmniej.
To był pierwszy raz, gdy leżeliśmy obok sobie tak blisko.
- Czego? - zawołał głośniej, a nasz gość musiał uznać to za zaproszenie, bo wszedł do pokoju.
- Jen przepraszam, że wam przeszkadzam, ale mówiłeś, że chcesz mieć informację od razu po... - urwał - śpi?
Poczułam na siebie spojrzenie i aż przeszła mnie gęsią skórka.
- Śpi. Jakie wieści? - Odpowiedział Jensen przytulając mnie jeszcze mocnej.
Moja twarz otarła się o jego nagi tors. Szlag. Było mi za gorąco. Po co nam ta kołdra?
- Kontenery w dzielnicy ćpunów puste. Nic nie wskazuje na to, żeby ktoś tam ostatnio przebywał.
Poczułam, jak mężczyzna obok mnie się spina. To musiało być coś ważnego. Dzielnica ćpunów? Chyba nie mówili o Mermoond. Al Cappi już dawno temu się z tamtejszej okolicy wynieśli.
- Szukajcie dalej. Nic nie znika od tak.
- Jasne...
CZYTASZ
Historia Mojej Miłości
RomanceLizzy nie do końca wiedziała gdzie podąża w swoim życiu. Miała ciężką pracę w agencji FBI do czasu, aż wszystko się posypało. Jej operacja została spalona, ale udało jej się rozwalić jeden z największych gangów na wybrzeżu słonecznego Miami. To jedn...