Szok

84 13 0
                                    

Wstałam wciąż mając mętlik w głowie. Miałam tyle pytań. Boże, jaka ja byłam naiwna myśląc, że ojciec chciał, abym wstąpiła do FBI. Nigdy o tym nie mówił, nigdy nawet nie zasugerował, a ja popchnięta rozpoczą, chcąc poczuć się bliżej niego sama weszłam w paszczę lwa. I to z uśmiechem na twarzy. O ile faktycznie FBI było lwem. Oczywiście to, co mówił Jensen brzmiało sensownie, ale czy nie byłam już świadkiem jego iście aktorskiej gry? Spojrzałam na niego.

- Więc od śmierci mojego taty miałeś na mnie oko?

Skinął głową.

- Czemu więc nie powstrzymałeś mnie przed wstąpieniem do FBI? Czy ojciec nie kazał ci dbać o mój tyłek?

Mężczyzna zaśmiał się krótko, a ten dźwięk na chwilę wyprowadził mnie z równowagi. Musiałam z tym skończyć. Nie mogłam tak na niego reagować.

- Kazał mi mieć na ciebie oko gdybyś wpadła w kłopoty. Nie kazał bronić cię przed życiowymi błędami.

- FBI mogło mi zagrozić, jeśli pozbyli się mojego taty.

- Byłaś bezpieczna. Nic nie podejrzewałaś w związku ze śmiercią czy śledztwem twojego ojca, więc nie mieli powodów cię ruszać. Nie zapominaj, że również tam mam ludzi. Twój ojciec nie chciał, żebym ingerował w twoje życie dopóki nie będzie to absolutnie konieczne. I przyznam, że gdy rozwaliłaś Al Cappich miałem po raz pierwszy zareagować, ale zanim wcieliłem w życie jakikolwiek plan... sama do mnie przyszłaś.

- Kiedy wytropiłam cię w tym hotelu... - wzięłam głęboki wdech - sama nie wierzyłam, że mam tyle szczęścia.

- Byłem w pobliżu, bo tak jak już wspomniałem miałem zacząć działać w twojej sprawie. A potem dowiedziałem się, że sama mnie szukasz... - wzruszył ramionami. - więc po prostu zaczekałem.

- Czyli to nie tak, że wiedziałeś od początku, że do ciebie przyjdę?

Uśmiechnął się iście szatańsko.

- Nie, ale ważne, że w tamtej chwili to łyknęłaś.

- Czemu nie powiedziałeś od razu jak sprawy się mają?

- A uwierzyłabyś mi wtedy?

Zacisnęłam ze złości zęby.

- Oczywiście, że nie. Pewnie wbiła bym ci pazury w oczy za samą taką insynuację.

- Widzisz, to działa w obie strony. Oboje sobie nie ufamy, a to się musi zmienić.

Coś sobie przypomniałam.

- Powiedziałeś do Nate'a, że wybrałeś mnie na przyjaciółkę. Jak to wybrałeś?

- Początkowo miałem ci tylko pomóc w ukryciu się przed Al Cappimi. No i przy okazji mogłem wyciągnąć z ciebie trochę informacji. Wiadomo musiałem mieć jakąś wymówkę czemu cię przygarnąłem, a kiedy już nieco uspokoiłaby się sytuacja miałem zamiar gdzieś cię odesłać, ale z czasem... - Spojrzał na mnie jakoś tak inaczej. Jakbyśmy byli równymi sobie. - Wiem, że twój ojciec urwałby mi za to jaja, ale jesteś dobra w tym co robisz. Potrzebuję takich ludzi.

Niedowierzałam. Po prostu nie mogłam w to uwierzyć.

- Czy ty właśnie proponujesz mi wstąpinie do swojego haremu?

- Przecież już ci mówiłem, że nie mam haremu.

- To jest idiotyczne.

Zmarszczył brwi.

- To, że nie mam haremu czy to, że chcę, abyś do mnie dołączyła?

Pokręciłam głową, a potem uszczypnęłam się w ramię.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 4 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Historia Mojej MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz