Szamanka zakopała się w książkach, szukając choćby skrawka notatki na temat osoby z nieodpowiednią liczbą mocy. Nie znalazła jednak nic.
- No nie... Szlag! - splunęła na deski podłogi. - Szlag, szlag, szlaaaag! - tupnęła nogą. - Muszę się włamać do zakazanego działu Biblioteki Królewskiej, przez duże ,,K"... dostępnej tylko dla Władcy, nawet nie dla jego syna. Bardzo niebezpieczna wyprawa. Jeśli ktoś ją nakryje tam... jej głowa z pewnością będzie musiała wziąć rozwód z szyją. Zostanie skazana na karę śmierci, za próbę wykradzenia tajemnic najwyższej władzy państwowej... dla ludzi. Cesarstwo to dobry król, jednak zbyt przewrażliwiony na punkcie Plugawych Ludzi, jak ich określa. Wszędzie węszy szpiegów i spiski.
Pokręciła głowa. Czy rzeczywiście powinna się narażać na aż takie ryzyko? Jeśli coś pójdzie nie po myśli... nie! Nie chciała nawet o tym myśleć!
Lecz z drugiej strony... jeśli nie pójdzie sprawdzić co się dzieje... to może to zagrażać całemu Lasowi... całej ich społeczności! Nie może zostawić sprawy, bo jak okaże się to prawdą, to zginą wszyscy. Łącznie z nią. Zginąć sama lub z populacją magicznych stworzeń... ale miała wybór. Gdyby sytuacja nie była taka poważna, to aż by przewróciła oczami. Jak w operach mydlanych normalnie. Nienawidziła jak ktoś musiałby się poświęcić dla kogoś innego, nieważne czy to była tandetna książka zwędzona Ludziom, czy jakaś telenowela, na którą się natknęła w telewizji... Wszystko bez sensu! Niemożliwe by istnieli tacy altruiści.
A teraz sama okazała się być w takiej sytuacji. To nauczka, nie śmiać się nigdy z nikogo i niczego, dzieci!
Nie poprawiło to faktu, iż tylko Szamanka przeczuwała, co się wydarzy...nikt inny. Niemcy wyłącznie wiedział o niebezpieczeństwie. Dziwne, że akurat czuł to jedyny człowiek w całym Lesie.
Jednak wątpiła, że gdyby poszła doKróla, ten by w to uwierzył. Albo co gorsza! UWIERZYŁBY i chciał zgładzić następcę tronu, bo sobie ubzdura, że jego śmierć spowoduje wyrównanie mocy.
Węgry wątpiła, by tak to się miało rozwiązać, poza tym... to by było za łatwe! Gdyby się tylko mogła dostać do zakazane go działu!
Musi się udać! Jeszcze dziś zakończy misję.
...
Niemcy siedział w pokoju, kiwając się w przód i w tył (choroba sieroca?).
- Czy dobrze zrobiłem, mówiąc Węgrom o tym, co zobaczyłem u swojego brata? - pomyślał gorączkowo. - Czy raczej nie powinienem tego mówić? Ale... ja CZUJĘ niebezpieczeństwo. To nie zwykły wybryk młokosa, tylko poważna sprawa! I to bardzo, skoro nawet Las MNIE usłuchał, gdy mu powiedziałem, że muszę przejść... Ilość mocy... Tyle lat żyjemy razem, a dopiero teraz zauważyłem to u Rzeszy... czy on sobie nie zdawał sprawy? Wiedział? Ukrywał nawet przed bratem, z którym jest tak blisko? Przecież to z nim poszedł do świata ludzi, mimo że miał zakaz... to jemu się zwierzył, iż człowiek go złapał.
Tylko, że...złapanie można cofnąć... a liczby mocy już nie. Nawet władca tutaj nic nie poradzi. A tam, gdzie nikt sobie nie poradzi...tam poradzi sobie śmierć.
Aż zadrżał od tych niewesołych myśli. Nieeee... na pewno nie! Przecież Cesarstwo ma tylko dwoje dzieci... nie zabije jednego i to jeszcze dziedzica...
Do drzwi nagle ktoś zapukał.
Niemcy aż podskoczył na krześle, na którym siedział. Oczywiście podczas robienia tego przedmiotu, służącego do położenia na nim tyłka, nie ucierpiały żadne drzewa.
Cztery puk-puk. Lieh!
Od razu wstał i otworzył jej drzwi.
- I co? - spytała dziewczyna nerwowo. - Poszedł? Oh, oby sobie wszystko przypomniał. To moja wina! - uroniła łzę. - Powinnam zrobić to porządnie, a zamiast tego pogorszyłam sytuację... dlaczego musiało się tak stać? To straszne, chciałam tylko pomóc!
- L-Liech? Ale...o czym ty mówisz? - wyjąkał Niemcy, patrząc na nią w szoku. O co chodziło? C... co zrobiła Liech?
Dziewczyna opowiedziała wszystko chłopakowi, który po wysłuchaniu jej, objął służącą. - Skąd miałaś wiedzieć? Nikt nie zna dokładnej metody, oprócz władcy... - głaskał ją po plecach, mrucząc.
- Ja chcę, by Rzesza był szczęśliwy.
- Ja też.
...
ZSRR nie mógł uwierzyć własny oczom. Rzesza. Rzesza do niego przyszedł! Ale po co? - próbował go wybadać. W oczach eks- przyjaciela nie ujrzał, by ten go rozpoznał.
- Co do...
- Cześć! - odezwał się dźwięcznym głosem Niemiec. - Chciałbym z tobą pogadać... na osobności.
Reszta ludzi zaczęła wulgarnie gwizdać i wygłaszać niecenzuralne odzywki.
ZSRR zgromił ich wzrokiem, czerwieniąc się jeszcze bardziej, niż jest normalnie.
- Chcę żebyście stąd poszli. - powiedział do reszty ludzi Rzesza. Nie miał czasu na zabawę z tymi nieokrzesanymi bandytami. W każdej chwili mógł wejść tu ktoś od ojca. Liczył się tylko Rosjanin.
Tamci stanęli jak wryci, wpatrując się w jego oczy.
- Na tyły celi. I nie słuchać naszej rozmowy. - ciągnął dalej mniejszy kraj, ku zdziwieniu ZSRR.
- No. Teraz możemy rozmawiać. - oznajmił bestrosko, a raczej chciał tak brzmieć, Niemiec, siadając po turecku na ziemi przy kratach. Spojrzał w oczy Rosjanina. Zobaczył wszechogarniający strach.
- K...kim ty jesteś?! Co im zrobiłeś?! - wrzasnął wysoki, odsuwając się od niego.
- Ciiii....zaraz wszystko wytłumaczę...
- Miałem cię za przyjaciela! NIE! ODEJDŹ ODE MNIE!
- Słuchaj mnie! - Rzesza w panice, by uciszyć ZSRR, a także by dał mu wyjaśnić, znowu użył mocy. Wstydził się i nienawidził samego siebie, lecz wiedział, że nie ma na nic innego czasu.
- To tak... - zaczął mówić, żeby przestać myśleć o swoich metodach. - Jestem Rzesza III syn, oraz Dziedzic władcy Lasu, Cesarstwa Niemieckiego, zwanego Rzeszą II.
ZSRR opadła szczęka.Witam wszystkich po długiej przerwie. Przepraszam, że tak się podziało, ale już wróciłam. Cieszcie się? A może raczej mówicie: o nie, znowu wróciła! haha
Jaki ff chcecie bym napisała teraz?~MadokaAi
18.08.23
Zaraz koniec wakacji! jak ten czas leci...
CZYTASZ
Magiczne stworzenia
Fanfiction,,Na świecie wśród normalnych osób, znajdują się też te z magicznymi zdolnościami. Bardzo trudno na nie trafić, ale jak już się to zrobi, to można być pewnym, że się nie odczepi, albowiem magiczne stworzenie przywiązuje się do swojego ,,właściciela"...