Liechtenstein pchnęła go do największej z sal, oświetlonej przez rozmieszczone na drzewach kryształy kwarcu.
- Liech! – jęknął Rzesza, składając ręce jak do modlitwy i zwracając się do dziewczyny. – Proszę! Ja muszę powstrzymać ojca!
- Czy wśród tych ludzi jest twój kochanek? – spytała się młoda kobieta, patrząc ze znudzeniem na syna króla. Ten znowu zalał się czerwienią i aż opluł służącą.
- AAAAAA! Proszę cię, nawet tak mów! Ja nie chcę żeby ktokolwiek tam umarł. A przynajmniej nie przez mojego ojca!
Liech stanęła w drzwiach. Westchnęła i podeszła z powrotem do Rzeszy. – Rozumiem. – poklepała go po ramieniu. – Ale spokojnie, jak król cię uleczy, to będzie ci już wszystko jedno.
- NIE BĘDZIE! – krzyknął ze łzami w oczach mężczyzna. Służąca nieco się odsunęła, by znowu nie zostać oplutą. – Zobaczę co się da zrobić. – odrzekła. Nie mogła patrzeć na cierpienia księcia.
- Serio? Zrobisz to dla mnie? Dziękuję! – szepnął Niemiec i przytulił ją. Tamta nie zmieniła wyrazu twarzy, ale oblała się rumieńcem.
- Będę ci wdzięczny po wsze czasy! – orzekł, głaszcząc jej lekko naderwane, motylkowe skrzydełka.
- Nie ma sprawy. – odpowiedziała służka, cały czas czerwona.
- He? – Rzesza przyłożył jej dłoń do czoła. – Nie masz gorączki?
- Nieeeee....- mruknęła dziewczyna. – Dziękuję, że się o mnie martwisz.
- Spokojnie! – uśmiechnął się mężczyzna i położył rękę na jej policzku. – Wiesz przecież, że jesteś moją najbardziej ulubioną dziewczyną na świecie.
- N...naprawdę? – wymamrotała Liech. Miała wrażenie, że już jej para wylatuje uszami. Za dużo wrażeń na raz. Zaraz się jednak zasmuciła, przerywając tym stan stałej ekstazy, w którym się znalazła, odkąd Rzesza się do niej zbliżył. Przecież on tylko myśli o tym ludzkim kochanku. Ona jest dla niego, może i ulubioną dziewczyną, ale jednak służącą i przyjaciółką z dzieciństwa. Nikim więcej. Zmięła w dłoniach materiał i tak już krótkiej spódniczki. Czy on kiedykolwiek zobaczy w niej kobietę?
Niemiec tymczasem, podparty nową nadzieją w postaci obietnicy motylka, próbował znaleźć sposób na wykradzenie ZSRR z więzienia. W sumie powinien myśleć o wszystkich, ale najbardziej zależało mu właśnie na nim. W dodatku tych, którzy i tak go chcieli upolować pomimo tego, iż Rzesza usiłował ich uchronić przed śmiercią w płomieniach, nie było mu żal. Niech zgniją w więzieniu, może wtedy skruszeją i nauczą się doceniać to, że ktoś chce stanąć w ich obronie.
- Rzesza? – z zamyślenia wyrwał go głos Liech.
- T...tak?
- Jeśli chcesz go ratować, to nie powinieneś zwlekać. Trzeba pobiec za twoim ojcem, żeby dowiedzieć się co z nim zrobił.
- Tak! Pozwolisz mi? Och, jesteś taka kochana! – Niemiec podbiegł do dziewczyny i pocałował ją w czoło. Tamta spaliła buraka. – No to chodźmy!
- Cz-czekaj! – Liech złapała go za ramię.
- Co się stało? Zmieniłaś zdanie? – zasmucił się Rzesza.
- N-nie. Ale nie możesz iść w takim stroju! Musisz ukryć swoje rysy i kolor! Tak to każdy się zorientuje kim jesteś i nie omieszka zawiadomić twojego ojca.
- W sumie fakt. – przyznał jej rację Rzesza. – Ty to mądra jesteś! – pogłaskał ją po głowie.
- To idź ze mną do mojego pokoju. Pożyczę ci jakieś służebne ciuchy.
- Mam się ubrać jak dziewczyna? W dodatku jak służąca? – skrzywił się Niemiec.
- A co? Przeszkadza ci to?
- N-nie. Mam tylko nadzieję, że nikt mnie naprawdę nie rozpozna.
Lecz te plany pokrzyżował im Cesarstwo, wchodząc do pokoju.
Kolejny rozdział wpadł. Niedługo napiszę też ,,Przeziębienie". Mam nadzieję, że się podoba. Który ff teraz zaktualizować? A może chcielibyście nową książkę?
Piszcie też co powinnam poprawić w pisaniu. Mam wrażenie, że cały czas stoję w miejscu i nie ruszam się dalej, nie rozwijam. To dla mnie frustrujące. Czy Wy też tak macie?
~MadokaAi
4.08.20
CZYTASZ
Magiczne stworzenia
Fanfiction,,Na świecie wśród normalnych osób, znajdują się też te z magicznymi zdolnościami. Bardzo trudno na nie trafić, ale jak już się to zrobi, to można być pewnym, że się nie odczepi, albowiem magiczne stworzenie przywiązuje się do swojego ,,właściciela"...