Rzesza, nieco już uspokojony, buszował w swoich myślach żeby sprawdzić czy coś się zmieniło. Czuł się inaczej niż przed pocałunkiem- teraz na samo wspomnienie ZSRR robiło mu się gorąco i zmieniał się w buraka. Niestety, ostrzegali go przed tym. Nie powinien w ogóle pozwolić na zbliżenie. Ale się zapomniał i ma co ma!
Nie trwało to długo, poza tym...nie miał to być romantyczny gest, co zmniejszyło efekt, jaki ten czyn wywarł na Rzeszę, ale i tak nie jest już taki jaki był wcześniej. Zacisnął zęby. Nie znał tego uczucia, ale frustrowało!
Czemu tak się czerwieni jak myśli o tym Rosjaninie? Jego miękkich ustach i troskliwym spojrzeniu...ciekawe czy pod jego ubraniem znajduje się umięśnione ciało....Chwila! Rzesza! O czym ty myślisz? – jęknął Niemiec i załapał się za głowę. – O nein, nein, nein! Zachowuj się! Pamiętaj kim jesteś! – syknął do siebie.
Rozejrzał się i gdy nikogo nie zauważył, z wielkim westchnieniem ulgi stargał bransoletkę z nadgarstka.
- Uffff! – stęknął. Pierścień czerwonych plam okalało jego dłoń. – Auć! Ale boli! Nie mogłem nosić tego dłużej. To strasznie parzy. – wykrzywił usta w grymasie bólu. – Ile jeszcze będę musiał to znosić? – westchnął. – Lecz muszę ją nosić. W końcu bez tego uznaliby mnie za magiczne stworzenie i próbowali złapać. A mnie wystarczy to co się stało z Ruskiem.
Nagle usłyszał kroki. – Och nie! Ktoś go zauważył!
Wykrzywił usta, wiedząc co musi zrobić. Zacisnął zęby i szybkim ruchem wsunął bransoletkę z powrotem na rękę. Przeraźliwy ból opanował jego dłoń. Zwalczył instynkt, który kazał mu zedrzeć ozdobę i odrzucić daleko od siebie.
Odwrócił się w stronę nadchodzącej postaci. Był to mężczyzna o trójkolorowej fladze – zielonej, białej i czerwonej. Idąc, śmiał się do siebie i wyciągał ręce w charakterystycznym dla Italianów geście.
- Włochy! – pomyślał Rzesza ucieszony. On był jego przyjacielem, ale też nie wiedział o jego tajemnicy. Nikt oprócz go i Niemiec jej nie znał. I tak miało zostać. Nie miał zamiaru mówić o niej komuś innemu, nawet w sytuacji zagrażającej życiu. A już z pewnością nie komuś takiemu jak ZSRR! Chciał tylko uwolnić syrena! Ojciec mu co prawda mówił, że to trudne, ale nie spodziewał się, aż takiego utrudnienia. Myślał, że tata chce go tylko nastraszyć i przekonać do mniej lekceważącego traktowania obowiązków, ale okazało się niestety odwrotnie. To on był w błędzie. Westchnął. Na pewno uda się naprawić ten błąd! Musi tylko wrócić do domu, do rodzica. Dobry plan!
- O hejo Rzesza!
Tylko jeszcze musi spławić tego Włocha.
- Cześć! – zawołał, udając pogodę ducha.
- Co tak robisz na ziemi? Ktoś cię napadł?
Rzeczywiście, Niemiec siedział na chodniku! Nawet tego nie zauważył. – Nie, nie! Zrobiło mi się trochę słabo, to wszystko!
- O! Na pewno nie chcesz żebym poszedł z tobą do lekarza? Takie omdlenia nie są normalne! – Włochy dopadł od razu do mniejszego i pomógł mu się podnieść.
- NIE! – wrzasnął Niemiec. Italia popatrzył się na niego zdziwiony.
- Nie. Nie potrzebuję. Jest w porządku, naprawdę! – poprawił się mężczyzna, czerwieniąc się momentalnie.
- A, ok. To twoja decyzja i twoje zdrowie. – wzruszył ramionami rozmówca Rzeszy.
- Ale dziękuję, że zaproponowałeś. – powiedział ciepło Germanin. Wochy popatrzył się na niego. Dalej trzymał go za rękę, pomimo że już oboje stali pewnie na ziemi. Zaczerwienił się, więc we dwóch teraz byli burakami.
W takim stanie znalazł ich ZSRR.
Hejka! Dawno nie publikowałam, więc macie nowy rozdział!
Chcę też niedługo napisać ,,Klątwę magii" i ,,BFF SU Fanfiction", ale nie wiem kiedy znajdę na to czas. Mam nadzieję, że jutro coś wleci. Na co teraz czekacie?
Jutro już szara codziennośćL
~MadokaAi
06.01.20
Już 2020...jak to dziwnie pisać
CZYTASZ
Magiczne stworzenia
Fanfiction,,Na świecie wśród normalnych osób, znajdują się też te z magicznymi zdolnościami. Bardzo trudno na nie trafić, ale jak już się to zrobi, to można być pewnym, że się nie odczepi, albowiem magiczne stworzenie przywiązuje się do swojego ,,właściciela"...