Rozdział czwarty - koniec Polowania

506 51 49
                                    


Rano Rosja obudził się z wtulonym w jego twarz syrenem. Uśmiechnął się mimowolnie i pogłaskał śpiącą istotę. Ta zamruczała przez sen i wtuliła się jeszcze mocniej.

- Hej! Przestań go miziać! – jęknął, pełnym udawanego dramatyzmu głosem ZSRR, robiąc śniadanie przy kuchence turystycznej.

- T-tato! Od-od jak dawna nas obserwujesz? – pisnął młody, odsuwając się od stworzenia, któremu się to nie spodobało i skrzywił się przez sen.

- Oj, od dawna, w końcu posiadamy tylko jeden namiot, a ja mam śpiwór koło waszego. – zachichotał ojciec i odwrócił się do omletu, który właśnie smażył. – I proszę mi się tu nie migdalić, tylko wstawać na śniadanie. – burknął już trochę mniej przyjaźnie. Wkurzało go to, ale naprawdę był zazdrosny. Czemu jego wymarzone stworzenie było tak wysoko? To nie fair!

- Dobra! Żryjcie, bo dziś ostatni dzień! – krzyknął do nich, odsuwając niewesołe myśli i wyszedł pierwszy z namiotu.

Odetchnął głęboko. Wchłonął w płuca orzeźwiające powietrze.

Przez cały czas próbowali coś złapać, ale już niczego więcej nie udało im się dorwać.

ZSRR był wściekły. Musi czekać do następnego polowania, by zagarnąć to stworzenie dla siebie! Na szczęście Rosja ma syrena, to przejdą w hierarchii w końcu na drugi poziom.

Gdy usłyszeli strzał oznajmiający koniec polowania, zebrali się razem z resztą na linii startowej, skąd niespełna dwa dni temu wyruszyli na poszukiwania. Głowy mieli pełne marzeń, ale nie spodziewali się, że złapią syrena. I że tylko jedno magiczne stworzenie. Ale i tak dobrze, że jedno!

Organizator oglądał ich istotę i pokiwał głową, że jest wpisany. Pojmane stworzenia musiały być zapisywane w specjalnym rejestrze, żeby były legalne. Inaczej mogłyby być nawet odebrane. Wyobraźcie sobie! Ktoś się napracował, zdobył stworzenie, a potem musiałby je oddać z powodu przegapienia spisania. Dlatego zostały stworzone Polowania. Każdy kto wychodził z obszaru wydarzenia, napotykał się na budki z rejestrami i wielkie tabliczki z napisami: ,,pamiętaj o wpisaniu swojej zdobyczy". ZSRR obserwował innych uczestników, każde złapane przez nich stworzenie mogło być jego tajemniczym stalkerem. Przyglądał się wróżce złapanej przez Francję, kiedy syren się ożywił i zaczął piszczeć.

Rosja go przytrzymał. Na szczęście stworzenie miało teraz ogon, bo rejestratorzy wymusili na nim przemianę, by go zakatalogować.

- Pewnie ją znał. – pomyślał ZSRR. Trochę ukłuło go serce patrząc na tą scenę. Rosja tulił skomlącego już teraz syrena. – Gdyby on miał pozwolić, żeby jego syn został złapany, to by również walczył o niego. Od tej pory myślał już trochę inaczej o magicznych istotach. Wcześniej uważał je za zwierzątka bez woli i wiedzy. A teraz zorientował się, że są bardzo podobni do ludzi.

Odetchnął z ulgą i również przytulił syrena, który lekko się wzdrygnął, ale pozwolił się objąć przez ZSRR.

Wracając do domu, przeszli przez urząd, żeby zmienić swój status. Już nie byli klasą najniższą.

- Prywiet. – powiedział ZSRR, idąc od razu do okienka.

Urzędniczka za szybą, uśmiechnęła się do niego kwaśno. Wiedziała, że ta rodzina jest Nikim. Tak nazywano osoby z najniższej warstwy.

- Ciekawe czego chce? – pomyślała. – Jakieś zapomogi?

Choć ZSRR nigdy o nią nie prosił, to dla Nikogo zawsze nadchodził taki dzień, kiedy już sam nie mógł się wyżywić i musiał, przełamując swoją dumę i honor, prosić o pieniądze. Ale zaraz potem spojrzała na mężczyznę, idącego koło syna ZSRR. Jego urody nie dało się z niczym pomylić. Prawdziwy syren.

Zadrżała. Te istoty potrafiły śpiewem wydębić czego chcą. Nikt się przed nimi nie mógł uchronić. Chyba, że całkowicie głuchy.

- Chcielibyśmy zmienić swój status. Z zerowego poziomu, na pierwszy. – powiedział poważnie najwyższy z tej trójki.

- W..w porządku. – oznajmiła urzędniczka. Kątem oka popatrzyła na syrena.

- Tu-tu są papiery. I pewnie chciałby pan na niego smycz? – pokazała palcem na stworzenie, które chowało się za Rosją. Onieśmielało go wszystko tutaj. Poza tym było za dużo ludzi. Ludzi przed którymi ostrzegał ich Wódz. Tak, magiczne stworzenia miały przywódcę. Nie byli zbytnio scentralizowani, ale ich władca był kimś z kim musieli się liczyć.

- Smycz? A po co? On nie ucieka. – wzruszył ramionami ZSRR, patrząc na nowy nabytek.

- Tu nie chodzi o ucieczkę. – urzędniczka westchnęła i zaczęła tłumaczyć jak małemu dziecku. – Pańskie stworzenie musi mieć smycz, albo chociaż obrożę, żeby było widać, że jest czyjąś własnością. W przeszłości zdarzały się incydenty, że co odważniejsze i ciekawskie magiczne istoty wchodziły do miasta. Więc, żeby ludzie nie rzucili się na niego (bo w terenie zabudowanym takie stworzenia są praktycznie bezbronne), musi mieć Znak przynależności.

- Aha. Dziękuję. – odparł ZSRR, podpisując dokumenty. Po tym akcie mianowania wyszli z budynku. Ojciec kazał Rosji pójść razem z syrenem do domu, by spakować rzeczy, bo teraz dostaną nowe mieszkanie. Z luksusami typu pralka, zmywarka itp.

ZSRR natomiast miał zamiar dostać adres tego domu i w tym celu musiał udać się do innego urzędu, parę ulic dalej.

Rozdzielili się i ojciec ruszył w stronę wspomnianej instytucji.

Nagle zderzył się z kimś.

- Oj! Przepraszam! – krzyknął i już był gotowy do otrzymania uderzenia, bo osoby z najniższej warstwy zawsze obrywały, mimo że nie była to ich wina.

Gdy w grę wchodziły pieniądze, Nikt otrzymywał mniejszą kwotę, niż gdyby był wyżej w hierarchii.

- Nie! To moja wina. – jęknął ktoś pod nim.

Wstali oboje. ZSRR spojrzał na mężczyznę, z którym się zderzył.

Był niewysoki, miał tak jak on czerwoną skórę, ale na twarzy miał białą plamkę z jakimś znakiem. Był ubrany w beżowy sweterek, pod spodem nosił białą koszulę, a na nogach krótkie spodenki i białe podkolanówki.

Ale to na co zwrócił uwagę Sowieta to, to że niższy miał łzy w oczach i czerwony policzek.

- Czyżbym w niego uderzył aż tak bardzo? – podał mu rękę. Zdziwiło go to, że na niego nie nakrzyczał. W końcu rodzina ZSRR była najbardziej znanym Nikim w mieście.

- Dzięki. – wymamrotał obcy i skorzystawszy z jego dłoni, wstał. Przyjrzał mu się uważnie i poszedł dalej, machając ręką. – Może się kiedyś jeszcze spotkamy! – odwrócił się i pokazał mu żartobliwie język.

ZSRR czuł, że mu coś mocniej bije serce. Ale dlaczego?





Hejka! Po przerwie witam Was z rozdziałem! Mówiłam, że będzie dłuższy? Mam nadzieję, że się podoba. Czekam na opinie!

Magiczne stworzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz