Rzesza obudził się już w wodzie. Głowę i górną część pleców opartą miał na twardym podłożu. Reszta była zanurzona. Spojrzał na siebie. Był bez ubrania. Czerwony ze wstydu zasłonił wstydliwą część ciała, w końcu zwykle w łaźni znajdowali się również służący płci żeńskiej. Rozejrzał się. Na razie nikogo nie było. Odetchnął z ulgą.
W umyśle miał mętlik. Wiedział, że ma o kimś pamiętać, lecz nie wiedział za bardzo o kim. Wystraszył się na początku, lecz potem uspokoił się. Skoro nie pamięta, widocznie nie było to nic ważnego. Wzruszył ramionami.
Pluskał nogami w wodę, zadowolony ze spokoju.
Nagle usłyszał, że ktoś wchodzi. Popatrzył się w tamtą stronę. Liech! Od razu z powrotem zasłonił swoją męskość. – Hej, co tam? – spytał nerwowo, próbując się uśmiechnąć.
- A w porządku. – odparła beznamiętnie dziewczyna i usiadła na piętach przy Rzeszy, który z powrotem spłonął rumieńcem. – A jak tam z twoim kochankiem? – spytała lekko.
- Z moim...czym? – zdębiał chłopak. Nagle przypomniał sobie wszystko z ostatnich kilku dni. – Och! – szepnął. Jednak nie czuł już tego dziwnego uczucia przywiązania, jakie miał wcześniej.
- No i...co? – dopytywała się służąca, przybliżając się do niego.
- N-nic! – pisnął Rzesza. Czemu ona jest tak blisko? Czy zawsze tak ładnie pachniała? I czemu wcześniej się nie zorientował, że jego przyjaciółka z dzieciństwa stała się już pełnoprawną kobietą? Zrobiło mu się gorąco. Nagle zapragnął wyjść z tej parującej wody, nieprzyjemnie oblepiającej jego skórę. Zanurzył się cały.
- Coś się stało? – zamartwiła się Liech. Czyżby jej sposób nie zadziałał? Dlaczego zapomniał o swojej miłości do ZSRR? Zawiodła! – jęknęła.
- Zawiodłam na całej linii! – zasłoniła twarz dłońmi i zaczęła płakać.
- Ojej! – pisnął wystraszony Rzesza. – Coś się stało? To moja wina? Nie płacz! – chciał ją objąć, lecz w porę przypomniał sobie, że przecież nie ma ubrania, więc nie może tego zrobić. Poprzestał tylko na komfortujących słowach.
- Oh, ty i zaufałeś, a ja cię zawiodłam! Nie! Ja nie jestem godna tego, żeby być twoją personalną służącą. Powinnam poddać się do dymisji!
- Do jakiej dymisji Liech! – krzyknął wystraszony Niemiec. – Nikt się nie poddaje do żadnej dymisji! A! – spojrzał na swoje przyrodzenie. – Mogłabyś dać mi jakieś ubranie, alb chociaż zwykły ręcznik?
Dziewczyna spaliła buraka i kiwnęła nerwowo głową. Pobiegła plaskając bosymi nogami po mokrej powierzchni łaźni i chwilę później wróciła z ręcznikami. Na głowie niosła złożone ubranie. – Masz. – podała włochatą płachtę chłopakowi, nie patrząc na niego oraz nadal czerwieniąc się. Chłopiec wziąwszy podaną rzecz od Liech, poprosił o odwrócenie się, żeby mógł wyjść z basenu. Wytarł się, obrócony tyłem do dziewczyny i ubrał się szybko. – Już możesz. – wymamrotał. Nie wiedział czemu, ale nie mógł teraz patrzeć jej w oczy. Chyba w końcu zorientował się, że jego przyjaciółka z dzieciństwa jest kobietą o naprawdę ładnych kształtach. W dodatku jest troskliwa, pamiętał jak obiecała mu, że zrobi wszystko co w jej mocy, żeby mu pomóc.
Przytulił Liech, by ją uspokoić, choć już nie płakała. – Spokojnie! To nie koniec świata, że przestałem być upolowany! – pogłaskał ją po plecach. – Nadal chcę go ratować. Tylko już nie mam zamiaru z nim zamieszkać. Czuję się dobrze, bo już nie jestem zniewolony. Zamierzam mu pomóc z własnej woli! To nawet lepiej! – zapewnił ją.
Liech nie wiedziała czemu jej plan nie zadziałał. Przecież specjalnie nie wlała tych substancji co powinna do wody, po to żeby ta cała procedura nie wypaliła. A tu się okazało, że pomimo jej starań miało to miejsce. Król wygrał. Westchnęła.
- Co wy robicie? – zagrzmiał srogi głos. Dziewczyna wyszarpała się przerażona z uścisku księcia. Do łaźni wszedł władca.
Hejka! Nowy rozdział wpadł! Częstujcie się!
~MadokaAi
20.11.2020
CZYTASZ
Magiczne stworzenia
Fanfiction,,Na świecie wśród normalnych osób, znajdują się też te z magicznymi zdolnościami. Bardzo trudno na nie trafić, ale jak już się to zrobi, to można być pewnym, że się nie odczepi, albowiem magiczne stworzenie przywiązuje się do swojego ,,właściciela"...