7. Nowy dzień

66 15 0
                                    

Rano nie było tak źle.

Promienie słońca wpadały przez okno. Na szybach nie było już deszczowych kropel, jakby w nocy wcale nie padało.

Gdy Karl otworzył oczy, musiał przyznać, że mimo spania tak blisko Sapnapa, i tak prawie spadł z łóżka (całe szczęście tylko prawie). Nie było zbyt wygodnie, ale przynajmniej nic go nie bolało.

Karl przewrócił się na bok. Złote promienie słońca z na wpół zasłoniętego okna wpadały w czarne włosy nadal śpiącego Sapnapa. Przeplatały się i wpadały na jego twarz do połowy schowaną w poduszce.

Zadrapania na twarzy jakie miał przy ich pierwszym spotkaniu, zniknęły. Biała blizna na nosie dalej była w tym samym miejscu, musiała być w tym miejscu co najmniej kilka lat. Druga blizna, która teraz nie była widoczna, jak książę już wczoraj zauważył, również była biała, ale była dużo mniejsza i przechodziła przez lewą brew.

Jego oczy, choć teraz zamknięte, były mocno szare. Gdyby były trochę ciemniejsze, uznałby że są nawet czarne. Włosy miał falowane, do ramion, albo trochę krótsze, a grzywka na ogół rozgarnięta na boki, teraz wpadała na oczy, jakby cicho prosząc, żeby ją odgarnąć. Bandana dalej była zawiązana z tyłu głowy i z pewnością nie przeszkadzała mu w spaniu.

Elf przysunął się odrobinę bliżej. Zapach Sapnapa był jego zdaniem dość dziwny. Nie twierdził, że nieładny, ale nie miał porównania do niego.

Alex miał trochę racji.

To było głupie uczucie, ale Sapnap był nawet ładny.

Jeśli mały rumieniec na jego policzkach rzeczywiście się pojawił, Karl nie chciał dopuścić do siebie myśli, że tak było.

– Wiem że jestem zajebisty, ale aż tak, że nie możesz się napatrzeć? – spytał brunet, jakby już od jakiegoś czasu nie spał i czuł na sobie wzrok elfa.

Karl czuł jak wstyd go gryzie, a policzki stają się bardziej czerwone. Szybko odwrócił się plecami do Sapnapa.

– Widziałem – zaśmiał się cicho. Księże wiedział, że Sap mówił o tym rumieńcu. Przeklął w myślach.

Przecież myślał, że on śpi! Gdyby nie to, nawet by nie niego nie spojrzał.

– Długo nie śpisz? – spytał nie mając zamiaru spojrzeć na rozbawienie na jego twarzy.

– Wystarczająco – odpowiedział zadowolony z siebie. Był zadowolony, że zawstydził księcia.

Ten dzień nie mógł się normalnie zacząć, prawda? – pomyślał Jacobs.

*

Pomijając fakt, że tej nocy Nick nie spał najlepiej, tak naprawdę ten dzień chyba nie mógł być aż tak zły.

Ból w barku od wczoraj nadal mu towarzyszył, a kręgosłup między łopatkami bolał od złej pozycji podczas snu. Przynajmniej w przeciwieństwie do wczoraj, głowa już nie bolała.

Pogoda była ładna, a po wczorajszym deszczu zostały jedynie kałuże. Zapowiadał się kolejny gorący letni dzień.

W tym rejonie dni w lecie były ciepłe, nawet gorące. Niestety pod koniec lata, noce były chłodne, choć rzadko padało. Już niedługo miała nadejść jesień, więc teraz te noce już cieplejsze nie będą.

Ale póki jeszcze nie było tak źle, nie muszą się martwić, że w nocy zmarzną.

Południowy wiatr był ciepły i wiał w oczy. Całe szczęście odkąd pojawili się w lesie, wiatr kołysał gałęziami w górze, a włosy od czasu do czasu plątały się w lekkiej bryzie między drzewami.

In the Darkness //KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz