11. Świetliki

51 10 0
                                    

Nick czuł się, jakby za chwilę miałby zwariować.

Miał wrażenie, jakby zgubił się w samym sobie. Jakby zgubił się w swojej głowie, w swoich emocjach.

Gdzieś z tyłu pomyślał, czy nie zawrócić do gospody Punza, ale to nie miało sensu. Zanim by dojechał, zaczęło by już świtać, a on i książę byli by o co najmniej dwa dni w plecy. Druga część tego zdania nie miała znaczenia, bo nawet przez chwilę się teraz nie zastanawiał, co tak naprawdę ma do zrobienia w najbliższej przyszłości. 

To był długi dzień, a przed nim jeszcze długa noc. Bardzo długa. 

Czasami zazdrościł tym, którzy umieli określić, co w ich sercu gra. Ale muzyka w głowie Sapnapa nie była muzyką, a przypadkowymi dźwiękami bólu, smutku, pustki, albo świadomości, że postawił na swoim. Jak zwykle postawił na swoim i jak zwykle tego żałował. Wszystko brzdękało, zupełnie nie zgrywając się ze wszystkim pozostałym.

Czy żałował, że tak się pożegnali?

A może był zadowolony, że się uwolnił od niego?

– Chcesz... chcesz się przejść? – spytał cicho brunet, nie podnosząc wzroku. Niezbyt przemyślał to, co powiedział, jednak miał nadzieję, że Karl odmówi. 

Przy Karlu, może chociaż na chwilę przestanie myśleć, tak jak rano, gdy ten go niespodziewanie przytulił. Chciałby jeszcze raz, teraz, się w niego wtulić. Było mu wstyd, że w ogóle o tym myśli, ale chwilowe uczucie spokoju, gdy zatopił się w jego zapachu, mogło być tego warte. Ale nie odważył się o to prosić, nawet teraz. Mimo wszystko, wolałby zostać tu i nigdzie się nie ruszać, a rano udawać, że wcale niczego nie zaproponował.

Ku jego uldze, albo rozczarowaniu, po kilku chwilach Karl podniósł się do siadu, ze zdziwieniem spoglądając w jego stronę.

Nick nadal nie podniósł oczu, bojąc się spojrzeć w te księcia. Choć tak naprawdę, niewiele rys jego twarzy mógł zobaczyć w ciemności.

Żałował, że to powiedział. Tak naprawdę nawet tego nie planował, ani się nie zastanowił. Po prostu palnął, jak zwykle bez sensu.

– Przepraszam, nie było pytania – powiedział szybko, gdy odpowiedź nie nadeszła.

Trzeba było siedzieć cicho.

Podniósł się, chcąc jak najszybciej zejść księciu z oczu i zostawić go w spokoju.

Znowu czuł się jak gówno, choć to mało powiedziane.

Wszyscy się zmieniają. Oprócz ciebie. Zawsze zostaniesz tym samym dzieckiem, prawda? Nigdy nie zobaczysz, że świat nie jest ani kolorowy, ani sprawiedliwy?"

Clay powiedział, że Sapnap nie wie, że świat nie jest ani sprawiedliwy, ani kolorowy, że Nicolas nigdy sobie tego nie uświadomi. Ale Dream znał go od zawsze, wiedział co zostawił za sobą brunet, a i tak śmiał wątpić, czy Sapnap wie, czym jest ból i sprawiedliwość.

– Hej, Sap, czekaj, możemy iść – powiedział już bardziej ożywiony, wstając na równe nogi, prawie się o nie potykając.

Złodziej zatrzymał się w pół kroku. Zawahał się. Może to zły pomysł, a lepiej będzie, jak Karl spróbuje zasnąć, a Nick zajmie się sobą, zamiast szukaniem atencji?

To by mogło być najlepsze rozwiązanie, dla ich obu.

– Może jednak idź spać? Już ci nie będę przeszkadzał. – Jego głos był zmęczony niemą walką w głowie, a mieszaniec wciąż miał małą nadzieję, że wybije księciu i sobie ten pomysł z głowy.

In the Darkness //KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz