4. Pierwsze koty za płoty

71 14 1
                                    

Jeśli ten człowiek myślał, że wie coś o swoim królestwie, był w błędzie. Głębokim błędzie.

Król rzadko opuszał swój zamek, co mógł zobaczyć tak naprawdę każdy w kraju. Sapnap po prostu wiedział, że król wie jedynie namiastkę tego, co rzeczywiście dzieje się w kraju, choć to i tak dużo powiedziane.

– Gówno wiesz, o tym co się dzieje za murami – syknął do niego. Złodziej był w wystarczająco złej sytuacji, ale i tak to już przestało mieć znaczenie. Jeśli już doszło do tej rozmowy, Sapnap nie ma zamiary być miły. Nóż na jego gardle został mocniej dociśnięty. Nick cofnął się w tył, ale napotkał za sobą ścianę. Nóż ponownie został mocniej dociśnięty go gardła. – Śmiało, wasza wysokość, poderżnij mi gardło – sprowokował go, uśmiechając się kpiąco. Król tego nie zrobi. Jeśli naprawdę liczy na złodzieja, nie zabije go. Jeszcze.

Ale ku zaskoczeniu mieszańca, król jeszcze mocniej przycisnął metalowe ostrze. Ucisk na szyi utrudniał oddychanie, a kilka kropel krwi zaczęło zbierać się w ranie.

Sapnap uśmiechnął się, jeszcze bardziej go prowokując. Znał to. Znał tą kwestię na pamięć. Wszystko, co teraz zrobi król, wszystko było takie znajome. Metal przy gardle, nienawiść przeciwnika, własny prowokujący uśmiech ukazujący białe zęby, ogień w jego oczach i groźby śmiercią w jego stronę. Gdyby miał na palcach zliczyć, ile razy był w dokładnie takiej sytuacji, zabrakłoby mu palców. To była ta satysfakcja, że mimo swojej sytuacji, to Nick był wygrany. Przeciwnik nie może mu nic zrobić. To była jego przewaga. 

Parsknął z pogardą, gdy ostrze zostało odsunięte od szyi. Nie przejął się tym małym rozcięciem.

– Masz się za króla, ale nie masz takiej władzy, co? – zakpił. 

Tym razem odrobinę przesadził, a mężczyzna uderzył go w twarz. Sam się uśmiechnął, gdy uśmiech jego więźnia zniknął.

– Zrobisz to, co ja ci rozkaże. Ode mnie zależy twoje życie. Mogę cię zabić tu i teraz, a mogę publicznie powiesić. Twój los jest w moich rękach. Jesteś głupi, jeśli kiedykolwiek myślałeś inaczej. – Jego głos był ostry jak miecz, albo jeszcze ostrzejszy. 

– Chcesz, żebym pojechał z twoim synkiem na drugi koniec kraju i jeszcze dalej – stwierdził zachrypniętym głosem, wierzchem dłoni ocierając krew z nosa. – Myślisz, że samo dotarcie do miasta na południu, będąc mną, jadąc z księciem, będzie takie proste? Ponoć dobrze znasz swój kraj, a nawet nie wiesz, co czeka w najbliższej okolicy. W lesie, zaledwie pół dnia drogi stąd, czeka co najmniej tuzin wyrzutków, którzy tylko czekają, aż ktoś ważny lub bogaty będzie tamtędy przejeżdżał. – W głowie wciąż miał obraz, gdy jeszcze dziś, (a może wczoraj) sam siedział na gałęzi drzewa, tuż nad drogą, która była najszybszą drogą zza lasu do stolicy. – Nie wspominając już o drodze do na Wyspy Żywiołów, na które nie jest tak łatwo się dostać i trzeba mieć dobre znajomości. Na każdym kroku znajdziesz kogoś, albo coś, co będzie chciało nas zabić. 

W jeziorach, zwłaszcza tych największych na południu (choć w Rackut to było rzadkością, w przeciwieństwie do gorącego Cuel na południowym wschodzie), czy morzach lub oceanach, mieszkały.... cóż, Sapnap musiał się przyznać bez bicia, że nie pamięta nazwy tamtych stworzeń. Były to dziwne stworzenia, o skórze szarej, lub lekko zzieleniałej, bez koloru. Nie miały zwykłych nóg, były kościste, a między palcami były błony ułatwiające im szybkie pływanie, a samym wyglądem przypomniały trochę ludzi, choć były niebezpieczne bardziej niż wilki. W każdym razie tak były opisywane, bo Nick na całe szczęście nigdy ich nie spotkał. Ponoć potrafiły wyssać wszystkie emocje, a później już nikt nie był taki sam, był nieobecny i pusty.

Tylko ciekawe co się działo, jeśli ktoś już nic nie czuje? Gdy nie czuje nic, poza zimną obojętnością? Przecież nie mając emocji, nie można kogoś ich pozbawić.

In the Darkness //KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz