11.szczeście

550 19 4
                                    

perspektywa hailie

po tych wydarzeniach które sie wydarzyły Nate do końca dnia mnie przepraszał a ja mu wybaczyłam w drodze do domu nie chciało mi sie z nikim gadać więc odrazu po wejsciu do rezydenci poszłam do swojego pokoju . Leżałam na łóżku gdy nagle dostałam wiadomosć

od nieznany:

powtóżymy zabawe z Angli hailie monet

G.S

odrazu łzy zebrały sie w moich oczach nie nie nie tylko nie on . G.S to musiał być Gabriel Smith to on to musi być on .To on mnie zgwałcił nie nawidziłam go .Wziełam telefon i jak najszybciaj pobiegłam do gabinetu Vincenta .Weszłam do zakazenego dla mnie korytarza minełam ochroniarza i szybko wbiegłam do jego gabinetu .Naszczęście był tam tylko vincent .Odrazu po wejsciu do jego gabinetu sunełam się po ścianie i usiadłąm na podłodze a Vincent odrazu do mnie podbiegł

-Hailie spokojnie -powiedział kucnął przy mnie i mnie przytulił a ja odrazu go przytuliłam i wypłakałam mu sie w koszule .Gdy się trochę uspokojiłam Vincent spojrzał na mnie a w jego oczach było widac troskę

-co się stało mała -zapytał a ja tylko wyciągnełam telefon i pokazałam mu wiadomość na początku nie wiedział o co chodzi ale odezwałam się ja

-to on ... on mnie zgwałcił . V-vincent ... ja nie chcę -powiedziałm i jeszcze bardziej się rozpłakałam a vincent zamknął mnie w jeszcze mocniejszym uscisku a następnie wybrał numer do Willa

-halo?-mówił will do którego zadzwonił Vincent

-w tej chwili przyjdź z święta trójcą do mojego gabinetu natychmiast -powiedział zmartwiony vincent cały czas patrzac na mnie

-okej już idzimy

perspektywa willa

zadzwonił do mnie vincent byłem bardzo zdziwiony ponieważ w jego głosie było wyczuć że był czymś zestresowany . Pobiegłem szybko do chłopaków którzy siedzieli w salonie grajac w jakies strzelanki

-W tej chwili do gabinetu Vincenta chyba coś się stało - powiedziałem podenerwowany a nastepnie poszłem szybko do gabinetu Vincenta a za mna chłopacy

weszlismy szybko do gabinetu Vincenta i zastalismy tam płaczacą Hailie przytulającą się do Vincenta

- co sie stało ?-zapytał tony jednak Vincent zignorował jego pytanie

-Will,Shane weźcie Hailie a ja musze coś z resztą załatwić

wziełem Płaczącą Malutką na rence i zaniosłem ją do salonu a za mną szedł widzocznie podenerwowany i zmartwieony Shane

-co robimy teraz-zapytał shane a ja sam nie wiedziałem co odpowiedzieć

-chcę ją jakos uszczęsliwic ale nie wiem jak -powiedziałem a shane po chwili sie widocznie rozweselił

-mam pomysł -powiedział a nastepnie wział telefon i do kogos zadzwonił -załatwione, już jedzie

-Czekaj?ale kto? co?-pytałem

-ktoś kto dla hailie znaczy szczęście-wykrzyczał podekscytowany shane a ja poszłem zrobć herbate którą po chwili poszedłem jaj dac .Malutaka wpatrywała się smutno w telewizor na którym leciałą jakaś bajka.

-dziękuje-powiedział ochrypniętym głosem Malutaka . Odstawiła ona herbate i nagle zadzwonił dzwonek do drzwi a shane w trybie nachmiastowym zbiegł na dół.

-ja otworze-powiedział

perspektywa Hailie

zastanawiełam się kto taki przyszedł o tej godzinie z kanapy nie widziałam kto stał za drzwiami słyszałąm tylko shane który z kimś rozmawiał a po chwili Shane wszedł do salonu a za nim ...Blaise? wstałam z kanapy i szybko żuciłam sie mu w ramiona

-co sie stało kwiatuszku ?-zapytał mnie a ja tylko powiedziałam ciche Smith on tylko mocno się do mnie przytulił

-mam coś na poprawe chumoru -powiedział a nastepnie dał mi reklamówke w której były lody truskawkowe

-jesteś bogiem czy aniołem?-zapytałam z usmiechem a on tylko wzruszył ramionami a następnie spojrzałam na shane'na który był widocznie zadowlony

-to co chcesz te lody ?-zapytał

-takk-wykrzyczałam a po chwili

perspektywa blaise

-idzcie do pokoju Hailie ufam ci -powiedział shane a mój kwietuszek zadowolony przyszedł z łyżeczkami do lodów a ja sie szeroko usmiechnołem

-idzcie do twojego pokoju -powiedział shane do Hailie .mój kwietuszek jeszce chwilie poprzytulał się z bracmi a następnie ruszilismy w strone jej pokoju gdze położylismy sie na łóżku

-oglądamy coś ?-zapytała swoim słodkim głosikiem

-Vaiane tak jak kiedyś?-zapytałem ją a ona tylko przytkneła głową wzielismy lody zaczeliśmy je jeść a miedzy czsie póściłem Vaiane i oglądalismy

Mój kwituszek połozył się na moim torsie i jeszce bardziej w tuliła sie we mnie

perspektywa tony'ego

zaszlismy na dół oczywiście Vincent stwierdził że sprowadzi tutaj tego chłopaka a my go zabijemy no bo jak inaczej schodząc po schodach było słychac rozmowe willa i shane'a któży rozmawilai o Hailie jednak gdy zeszłem z chłopakami na dół do salonu nigdzie jej nie było

-gdzie jest mój aniołek-zapytałem

-była smutna więc ja jako zajebisty brat zaprosiłem Blaise'a i odrazu się ożywiła a teraz pewnie obżerają sie lodami truskawkowymi -powiedział shane

-kim jest Blaise?-zapytali Vince i will w tym samym momencie a ja opowiedziałem im całą historię a po schodach zszedł blaise .

-Hailie zasneła ja bedę sie zbierał -powiedział a ja się uśmiechnełem

-dziękuję -powiedziałem

-jak chcecie żeby jutro z rana była szczęśliwa to zróbcie jej nalesniki z truskawkami -powiedział blaise a ja jak cała reszta była w szoku że zna ją on tak dobrze

-dziekuje że się ją opiekujesz- powiedział shane który magicznie pojawił sie za mną

-nie ma za co dla mnie to czysta przyjemnosć -powiedział Blaise który sie uśmiechnął a juz wiedziałem że podjełem dobrą decyzje z tym o czym pytał mnie blaise .

~~~

Hejo Misiaki kolejny rozdział wam wstawiam mam nadzieję że wam się podoba

Przepraszam za błędy

Następny rozdział najprawdopodobniej będzie w czwartek lub piątek

Mogę wam zdradzić że następne rozdziały będą ciekawe i mam nadzieję że wam się spodobają

Mam do was również małą prośbę żebyście napisali w komentarzach czy w ogóle podoba wam się ta książka bo nie wiem czy mam ją dalej kontynuować

Do następnego Misiaki <3

💎rodzina monet💎-mili braciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz