Prolog

413 16 18
                                    

Wstałam z niewygodnej pryczy i przeciągnęłam się. Byłam ubrana w krwistoczerwony, obcisły kostium do walki, z którego się wczoraj nie przebrałam. Założyłam glany i zaczęłam się przechadzać po pomieszczeniu, którego pokojem nazwać nie można. Byłam kolejnym Super - Żołnierzem. Jednak odsunęli mnie, ponieważ mieli super zimowego żołnierza, oczywiście lepszego od kobiety. Parę razy się z nim spotkałam i nie byłabym taka pewna czy by na pewno mnie pokonał. Dopiero kiedy on im uciekł przypomnieli sobie o mnie.

Na korytarzu usłyszałam kroki. Po chwili do mojego pokoju wszedł jeden z agentów Hydry. Było ich tylu, że nawet nie zwracałam uwagi na ich imiona.
- Idziemy na trening. - Skinęłam głową, nie trudząc się odpowiedzią.

Wyszłam pierwsza, a zaraz za mną mężczyzna. Przed moim pokojem czekało już kilku agentów, ponieważ trening odbywał się w innym namiocie, a po ucieczce Jamesa są ostrożniejsi. Wyszliśmy z hangaru. Rozejrzałam się. Oprócz mnie i kilku agentów nikogo nie było. Pomyślałam, że to dobry moment na wdrożenie mojego planu. Uklękłam udając, że chcę zawiązać buta. Zamiast tego wyjęłam z niego noże i rzuciłam we wszystkich agentów.

Wstałam i spojrzałam na nich. Nie wszyscy byli martwi, więc musiałam się streszczać. Odwróciłam się i pobiegłam do lasu. Nie wiem ile tak biegłam. Po kilku godzinach kroki ucichły, co znaczyło, że uznali mnie za zaginioną. Przebiegłam już wolniej ostatni dystans lasu i znalazłam się na ulicach Nowego Yorku. Co znaczy, że musiałam naprawdę daleko pobiec. Usiadłam na ziemi pod drzewem i dotarło do mnie co zrobiłam.
Byłam wolna.

Hejka!
Jak wam się podoba?
Rozdział dedykowany dla: vayniish
Miłego dzionka!

I don't have a heart. Not anymoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz