Chapter Three

305 10 19
                                    

Po chwili mnie dogonili. Stałam jakby nigdy nic i przeglądałam telefon. Trzymałam jedną rękę cały czas w kieszeni, zaciśniętą na pistolecie. Gdy podeszli już blisko mnie, schowałam telefon do kieszeni i spuściłam torbę na ziemię.
- Co ty tu robisz? - zapytał mnie Bucky.
- Żyje, oddycham? - odpowiedziałam sarkastycznie. W zamian usłyszałam ciche prychnięcie Steve'a.
- Nie pogrywaj sobie ze mną. Gadaj lepiej po co Hydra cię przysłała. - Widać, że ma przestarzałe informacje. Nie odpowiedziałam, tylko patrzyłam wyzywająco na niego.

Zanim się zorientowałam złapał mnie za łokieć i wykręcił mi rękę, tak, że stałam twarzą do ściany budynku. Z moich ust wyrwał się cichy jęk. Te jego metalowe ramię było silne.
- I co, będziesz teraz gadać, młoda? - Ja mu dam młoda. Nadepnęłam z całej siły mu na stopę i uderzyłam go głową w szczękę. Gdy poluźnił uścisk, uderzyłam go ręką w brzuch i kopnęłam w krocze.

Dopiero wtedy Kapitan zdał sobie sprawę, że jego przyjaciel niezbyt sobie radzi. Rzucił we mnie tarczą, którą złapałam i odrzuciłam do niego silniej. Złapałam torbę i wybiegłam z zaułka. Ktoś właśnie otwierał samochód. Wyrwałam mu kluczyki i weszłam do auta. Ruszyłam od razu i jechałam dwieście na godzinę. Zaparkowałam pod mieszkaniem i szybko wbiegłam do niego. Zamknęłam drzwi na klucz i przy drzwiach ustawiłam snajperkę.

Po paru minutach usłyszałam odgłos szarpania drzwi. Po chwili usłyszałam głos.
- Poddaj się. Jesteś otoczona przez agentów S.H.I.E.L.D. - Ta jasne, już padam na kolana. Po chwili agenci wyważyli drzwi i wbiegli do mieszkania. Niewiele myśląc, wybiegłam na balkon. Wspominałam, że mieszkam na dziesiątym piętrze? Nie? To teraz mówię.

Wolę umrzeć wolna niż żyć w więzieniupomyślałam i zrobiłam najgłupszą rzecz jaką mogłam zrobić.

Tak, skoczyłam.


~~~~~~~~~~~~Polsat~~~~~~~~~~~

I don't have a heart. Not anymoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz