Dedykuję ten rozdział dla getoutguys , najwierniejszej fance, pomagającej w prawie każdym rozdziale. Dziękuję❤Pov. Bella
Mineły trzy dni od tamtego zdarzenia. Zdążyłam wrócić do domu i skupiłam się na studiach. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że ktoś mnie obserwuje, ale może mi się poprostu zdaje? Twgo nie wiem, ale robiąc sobie kawę usłyszałam dźwię dzwoniącego telefonu, więc posłam do salonu , gdzie zostawiłam urządzenie. Wyświetlał się nieznany mi numer, ale pomyślałam, że może to coś ważnego dlatego odebrałam.
-Dzień dobry-Więc to... Nathaniel? Dzwonił Nathaniel. Chwila. Skąd on..-uprzedając twoje pytanie:mam swoje sposoby. A tak na prawdę to poprosiłem twoją mame o numer do ciebie.
-Oh.. Okej. Więc... Po co dzwonisz?-spytałam gdy wszystko przyjełam do świadomości.
-Chciałbym cię przeprosić. Za brata i w ogóle, że ta nasza, jakże ciekawa rozmowa mogła być dla ciebie niekomfortowa. Gdybym...
-Okej, rozumiem. Tylko... Dlaczego przepraszasz za brata? Ty nic nie zrobiłeś to on powinien przepraszać.
-Bo znam Victora i wiem , że on w życiu niczego nie żałuje. Nie wiem jak wpadł na pomysł z porwaniem, ale napewno tego pożałuje.
-Nathaniel... Nie rób czegoś czego będziesz żałował. Może właśnie on będzie miał z tego satysfakcję, a ty wyrzyty sumienia. Nie warto.
-Dobrze. Przemyśle co zrobić by on pożałował, a ja nie miał nic na sumieniu-nie odpuści.
-Wiesz.. Dziękuje, że chcesz mnie bronić i w ogóle, ale... -przerwał mi dźwięk tłuczonego szkła dobiegający z mojej sypialni.
-Co się dzieje Bello? -zapytał zaniepokojony męźczyzna.
-Usłaszałam jak ktoś stłuk coś w mojej sypialni...
-Czy oprócz ciebie w domu jest ktoś jeszcze? -zapytał z... Troską?
-Nie...A przynajmniej tak mi się zdaje...- to było najgorsze. Byłam aktualnie sama. Bo nie umiem przebywać z kimś. Oprócz ciebie.
-A czy jest ktoś do kogo mogłabyś zadzwonić, by przyjechał? -zadał kolejne pytanie.
-Nie.Rodzice pracują, a bliskich przyjaciół nie mam.
-Wyślij mi swój adres zaraz po ciebie będę.
-Dobrze, ale... Nie rozłączysz się? -Bałam się. Cholernie się bałam.
-Nie, myszko, nie rozłącze-czy on właśnie nazwał mnie myszką? Wcześniej tylko jedna osoba tak do mnie mówiła. Tylko mój zmarły, starszy brat.
-Zaraz ci napisze adres.
Gdy mu go podałam mineło może z dziesięć minut, gdy był już przed moim domem. Od razu do mnie podszedł i powoli przytulił chyba bojąc się, że gdy zrobi to zbyt gwałtownie to mnie przestraszy. Ale ja już byłam przestraszona. Nie wiedziałam nawet czy w moim mieszkaniu nie znajdował się ktoś jeszcze.
-Już spokojnie. Powiedz mi gdzie jest twoja sypialnia, a ty zostań tutaj w salonie-powiedział poluźniając uścisk, ale nie wypuszczając mnie z nich do końca.
-Okej... Mój pokój jest na piętrze. Pierwsze drzwi na prawo-powiedziałam cicho wiedząc, że szatyn jest na tyle blisko, by to usłyszeć.
-Poczekaj tu na mnie.
Gdy usiadłam na kanapie poszedł w kierunku schodów, a ja zostałam sama.
--------------------
Wow 464 słów. Nie wiem czy to nie najdłuższy rozdział. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Dajcie znać, czy wolicie długie czy krótkie rozdziały.
-Miśka
![](https://img.wattpad.com/cover/348984819-288-k549291.jpg)
CZYTASZ
You are safe with me [ZAWIESZONE]
Romance23-letnia Bella jest studentką architektury.Ma ona fobie społeczną wywołaną porwaniem sprzed 2 lat. Pewnego dnia, gdy odwiedza rodziców w jej domu rodzinnym zjawia się pewien przystojny szatyn. Czy Bella przeżwycięży swój strach? Czy pomiędzy taje...