11.Ciąg niefortunnych zdarzeń

47 4 0
                                    

-Nikogo nie zastałem, ale w twojej sypialni jest rozbite okno. Rozsypało się na miliony drobnych kawałeczków. Nie ciekawie.

-Bardzo mi to pomogło-sarknełam. Dlaczego,kurwa ja?

-Wybacz, nie pomyślałem. Uważam, że powinnaś przenocować u kogoś innego.

-Miałam zadzwnić do rodziców, ale nie chce ich martwić...

-No to masz trzy wyjścia-wtrącił.-Albo jesteś egoistką i do nich dzwonisz, jedziesz do jakiegoś hotelu, ale będziesz sama albo... -Zawahał się przed dokończeniem.

-Albo? -spytałam.

-Nie ważne. Zapomnij, że mówiłem cokolwiek o trzecim wyjściu.

-Mam się martwić, że w ostatniej chwili zrezygnowałeś z mojego morderstwa? -spytałam unosząc brew. Miał być to żart, ale chyba mi nie wyszło.

-Nie zrobiłbym ci niczego. Nigdy. Ani tobie, ani żadnej kobiecie-w odpowiedzi wzruszyłam ramionami.

-Wyjdę zadzwonić do rodziców-oznajmiłam wstając. Pokierowałam się do wyjścia. Nathaniel nie próbował mnie zatrzymać ani nie używał słów "tylko uważaj" jak powiedzieli by moi rodzice albo Liam-mój kochany lecz już nie żyjący starszy brat co mnie-nie zaprzecze-bardzo ucieszyło.

Gdy znalazłam się na podwórku wybrałam numer do taty, który odebrał za drugim sygnałem.

-Hej córciu. Coś się stało, że dzwonisz tak późno?-Mówić mu o Nathanielu czy nie?Narazie nie.

-Chciałam zapytać czy mogę u was zostać na noc, a to co się stało opowiedziałabym wam kiedy u was będę, okej?-spytałam nie wiedząc jak ubrać to w słowa. Tym bardziej jak powiedzieć o Nathanielu i o tym całym zajściu. Przecież on będzie chciał zamordować tego, który to zrobił, a mama będzie się tak okropnie martwić... Poza tym.. To nie rozmowa na telefon.

-Jasne,ja skończyłem prace, a Elizabeth będzie za kilka minut,teraz pozostaje mi pytanie,czy powiem zacząć się martwić? Wszystko w porządku Bello?-spytał poddenerwowanym głosem.

-I tak i nie. Zresztą... Jak będę na miejscu to wszystko wam opowiem-zapewniłam.

-Dobrze. Będziemy z mamą na ciebie czekać.

-Dobrze, pa tato-szybko się rozłączyłam, by powiedzieć mężczyźnie w środku, że może już wracać.

-Zadzwoniłam już do taty-zaczełam gdy stanełam na przeciwko niego,a on nie przestawał patrzeć się prosto w moje oczy-Wezme swoje rzeczy i do nich pojadę. Możesz wracać do domu.

-Może cię zawioze? -zaproponował. -Nie wiem czy to dobry pomysł byś prowadziła.

-Słucham?-zapytałam zdziwiona i lekko podirytowana. -Dlaczego miałby być to zły pomysł?

-No nie wiem, może wywnioskowałem to gdy zobaczyłem jaka przestraszona  i zdenerwowana byłaś gdy tu przyjechałem? -umiał szukać dobrych argumentów.

-No nie wiem....

-No przecież cię nie zamorduję. Nie porwe czy co ty tam sobie wyobrażasz-przewrócił oczami.-Mam iść z tobą po rzeczy? -spytał po krótkiej chwili.

Spojrzałam na niego jak na wariata. Na cholere on mi potrzebny do spakowania paru rzeczy?

-Zostań tutaj albo przed sypialnią. Dam sobie radę z pakowaniem.

Nie czekając na jego reakcje wspiełam się po schodzach udając się do sypielni.

********

Pakowanie rzeczy nie zajęło mi dużo czasu, więc dość szybko wróciłam do szatyna czekającego na mnie przed drzwiami do pokoju.Pomimo moich protestów o tym, że dam sobie rade wiął moją torbe, po czym zeszliśmy po schodach jdając się do jego samochodu.

Jechaliśmy w zupełnej ciszy, która okazała się.... Niezręczna. Nie wiedziałam jednak jak mogłabym zacząć rozmowe, ale na-nie wiem czy szczęście czy nie-postanowił odezwać się Nathaniel.

-Wszystko okej?-powiedział strasznie cicho jak na niego.

-Tak.. Chyba tak-nie byłam nawet pewna jak się czuje. Jedyne czego teraz chciałam to zaszyć się w pokoju i mieć spokój.

-Ewidentnie masz ciekawe życie-chyba próbował mnie rozśmieszyć. Wybacz, nie tym razem.

-Moje życie to ciąg niefortunnych zdarzeń. Nie jest ani trochę ciekawe.

You are safe with me [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz