Rozdział 12 - Naprawienie wyłomu (cz.1)

93 17 3
                                    


Chodziłam po pokoju hotelowym z telefonem w dłoni, zagryzając wargę, świrując i nie wiedząc, co robić.

Wiedziałam, co chciałam zrobić.

Ale nie wiedziałam, co powinnam zrobić.

Był początek marca, a ja byłam w Chicago w podróży służbowej.

Sprawy były załatwione, byłam w pokoju hotelowym i byłam gotowa by wyjść na kolację samotnie, ale była godzina kolacji.

Benny by pracował.

Przestałam do niego dzwonić w styczniu. Zrobiłam to, bo nigdy nie oddzwonił.

Próbowałam go zatrzymać. Po prostu mi nie pozwolił.

To była jego zagrywka i nie miałam innego wyjścia, jak mu to dać. Mocno go zraniłam. Zrobiłam to, bo byłam popieprzona i nie miałam pojęcia, jak się naprawić. Po prostu wiedziałam, że nie chcę, żeby Benny tolerował moją pieprzoną nadpobudliwość, nawet jeśli nie potrafiłam go przekonać, że nie potrzebuje tego.

Wiedziałam, że podjęłam właściwą decyzję, ale to bolało. Bolało, że nie ma go w ten sposób czy w jakikolwiek inny sposób, i bolało ranić go, ale nadal było to słuszne.

Tym razem nie zgubiłam pozostałych. Theresa dzwoniła i gadała do mnie, jakbym nadal mieszkała z Bennym i wszystko było w porządku. Nigdy nawet o tym nie wspomniała.

To było bardzo szokujące. Myślałam, że jest o wiele bardziej wścibska, nie wspominając o tym, że z doświadczenia wiedziałam, że potrafi chować złośliwą urazę. Ale ona nie pisnęła ani słowa. Mówiła, że Vinnie Senior przesyłał pozdrowienia albo że kazał jej powiedzieć, że muszę wrócić do Chicago i wpaść na kolację. Wiedziałam więc, że Vinnie Senior ruszył dalej, nie chowając urazy, po prostu mówiąc mi to za pośrednictwem Theresy.

Manny był facetem, więc nie włożył wiele wysiłku w utrzymanie kontaktu, ale Sela tak, więc wiedziałam, że Man nie był na mnie wkurzony. Nie było mowy, żeby Sela utrzymywała kontakt, gdyby Manny był na mnie zły. A skoro ona to robiła, wiedziałam, że Manny dał jej pierścionek zaręczynowy na Walentynki. Wiedziałam też, że się zgodziła. I bezpośrednio od Theresy wiedziałam, że ona („ona" odnosiło się do Seli, a także Theresy) była zachwycona. Miała być pełna msza, ja miałam zostać zaproszona, a Teresa planowała pójść na ślub w kapeluszu.

Wydawało mi się to dziwne, że ponownie otwarty rozłam między Bennym a mną, był z jego rodziną ignorującą nasz wyłom.

Ale to działało. Uwielbiałam mieć ich z powrotem, więc nie pytałam ani nie narzekałam.

Chodziłam w kółko, wiedząc, że nie powinnam dzwonić. Ben był wkurzony. Nie powinnam go popychać. Powinnam pozwolić mu być wkurzonym, dopóki nie znajdzie dobrej kobiety, nie zawłaszczy ją, nie zbuduje domu i rodziny, aż w końcu nie zrozumie, że wyświadczyłam mu przysługę.

Szybko odwróciłam uwagę od tego toku myślenia. Nawet wiedząc, że miałam rację, nie mogłam tam pójść. Kiedy on ją znajdzie, ja znajdę w sobie siłę, by wpuścić go z powrotem, kiedy na to pozwoli. Znalazłabym sposób, żeby ją polubić, nawet jeśli tego będę nienawidziła. Znajdę sposób, żeby go zabrać, w ograniczony sposób, w jaki mógłby mi się dać.

Znalazłabym sposób.

Co oznaczało, że powinnam zostawić wszystko w spokoju.

Wiedziałam.

Mimo to przestałam chodzić, pochyliłam głowę i podniosłam telefon. Mój kciuk szybko przeleciał nad ekranem, żeby mózg mnie nie dogonił i nie zatrzymał.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz