Rozdział 16 - Jakim była cudem (cz.2)

119 16 4
                                    

*****

Benny zaparkował na miejscu dla gości Frankie, wyłączył Explorera i wyskoczył, skręcając w stronę mieszkania Frankie tylko po to, by zobaczyć ją biegnącą w jego stronę, z dużymi włosami, mocnym, ale słodkim makijażem, ubraną w jasnopomarańczową sukienkę odsłaniającą skórę i dekolt. Do tego miała dobrane seksowne sandały na wysokim obcasie. Niosła ogromny kosz pokryty celofanem, z masywną różową kokardką i wyglądający, jakby był wypełniony gigantyczną stertą dziecięcych ubranek, wszystkich w kolorze różowym. Trzymała go niezdarnie z boku, żeby móc go widzieć.

- Proszę, powiedz mi, że nie ubrałaś się tak do pracy – zauważył, gdy była trzy metry od niej.

Rzuciła mu spojrzenie.

To było dwa dni po tym, jak Vi urodziła Angelę. Dwa dni za długo dla Frankie, która chciała go mieć tam natychmiast. Ale Vi urodziła Angie we wtorek, więc poczekał na czwartek, kiedy mógł przedłużyć to w długi weekend ze swoją kobietą.

W każdym razie jego rodzice pojechali pierwsi i opuścili Brownsburg, aby dziś rano wrócić do Chicago, aby móc pomóc w restauracji pod nieobecność Bena. Zrobił to także po to, by jego tata mógł odciągnąć Theresę od Angeli, bo, jak przekazał Benny'emu bezpośrednio Cal: Można by pomyśleć, że kobieta sama ją wypchnęła, tak dużo ją przytula.

Ben odczytał z tego, że Cal nie miał możliwości spędzenia wystarczająco dużo czasu ze swoją kobietą i dziewczynami, zwłaszcza z nową.

Teraz była już prawie szósta, Frankie skończyła tego dnia pracę i Benny miał tam zostać.

Przez trzy dni.

Co nie miało trwać wystarczająco długo.

I tak, patrząc na niego, Frankie rozkazała – Wracaj do swojego pickupa. Jedziemy prosto do Cala i Vi.

- Bez powitalnego pocałunku w Brownsburgu? – zapytał, gdy skręcała w stronę drzwi pasażera.

W żadnym wypadku tego nie lubił, a ona nie odwracała tyłka, żeby dać mu to, czego chciał.

Zamiast tego otworzyła tylne drzwi jego pickupa, wyrzuciła kosz, zatrzasnęła drzwi i wspięła się na przednie siedzenie.

Usadził się na siedzeniu kierowcy i odwrócił się do niej, aby dokładnie powiedzieć, co sądził o jej braku powitania. W chwili, gdy to zrobił, chwyciła go po obu stronach głowy, przyciągnęła go do siebie i złożyła na nim gorący, mokry pocałunek.

Oderwała się, ale nie puściła go, szepcząc - Witam w Brownsburgu, Benny.

Uśmiechnął się do niej i odpowiedział - I to lubię, Frankie.

W jej oczach błysnęło coś jeszcze bardziej szalenie pięknego niż to szaleńczo piękne, które zawsze błyszczało jej w oczach, zanim wyszeptała - Ona jest taka piękna, że nie uwierzyłbyś.

Wiedział, co to jest to szalenie piękne i zastanawiał się, o ile bardziej ona będzie szalenie piękna, kiedy da mu ich dzieci.

- Więc puść mnie, kochanie, żebym mógł ją poznać – odszepnął.

Uśmiechnęła się i puściła go.

Ben odwrócił się do kierownicy, uruchomił silnik i wrzucił bieg.

Wycofywał auto, kiedy oświadczyła - Nawiasem mówiąc, ten prezent jest ode mnie i ciebie.

– Dobrze, biorąc pod uwagę, że nigdy nie kupuję dla dziewczynek. Kiedy będą mieli chłopca, włączę się. Chociaż mówiąc to, nie wtrącę się w ten sposób, że pójdę na zakupy. Wtrącę się w ten sposób, że zadzwonisz do mnie i uzyskasz moją zgodę, zanim cokolwiek kupisz.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz