Rozdział 21 - Linia ognia (cz.2)

97 14 1
                                    

###

Dyszała, jej oczy zrobiły się ogromne w sposób, który wciąż był uroczy, ale nie podobał mu się tak bardzo i zawołała - O mój Boże, Benny!

– Taaa – zgodził się.

- Wzywałeś policję?

Zaczerpnął powietrza, spojrzał jej w oczy i odpowiedział - Nie mogę, kochanie. Sal ma te informacje. Sal poświęcił siebie i swoje imię, aby to osiągnąć. Nie wiemy, co się dzieje i kto za tym stoi. Zlecenia nie przerywa nikt poza Salem. Sal będzie bezbronny, a Sal nie lubi być bezbronny.

– Cholera – wymamrotała, łapiąc to. Potem skupiła się na nim i zapytała powoli - I nie przeszkadza ci to?

– Nie przeszkadza mi to, bo Sal opiekuje się tym Furlock'iem. On także dokładnie analizuje całą tę sytuację. A gdybym nie czuł się z tym w porządku, Sal nie byłby w porządku ze mną, a jeszcze jakieś dwa miesiące dzielą mnie od bycia naprawdę cholernie szczęśliwym. Nie potrzebuję tego gówna, ale co więcej, my go nie potrzebujemy.

Wyglądała na zmartwioną – Myślisz, że zaopiekuje się tym Peterem?

- Myślę, że Sal nie kazałby mi żyć z decyzją, o której musi wiedzieć, że nie bardzo mi się podoba, i kazałby temu Peterowi się bujać.

- Okej, ja... okej... - Potrząsnęła głową - Nie rozumiem tego. Co się dzieje?

– Sal też tego nie rozumie. Ale on to zrobi, a ja pomogę.

- Co? - wyszeptała.

- Twój kolega, facet, który zajmuje się sprzedażą na Wschodnim Wybrzeżu, pieprzy swoją sekretarkę.

Jej oczy znów zrobiły się wielkie, gdy oddychała - Skąd to wiesz?

Przechylił głowę na bok - Ty to wiesz?

- Nie, zgadywałam – odpowiedziała mu.

– Zgadywałaś w taki sposób, że ktokolwiek obok nich mógł to zgadnąć? – zapytał.

- Prawdopodobnie. Nie obnoszą się z tym, ale mowa ciała i czas, który spędzają razem, krzyczą to.

- W firmie jest to źle widziane?

– Cóż, kiedy zaczynałam, byłam całkiem dobra w czytaniu podręcznika dla pracownika, Ben, ale nie zapamiętałam go. Sądzę, że nawet jeśli nie było to sprzeczne z polityką, nadal spotyka się z dezaprobatą.

- Jeśli Bierman ma to na twojego kolegę, sprzedawcę na Wschód, czy ma na niego wpływ?

Jej dłoń uniosła się do ust i przez nią powiedziała - O mój Boże.

To znaczyło tak.

Przyjrzał się jej i postanowił zastosować wobec niej łatwe rozwiązanie.

- Frankie, kochanie, to jest do bani. Nienawidzę ci tego mówić, ale przez całą drogę próbowałem wymyślić najlepszy sposób, aby to dla ciebie zakończyć, zapewnić ci bezpieczeństwo, a najlepszym sposobem jest to, że nie masz innego wyjścia, jak tylko zrezygnować.

Jej ręka opadła - Co?

- Kochanie, w tym miejscu panuje bałagan, zły, złe jest to, że zabójstwa są zamówione na ludzi tam. Musisz stamtąd wypierdalać.

– Ale ja potrzebuję pracy, Benny.

- Popracuj w restauracji, aż ją znajdziesz - Jej oczy zaczęły się mrużyć, więc Ben pociągnął ją pod kolanem, żeby wyrazić swoją opinię, nawet gdy powiedział - Francesca, detektywi prowadzą dochodzenie w sprawie twoich współpracowników za brudzenie się z sekretarkami, a zabójstwa są zamówione na nich. Musisz... wypierdalać.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz