– Ani słowa, Enzo Concetti – syknęła, nachylając się w jego stronę. Potem jej wzrok skierował się na mnie, a Ben przyciągnął mnie do siebie, nawet gdy wtuliłam się w jego plecy, widząc wyraz jej oczu – Wszystko w porządku? – zapytała, po czym wyrzuciła rękę w moją stronę – To znaczy po strzelaninie.
###
- O, tak. To było wieki temu.
- Czy to było przypadkowe? – warknęła.
- Yyy ... nie. Zostałam porwana przez przestępcę i zabrana do domków nad jeziorem. Wyrwałam się i uciekłam przez las z inną kobietą, ratując życie. Dogonił nas zbrodniarz i mnie postrzelił. Wtedy Ben – wykonałam kulawy gest w powietrzu obok siebie, aby wskazać Benny'ego – i jego kuzyn Cal, chłopak kobiety, z którą byłam, zastrzelili go. Ponieważ Cal strzelił mu w głowę, tamten nie przeżył. Chociaż Ben strzelił mu w brzuch, tam gdzie ten facet postrzelił mnie i mogę to zaświadczyć, nawet gdyby to było wszystko, co miał, przez jakiś czas nie radziłby sobie zbyt dobrze. Ale na szczęście nie żyje i nie mówię tego dlatego, że jestem złym człowiekiem. Mówię to, bo był szaleńcem i mnie postrzelił.
Kiedy skończyłam bełkotać, jej zmrużone oczy powoli spojrzały na mojego ojca.
– Została porwana i postrzelona? - zapytała.
- Chrissy...
– Wiedziałeś o porwaniu? – zapytała Chrissy.
Tata nie powiedział ani słowa, ale wyglądał na zaniepokojonego.
Ben powiedział jednak słowo i brzmiało - Tak.
Chrissy wyglądała na zdolną do czucia wściekłości przez długi czas. Wyciągając rękę, by chwycić dłoń Benny'ego, próbując odetchnąć powietrzem zablokowanym przez wściekłość kobiety w ciąży, powstrzymałam chęć śmiechu. Mocno.
W końcu spojrzała na mnie, a dalsza wściekłość na jej twarzy sprawiła, że przysunęłam się bliżej Benny'ego.
Potem wszystko zniknęło i szepnęła - Przepraszam.
Patrzyłam na nią i zastanawiałam się, czy to się właśnie wydarzyło.
Ben nie był aż tak oszołomiony.
Wiedziałam o tym, kiedy stwierdził - Nie musisz. Nie wiedziałaś. Nie jesteście z jednej krwi - Ben wskazał głową w stronę taty – Ale on powinien.
- Ja... - zaczął tata.
- Zamknij się – warknął nagle Benny z taką wściekłością, że całe moje ciało drgnęło – Nie wolno ci tego robić. Nie wiedziałem, jak się będzie czuła Francesca, kiedy cię wpuszczę, ale teraz już wiem. Więc teraz ci powiem, że to ostatni raz, kiedy odgrywasz taką scenę z Frankie. Nie byłeś dobrym ojcem. Nie jesteś dobrym człowiekiem. Jesteś samolubny i głupi, myśląc, że ile lat spędziłeś na tej ziemi, myśląc głównie swoim kutasem. Twoja dziewczyna leżała w szpitalnym łóżku po tym, jak przeciągnęła swoje krwawiące ciało przez liście, a było to po tym, jak biegła, żeby uratować swoje życie, a ty masz cholerne jaja pokazać się w jej domu bez zapowiedzi i zrzucić na nią bombę, nawet nie mówiąc jednego pieprzonego słowa o tym, przez co przeszła bez wsparcia swojej cholernej rodziny?
Ben potrząsnął głową, utkwił wzrok w tacie stojącym w miejscu po drugiej stronie pokoju i ciągnął dalej.
- Nie. Frankie zniesie to gówno, bo jest dobrą kobietą i dobrą córką. Ona jest Frankie. Ale jestem jej mężczyzną i mówię ci teraz, że ja tego nie zrobię.
Tata wyprostował ramiona i oświadczył - Może powinniśmy wyjść.
- Dobry pomysł – odpalił Ben, natychmiast się przesuwając i zabierając mnie ze sobą, abyśmy nie blokowali już drzwi.
CZYTASZ
Obietnica
RomanceCzęść 5 serii Miasteczko. Od śmierci brata Benny Bianchi żywi urazę do kobiety, która według niego doprowadziła do upadku jego brata. Robi to, by ukryć uczucia, jakie żywi do Franceski Concetti, dziewczyny swojego brata. Ale kiedy Frankie zostaje po...