Rozdział 25 - Obietnica (cz.2)

77 13 4
                                    

*****

Mój wzrok powędrował w prawy dolny róg ekranu komputera.

Była 4:43.

Siedemnaście minut i mogłabym się stąd zabierać.

Lunch z Bennym i Tandy poszedł świetnie. Zanim w ogóle wsiedliśmy do jego SUV-a, który stał na biegu jałowym przy krawężniku przed przednimi drzwiami, Tandy zobaczyła Bena przez okna i powiedziała - Boże, Frankie. Pokazywałaś mi zdjęcia i rozumiałam, ale teraz to rozumiem.

A ja to zrozumiałam. Jedno spojrzenie na Benny'ego, nawet przez okno samochodu i każda dziewczyna by to zrozumiała.

Zrozumiała to bardziej, gdy Ben oczarował ją podczas lunchu.

Tandy, będąc Tandy, od razu go oczarowała.

Benny nas podwiózł i ostatnią rzeczą, jaką do mnie powiedział, było stanowcze - Piąta, kochanie.

Kiwnęłam głową i też to zrobiłam stanowczo. Nie było mowy, żebym pracowała dłużej tego wieczoru. Nawet o minutę.

Dobra wiadomość była taka, że nie wydawał się już wzburzony, ale wydawał się czujny, co było zrozumiałe.

Popołudnie dłużyło się bez względu na to, jak bardzo próbowałam rzucić się w wir pracy. Chciałam tylko, żeby ten dzień się już skończył. Chciałam wrócić do domu i poczekać z Bennym, aż usłyszymy, że reszta została już załatwiona. A potem chciałam wieść życie pełne obietnic, bez niczego, co by je spieprzyło.

Wzięłam głęboki oddech i rozważałam zamknięcie wcześniej komputera, żeby móc bezzwłocznie się stamtąd wydostać.

W tym momencie zadzwonił mój telefon.

To był Benny.

- Hej, Słonko. Już prawie...

- Nie odchodź od biurka.

Słysząc jego ton, moje plecy wyprostowały się, a wzrok skierowałam przez okno do biura Biermana.

Nie było go tam.

- Jestem za dziesięć minut – powiedział mi Ben – Wejdę i zabiorę cię z twojego biura.

- Co się dzieje? - wyszeptałam.

- Drużyna Starka tam jest – odpowiedział natychmiast Ben, a ja poczułam, jak serce mi się zacina – Ale są zajęci, bo dwóch bandytów w maskach narciarskich właśnie otoczyło Furlocka w łazience na trzecim piętrze i ciągnie jego tyłek po klatce schodowej do SUV-a, który czeka przy tylnym wejściu do mediów.

- O mój Boże – westchnęłam i zaczęłam skanować piętro.

- Zespół Starka zneutralizował kierowcę – kontynuował Ben.

Heath przy swoim biurku.

- Wezwali także policję, która jest w drodze – Ben ciągnął dalej.

Sandy przy jej.

– Ale oni nie chcą, żebyś się ruszał.

Lloyd u siebie. Kathleen u siebie. Jennie u siebie.

- Miej oko na swoją załogę – zakończył.

Oko, które miałam trzymać na mojej załodze, trafiło w biurko Tandy.

Nie było jej tam.

Moja krew zamieniła się w lód.

– Tandy – szepnęłam.

- Co? - zapytał Bena.

– Tandy nie ma przy biurku.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz