Rozdział 18 - To była rodzina (cz.2)

104 16 4
                                    

###

Tim był mężem Violet, który został zamordowany kilka lat temu. I Vi miała rację. Cal nie zdążył wyjść z etapu nowego rodzica, żeby zobaczyć, że wszystko będzie dobrze, gdy patrzył, jak jego dziecko dojrzewa.

Dostanie się tam.

Albo nie i Angie miałaby na rękach nadopiekuńczego ojca, który spotykałby się z jej chłopakami na werandzie z pistoletem wetkniętym za pasek dżinsów.

Bywały gorsze rzeczy, o czym dobrze wiedziałam.

Uderzyło mnie to, co powiedziała pani Zambino kilka miesięcy temu.

Poczułam ciepło gromadzące się wokół mojego serca, bo wiedziałam, że kiedy Angela Callahan dorośnie, spojrzy w lustro i zobaczy to, co Cal i Vi nauczą ją widzieć.

Nic poza pięknem.

Przyszła mi do głowy ta radosna myśl i przyjrzałam się Violet, zauważając - Wyglądasz na całkiem spokojną - Powiedziałem to, ale wydawało mi się, że nie tyle była spokojna, ile całkowicie pogodna - Gdyby to była noc przed moim ślubem, prawdopodobnie byłabym chodzącym wrakiem.

- Cóż, mam dwie córki, które wykazują oznaki bycia specjalistkami od planowania ślubów, a jedną z nich jest Kate. Mogłaby zostać sekretarką prezydenta i zachować spokój podczas kolejnego kryzysu rakietowego – odpowiedziała Vi, a ja zachichotałam, słysząc niski chichot Bena - Zajmują się tym wszystkim i mają wszystko opanowane - Uśmiechnęła się - Więc ja mogę być spokojna, odpocząć i po prostu cieszyć się moim idealnym ślubem.

Bardzo mi się to w niej podobało, więc jej to powiedziałam.

– To wspaniale, Vi – powiedziałam cicho.

- Wiem - Ona też mówiła cicho - Jestem szczęśliwą kobietą.

Po tym wszystkim, przez co przeszła, nie miała racji, nawet taka, jaka była.

Jej historia obejmowała bycia małą panną młodą z dzieckiem, znalezienie się w takiej sytuacji, by mogła poślubić mężczyznę swoich marzeń, utracenie go, prześladowanie przez mężczyznę, który był odpowiedzialny za jego śmierć i zakończenie tego bałaganu, bieganiem ze mną przez las, więc ona zasłużyła na to.

Trudna droga.

Kate okrążyła mamę, patrząc na mnie, zatrzymując się i mrucząc - Hej, Frankie.

- Hej Słonko.

Uśmiechnęła się do mnie i spojrzała na matkę - Mamuś, gdzie Joe? Pora usiąść do jedzenia.

- Jest z Mimi i Angie – odpowiedziała Vi, a Kate pokiwała głową ze zrozumieniem.

- Pójdę mu powiedzieć, że już czas – powiedziała.

- Pomogę Keirze zaprowadzić wszystkich na miejsca – zaoferowała Vi.

- Dzięki – mruknęła Kate, posłała Benowi i mnie kolejny uśmiech i odeszła.

– Wybaczcie – odezwała się Vi.

- Jasne – odpowiedziałem.

Ben po prostu usunął się jej z drogi, gdy zaczęła dryfować w stronę gości.

Następnie przesunął mnie z przodu na przód, obejmując mnie obiema rękami.

Spojrzałam na niego.

– Jak się ma Gus?

Uśmiechnął się, nawet gdy potrząsnął głową - Gus ma się dobrze. Gus jest z panią Zambino. U mnie też wszystko w porządku, na wypadek gdybyś się zastanawiała. Wcześniej było w porządku, ale czuję się o wiele lepiej, kiedy widzę cię w tej sukience.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz