Rozdział 4 - Do poniedziałku (cz.1)

123 16 4
                                    

Wiem, że tytuł obiecujący niczym obietnica, ale chyba jednak nie z mojej strony ;).

Sorki M.

####

Zadzwonił dzwonek do drzwi i Benny otworzyły oczy.

Natychmiast poczuł skurcze w całym ciele od spania na kanapie.

Poruszał się, kiedy spał i dlatego kupił duże łóżko zaraz po tym, jak wyprowadził się z domu rodziców, pięć miesięcy po ukończeniu szkoły średniej. Miał maleńkie mieszkanie i to łóżko zajmowało prawie całą sypialnię, ale miał to gdzieś. W domu rodziców miał łóżko jednoosobowe i to cholerstwo było torturą, jeśli chodzi o sposób, w jaki Benny spał.

Zmusił się do podniesienia do siedzenia i sięgnął po dżinsy. Wstał, przeciągnął się, żeby rozciągnąć zastane kości, włożył spodnie i w drodze do drzwi chwycił koszulkę.

Poprzedniego wieczoru Frankie padła o dziewiątej, więc, mimo że ostatnie zamówienia w kuchni przyjęto o dziewiątej trzydzieści, poszedł, aby przejąć obowiązki od taty i nadzorować zamknięcie. Poszedł także, aby namówić którekolwiek z dzieciaków do rzucenia palenia, biorąc pod uwagę, że jego ojciec był sierżantem musztry w kuchni, a jego dzieciaki nie byli przyzwyczajeni do tego gówna. Oznaczało to, że wrócił do domu dopiero około północy.

Zrobił to samo poprzedniej nocy.

Przyzwyczaił się do późnych nocy.

Nie był przyzwyczajony do tej pieprzonej kanapy.

Miał tylko nadzieję, że uda mu się uporządkować sprawy z Frankie w taki sposób, że nie będzie musiał się do tego przyzwyczajać.

Obciągał koszulkę na brzuchu, kiedy wyjrzał przez okno u góry drzwi i zobaczył dziewczynę Frankie.

Otworzył je, otworzył i przywitał się - Hej.

- Hej – odwzajemniła przywitanie, jej oczy wędrowały wzdłuż niego, łapiąc go za krocze i pozostając tam zbyt długo. Poderwały się i mógłby przysiąc, że zauważył różowy odcień jej czekoladowej skóry policzków.

Przyzwyczajony do tego od kobiet (bez rumieńca, a rumieniec był uroczy), powstrzymał uśmiech i odsunął się, niewerbalnie zapraszając ją do środka, ale mówiąc - Pójdę ją obudzić. Potem zrobię kawę i przyniosę wam obu po kubku.

Była już w domu, kiedy skończył mówić, więc zwróciła się do niego i zaproponowała - Ja zaparzę kawę.

Skinął jej głową - Zapraszam. Kuchnia jest z tyłu. Rozgość się.

Pochyliła brodę i ruszyła do tylnego holu.

Benny zamknął drzwi i sam skierował się w stronę schodów.

– Ech... Benny? – zawołała, gdy postawił stopę na pierwszym stopniu.

Zatrzymał się i spojrzał na nią stojącą w połowie korytarza.

- Tak?

Jej wzrok powędrował do sufitu, a potem do niego - Wyobrażam sobie, że nie przepadasz za ingerencją, ale... - Szarpnęła głową w stronę sufitu – Wiesz, co robisz z nią?

Miała rację. Nie należał do tych, którzy przepadali za ingerencją. Co więcej, nie znał jej i naprawdę nie był typem człowieka, który przepadał za ingerencją kogoś, kogo nie znał.

Wiedział jednak, że w sobotę wstała wcześnie, żeby przyjść i pobyć tu, kiedy jej przyjaciółka brała prysznic. To samo z tym, że poprzedniego dnia spóźniła się do pracy. Więc jej nie znał, ale szanował to.

ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz