rozdział 11

1.5K 34 5
                                    

Siedzieliśmy sobie przy stole kiedy wreszcie wybrałam jakiego chce pluszaka i co najważniejsze od kogo.
- Dylan już wiem co chce!
- No co dziewczynko? - zpaytał szeptem.
- Chcę żyrafę jeśli mogę.
Po moich słowach zapadła cisza jak makiem zasiał. Spojrzałam na przerażonego Dylana i domyśliłam się, że pomyślał o prawdziwej żyrafie z resztą jak inni.
- Ale taką pluszową.

Dylan na moje słowa odetchnął z ulgą, a chłopcy popatrzyli nic nie rozumiejącym wzrokiem.
- Dylan, a może wytłumaczysz mi co tu się stało podczas naszej niobecności - powiedział ostro Vincent.
- A bo wiesz... ja i Hailie... Hailie i ja... byliśmy... zaczy robiliśmy! - gupił i zacinał się w swoich słowach Dylan.
- Hailie, a może ty mi powiesz? - zapytał Vincent.
Natychmiastowo spojrzałam na Dylana i to był błąd. Vincent widząc to zaczął klnąć pod nosem, a mi łzy zebrały się w oczach.
- Jesteś na mnie zły?
Nie odpowiedział.
Odwróciłam się na pięcie w stronę wyjścia z salonu, po czym pobiegłam na dwór.
Nie chciałam żeby mój ulubiony brat się na mnie gniewał.

Nie mam pojęcia ile biegłam, ale byłam strasznie zmęczona i jedyne o czym teraz myślałam to znalezienie się w moim łóżku i przytulający mnie Vincent.
W pewnej chwili usiadłam pod drzewem i zaczęłam płakać z bezsilności.
Po jakimś czasie zaczęłam się uspokajać.
Zaczęło się robić ciemno to też poczułam przeszywające mnie zimno.
Nagle usłyszałam szelest, zadrżałam ze strachu, ale mimo to się odwróciłam.
I ujrzałam...

Co słychać ludziska?

Rodzina Monet - Znak dzieciństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz