rozdział 28

896 32 12
                                    

MyBiasIsBangChann z tego co tam napisałaś śmiałam się 5 minut aż moej rodzeństwo pytało się mnie czy płacze czy jednak się śmieje ( masz świetne profilowe) oraz dla smoczyca3567

Czekaliśmy na Vincenta, po którego pojechał Will. Will był tak bardzo uradowany, że zacząłem się martwić czy nie spowoduje jakiegoś wypadku samochodowego i teraz bałem się oto dwa razy bardziej, zwłaszcza, że nie było go już pół godziny. Istniały dwa powody dlaczego go tak długo nie ma:
- pierwszy: Vincent stawia opór i nie chce wyjść z domu,
- drugi: Will naprawde spowodował wypadek samochodowy.
I kiedy miałem już wybierać numer do niego zobaczyłem go jak szedł z Vincentem przy boku.
- Acha czyli jednak wypadku nie było - pomyślałem z rozbawieniem.

Pov. Vincent

Stałem patrząc niepewnie na salę, w której znjadowała się moja młodsza siostrzyczka, Hailie Monet. Nie chciałem żeby to wszystko okazało się jedynie snem, w którym wszystko jest tak ja wcześniej, chciałem, a właściwie pragnąłem żeby to wszystko było rzeczywistością. Westchnąłem, po czym nacisnąłrm klamkę, drzwi ustąpiły z jękiem.
- Na tak jakby nic choć raz nie mogło pójść po mojej myśli - pomyślałem z irytacją.
Siedziałam na łózku odwrócona do mnie plecami, nagle cała moja pewność siebie wyparowała, a zastąpił ją strach.
Gardło miałem ściśnięte i nie mogłem wydobyć z siebie choćby najmniejszego odgłosu.
Hailie chyba musiała poczuć na sobie mój wzrok, bo odwróciła się tak, że teraz staliśmy patrząc sobie w oczy, a właściwie to ja stałem, a ona siedziała.
- Vi czy to naprawdę ty? - zapytała.
- Tak Hailie to ja i nigdzie się już nie wybierał chyba, że z tobę - powiedziałem ze ściśniętym ze wzruszenia gardłem.
Łzy stanęły mi w oczy, lecz nie próbowałem ich zatrzymać, leciały więc niekontrolowanie po moich policzkach.
Podszedłem do dziewczynki, po czym ją przytuliłem do siebie.
- Nie masz pojęcia księżniczko jak bardzo za tobą tęskniłem - wyszeptałem w jej główkę.
- Ja za tobą też tęskniłam Vi, ale ty już mnie nie zostawisz, prawda? - zapytała patrząc na mnie niepewnie.
- Oczywiście, że nie kruszynko, a teraz powinnaś iść spać, napewno jesteś zmęczona - mruknąłem kładąc dziewczynkę na łózku.
- Ale zostaniesz ze mną?
- Tak słonko.

C.D.N

Rodzina Monet - Znak dzieciństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz