Rozdział trzydziesty

1.3K 46 2
                                    

Marisol

Czuję gorące pocałunki na swojej twarzy, na co uśmiecham się leciutko. Czy to mi się jeszcze śni?

Nie. To po prostu mój mąż, który wspaniałomyślnie uznał, żeby mnie obudzić. Przeciągam się i otwierając oczy napotykam spojrzenie Erosa, który wpatruje się we mnie z zachwytem. Ubóstwiam tego mężczyznę. Nie wydaje mi się, żeby tak z samego rana było co oglądać.

Kiedy spoglądam na okno oślepiają mnie promienie porannego słońca. Turlam się na bok i wtulam twarz w poduszkę, nie mając zamiaru jeszcze wstawać. Niestety nie zostaje mi to dane, ponieważ mężczyzna jednym ruchem ściąga ze mnie kołdrę. Jęczę zawiedziona.

- Conejita, już naprawdę pora wstawać, dochodzi dwunasta.

Ups. Tak jakby przegapiliśmy śniadanie.

- Długo nie spisz? - Pytam ziewając.

- No, już chwilę - odpowiada, zakładając ręce na piersi.

Dociera do mnie, że przecież jestem naga, bo ściągnął ze mnie przed momentem okrycie. Kulę się w kłębek, nie przyswajając tego, że oferuję mu czarujący widok na mój tyłek. Nie powinnam wstydzić się nagości w jego obecności, ale jednak wciąż mam pewne obiekcje. Czuję uginanie się materaca i zaraz jego dłoń ma moim pośladku. Ugniata go subtelnie i składa na nim krótki pocałunek.

Niechętnie wlokę się z łóżka, ubierając jedwabny szlafroczek i zasiadam przy wysokim stole w kuchni. Eros kładzie przede mną talerz z owocami i siada na przeciwko mnie.

- Ty nie jesz? - Pytam, wkładając kawałek smakowitej papai do ust.

- Już zjadłem, dziękuję.

Może chociaż on zdążył zjeść serwowane śniadanie. Niemalże wylizuje talerz do czyta z tych pyszności i wstawiam ekspres do kawy. Na dziś w planie znajduje się opalanie i kąpiel w naszym wypasionym basenie. Przebieram się w różowy stój kąpielowy, który nieprzewidzianie wydaje się być atrakcyjną opcją i wychodzę na zewnątrz.

Mój mąż stoi już przy leżakach, popijając kawę. Kurde, widok Erosa w spodenkach do pływania, okularach przeciwsłonecznych i promieniach słońca podkreślających jego piękny odcień skóry, jest zupełnie rozbrajający. Przygryzam wargę, kiedy się pochyla i ukazuje przede mną swoje umięśnione plecy i pośladki. Posiadanie takich mięśni powinno być karane śmiercią. Wolnym krokiem udaje się do basenu. Natychmiast ruszam za nim, ale najpierw cykam kilka fotek.

Z dołu dochodzi muzyka, co oznacza, że pod nami urządzono sobie imprezę. Nie przeszkadza mi to, dopóki ktoś nie zaczyna się drzeć. Eros zanurzony do połowy w wodzie i oparty o brzeg wpatruje się we mnie, kiedy zamierzam w jego kierunku. Obejmuje mnie i całuje z pasją. Niezwłocznie odwzajemniam pocałunek. Smakuje świeżą kawą i jakimś owocem, którego nie jestem w stanie zidentyfikować. Tak czy siak, smakuje zabójczo. Mogłabym całować go przez cały czas.

Zsuwam mu okulary, aby móc spojrzeć w jego fascynujące, piwne oczy. Przeszywa mnie tym swoim totalnie rozkosznym spojrzeniem, a ja czuję wilgoć napływającą u zbiegu ud. I nie, nie jest to spowodowane tym, że stoję do pasa w wodzie. Intymną chwilę przerywa nam dźwięk telefonu.

- Ja pieprzę... - syczy i nie wychodząc z basenu, sięga po telefon.

Mina mu rzednie, gdy bierze urządzenie do ręki. Odbiera niechętnie.

- Czego?

Słyszę w słuchawce męski głos, który nie brzmi za nadto przyjaźnie.

* Człowieku, wiesz czym jest miesiąc miodowy? - Rzuca, opierając dłoń na czole. - Tak! Oczywiście, że nie przyjdę na spotkanie, daj mi żyć! - przewraca oczami i kończy połączenie.

Red Ribbon Bow 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz