9.

322 11 0
                                    

PEDRO

- MOJA UKOCHANA BARCELONO ! - zawył z całej swojej siły Gavira i zaraz zarobił w tył głowy od Lewego - No co ? Tęskniłem !

- Nie wydzieraj się tak - mruknął cicho Robert - Sprowadzisz na nas zaraz kłopoty.

Nie mylił się.
Tłum fanów dosłownie rzucił się w naszą stronę.
To nie tak, że nie lubiłem naszych sympatyków. Nie raz poprawiali nam humory.
Na przykład bardzo nas wspierali, kiedy przegrywaliśmy mecz.
Dużo to dla nas znaczyło.

Ale były takie dni, kiedy byliśmy zwyczajnie zmęczeni i nie stać nas było nawet na małą pogawędkę, co zazwyczaj lubiliśmy robić.

Po ponad dziesięciogodzinnym locie ze Stanów, jedyną rzeczą o jakiej marzyliśmy było po prostu uwalenie się w łóżku i zaśnięcie.

Spotkanie z fanami potrwało jakieś pół godziny i wraz z Robertem, Gavirą i Xavim pojechaliśmy do domu trenera.

Hernández zaproponował nam kolację, którą miała przygotować jego córeczka, bo byliśmy jedynymi facetami na których nikt w domu nie czekał.

Żona i dzieci Lewego byli w Polsce na wakacjach, moi wrócili na Teneryfę, a rodzice małego zjeba byli już w Andaluzji.

Nie będę kłamał,że nie byłem podekscytowany tym, że miałem już za kilka minut zobaczyć Sarę.

Od naszej ostatniej rozmowy, gdzie jej stary zrobił mi i Pablo straszną siarę, nie miałem sposobności,żeby z nią pogadać.
A tu nadążyła się idealna okazja, aby pokazać Gavirze, gdzie jego miejsce.
Miałem zamiar podrywać brunetkę tak bezczelnie jak tylko będzie się dało.
Pójdę na całość i tyle.
Dosyć zabawy w kotka i myszkę.




Kiedy Xavi zaparkował pojazd na podjeździe to z domu wyleciała ta kumpela Sary z miną srającego kota.
Widać było, że się zdenerwowała.

- Wy już przyjechaliście ?

- Najwyraźniej - zaśmiał się trener i zaprosił nas do środka - Gdzie jest Sarita ? Ciekawy jestem co dla nas upichciła.

Też byłem tego ciekaw.
Żarcie w samolocie było do bani, a Hernández potrafiła gotować, jak mało kto.

Kiedy byliśmy w przedpokoju to doszedł do nas jakiś blondyn.
Poczerwieniał na twarzy na nasz widok.

- O kurde ! - krzyknął zdecydowanie za wysokim jak na faceta głosem. - Nie wierzyłem, że na serio tu wszyscy przyjedziecie. - Zmierzył nas wszystkich ciekawskim wzrokiem ale kiedy zatrzymał się na mnie, to zmróżył lekko oczy - Jestem Esteban, chłopak Felici. I najlepszy przyjaciel Sarity - znów spojrzał na mnie.

Oczywiście...
Już miałem u niego przejebane zapewne, ale jeszcze mnie pokocha.

Weszliśmy do jadalni, gdzie stół był nakryty na bogato.
Sara musiała się nieźle napracować.
Zastanawiałem się, czy w moich porcjach będzie jakaś trucizna.

- No nieźle, nieźle - zaklaskał Lewandowski z zachwytem - Gdzie nasza gospodyni ?

Felicia i Esteban popatrzyli na siebie.
Byli wyraźnie zdenerwowani.

- No bo...Jest taka sprawa, że ... - jąkała się blondynka

- Sara wyszła z Diego.

Wypalułem wodę, którą miałem aktualnie w buzi.

- Jaki Diego ?! - zapytałem jednocześnie wraz z Xavim i Pablo.

Krew odpłynęła z mojej twarzy.
Co to w ogóle miało być ?!

Tu próxima telenovelaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz