stępiony miecz

990 87 9
                                    

Rozdział 5

Layla konsekwentnie unikała Snape'a. Udawała, że nie on istnieje, kompletnie ignorowała rzucanie jej spojrzenia. Wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała się z nim skonfrontować, wiedziała od kiedy tylko dostała propozycje uczenia w Hogwarcie. To była uczciwa cena, cena za schronienie jakie dawała jej szkoła. Musiała ją w końcu zapłacić, nie była na to gotowa.

Po raz pierwszy od wycieczki do Hogsmede miała lekcje z piątym rocznikiem, Gryffindorem i Slytherinem. Weszła do sali żwawym krokiem, jej butelkowo zielona szata powiewała za nią. Gdy doszła do biurka gwałtownie się odwróciła.

- Mam wasze sprawdziany z teorii zaklęć znikających na zwierzętach - poinformowała chłodno.

Zlustrowała klasę spojrzeniem praktycznie żółtych oczu.

- Gratulacje dla Rose Weasley, jako jedyna uzyskała Wybitny. - powiedziała posyłając w jej kierunku pracę - Reszta... życzyłabym sobie większego zaangażowania, sumy to nie zwykły egzamin na koniec roku.

Rozdała pracę. Średnia ocen nie była zbyt dobra, niepokoił ją szczególnie jeden wynik. Scorpius Malfoy dostał Okropny. To było dziwne, zważając na jego dobry wynik testu diagnostycznego i oceny z poprzednich lat. W dodatku Morton nie była głupia, umiała czytać między wierszami. To nie było tak, że ten temat był po prostu szczególnie niezrozumiały dla Scorpiusa, on po prostu kompletnie go olał i nawet nie wykorzystał wiedzy z poprzednich lat, przez niego posiadanej.

- Jako, że wyraźnie większość z was nie opanowała dobrze tego tematu na dzisiejszej lekcji omówimy sobie najczęstsze błędy popełniane przez was i dopiero na kolejnej godzinie zajmiemy się sprawdzeniem części praktycznej.

Jak powiedziała, tak zrobiła i kolejną godzinę tłumaczyła każdy błąd pojawiający się na egzaminie. Uczniowie zadawali pytania, a ona wyczerpująco odpowiadała. Mimo swojej reputacji ostrej nauczycielki, czy damskiej wersji Snape'a, była uznawana za o wiele lepszą nauczycielkę. Szczególnie starsi Ślizgoni zapamiętali sobie rozmowę w Gospodzie Pod Świńskim Łbem i na jej lekcjach byli wyraźnie grzeczniejsi i słuchali z zaciekawieniem jej wykładów. Nie poszło to jednak jako ogólnoszkolna plotka i Morton byłą wdzięczna za pewien rodzaj dyskrecji.

Przyszła druga godzina gdzie pracowicie chodziła miedzy ławkami i oceniała technikę i dokładność uczniów. Zerknęła na dwóch, szczególnych Ślizgonów. Albusowi wychodziło dość przeciętnie, nie było najgorzej. Scorpius był rozkojarzony, sprawiał wrażenie jakby różdżka w ogóle go nie słuchała. Layla zmarszczyła brwi, zachowanie tej dwójki było dość niepokojące, nadal miała w pamięci ich niechęć do przyznania się gdzie byli.

- Malfoy, proszę zostań po lekcji - powiedziała stojąc przy ich ławce.

Blondyn podskoczył zaskoczony. Miał dość rozbiegany wzrok i mieszankę dziwnych emocji na twarzy.

- Dobrze, pani profesor - wymamrotał.

Zmarszczyła brwi, jednak nic nie dodała, po prostu odeszła wstawiając Albusowi, którego ślimak praktycznie zniknął Zadowalajacy. Do końca lekcji postawiła oceny już wszystkim, prócz blondyna. Zadzwonił dzwonek.

- Na następnej lekcji będziemy przerabiać znikanie poszczególnych części zwierząt, przeczytajcie rozdział w podręczniku w ramach przygotowania. - oznajmiła - Możecie wyjść.

Uwaznie patrzyla czy Malfoy nie probuje jej uciec, on to widzial dlatego zostal. Drzwi sali za ostatnim uczniem sie zamknely.

- Czy masz jakiś sprecyzowany problem z tematem znikania zwierząt, Malfoy? - zapytała najłagodniej jak mogła.

chosen ones • severus snapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz