wygrani

846 72 8
                                    

Epilog

Layla po latach często wracała do wydarzeń z dworu Mistrza C.V. w Kanadzie. Potrafiła rozmyślać o tym godzinami, często przyprawiało ją to o bezsenność. Oczywiście oficjalnie był to pożar, amerykańskie magiczne media tygodniami trąbiły o tragedii i szczegółowo opisywały pogrzeb zasłużonego kawalera Cypriena Valda. Ona komentowała to cierpko. Jednak nie wychylała się poza szereg z swoimi niepopularnymi ideami.

Severus po mniej więcej tygodniu od tamtych wydarzeń wyznał jej prawdę, wyznał jej, że ją okłamał. Ze szczegółami opowiedział o znalezionych księgach w pokoju Scorpiusa Malfoy'a, o dziennikach Gudrun Grindelwald. Na początku była ściekła, chyba pierwszy raz tak się na niego wydarła pokazując, że ma jednak kawał charakteru.

- Mogłeś mnie chociaż oskarżyć, powiedzieć o tym cokolwiek! - wydzierała się w głos.

Po dniu jej przeszło, wróciła do Snape'a, przeprosiła.

- Nie dałam ci powodów do zaufania, wiem. - mruknęła gorzko - Po prostu... Miałam nadzieję nigdy już nie wracać do tego tematu, tymczasem od wrócił do mnie...

Snape zrozumiał, właściwie to tylko umocniło ich relację. Przez te kilka lat zdążyli się kilka razy mocno pokłócić, zacząć rzucać w siebie klątwami i godzić za każdym razem. Mało było tam młodzieńczego romantyzmu, choć nawet taka osoba jak Layla musiała uznać, że było coś poruszającego w tym jak Severus zapytał ją o związek. No dobra, obiektywnie nie było to nawet pytanie, a raczej stwierdzenie, jednak Morton i tak miała do tego jakiś sentyment.

Byli skryci, nawet bardzo. O ile o ich związku wiedzieli praktycznie wszyscy, niektórych nawet doprowadziło to do stanu przedzawałowego, to o jego szczegółach praktycznie nikt. Zachowywali się jak zupełnie nie para. W szkole, gdyż oboje nadal uczyli w Hogwarcie, byli całkowicie profesjonalni. Nawet wścibska McGonagall nie potrafiła z nich nic wyciągnąć. Przyznała im nawet wspólne kwatery, choć Layla osobiście twierdziła, że to w ramach oszczędności. Nigdy nie wzięli ślubu, nie był im potrzebny, wydawał się marnowaniem czasu, Severus twierdził, że jest o wiele za stary na takie wymysły. Layla też nie miała na niego parcia, nie potrzebowała dowodów miłości czy przywiązania.

Była jeszcze inna kwestia poniekąd związana z tym zagadnieniem, Lu Mai. Dziewczynka okazała się odrobinę starsza niż się wydawało na pierwszy rzut oka. Obecnie miała jedenaście lat i zaczęła właśnie swój pierwszy rok w Hogwarcie. Layla miała ciężki orzech do zgryzienia, by ją wychować. Była w końcu nauczycielką, mieszkała na co dzień w szkole, a w wolnych chwilach kontynuowała działalność naukową. Snape zaoferował, że jej pomoże i takim ruchem spowodował, że mała Chinka zaczęła uważać ich za quasi rodziców. Na papierze nimi byli, adoptowali ją przy sporej persfazji Severusa, który w dosadnych słowach musiał wytłumaczyć urzędnikowi, że Lu Mai jest dzieckiem porzuconym, a oni nie potrzebują ślubu by to zrobić. Podziałało.

Pozostawili Lu Mai jej własne nazwisko, Snape twierdził, że z jego lub Layli nazwiskiem brzmi idiotycznie. Podzielała ten pogląd. Szczególnie, że czarnowłosa Azjatka była zupełnie wyjątkowa. Dziecko po części wychowane w Hogwarcie. Po części za to przez Narcyzę Malfoy, która najwyraźniej cierpiała na niedostatek bycia babcią przy Scorpiusie, dlatego gdy tylko usłyszała, że Severus i Layla adoptowali dziecko zaoferowała swoją pomoc. Przyjęli ją z ulgą, likwidowało to wiele z ich problemów, z drugiej strony sprawiło to, że Lu Mai była jedną z najbardziej dumnych dzieci jakie Layla widziała i wizja uczenia własnego dziecka nie napawała ją optymizmem. Szczególnie, że Lu miała jeszcze jedną opiekunkę, Maalat, która pieczołowicie uczyła ją rozbudzać moce Wybranych. Layla chciała protestować, jednak poddała się, zrozumiała, że nie ochroni jej od tego.

chosen ones • severus snapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz