blizna

769 65 8
                                    

Rozdział 15

To było zupełnie niespodziewane i Layla Morton nigdy nawet by nie przypuszczała, że niewinne spotkanie tak się skończy. Ognista Whisky piekła ją w gardło, a myśli stawały się odrobinę zamroczone. Snape również był raczej odprężnony. Zegar tykał swój rytm, chociaż ich niezbyt to obchodziło. Rozmawiali niemal pół nocy, aż w końcu Layla zorientowała się, że musi już od Snape'a wyjść, a przynajmniej to zrobić jej wypadało. Czy udało jej się to, niezbyt.

- Nie przypominam sobie, by obejmowała cię cisza nocna, Laylo - rzekł Snape.

To było kuszące, aż za bardzo. Chciała jeszcze zostać, czuła niedosyt.

- Obowiązuje mnie jednak godzina śniadania. - odpowiedziała.

Nawet dla siebie nie była przekonująca, Morton została, a tematy nie kończyły się. Zrzuciła zewnętrzną szatę, ognista była zdecydowanie rozgrzewającym napojem, ogień w kominku również nie pomagał. Odsłoniła ona sukienkę w kolorze szałwi, zadziwiająco wpasowywała się w otoczenie. Snape też swoją z rzucił, a Layla podśmiechiwała się pod nosem, że może faktycznie jest wampirem, gdyż całe jego ubranie było czarne. Spiorunował ją wzrokiem, choć chyba niezbyt był obrażony. Layla przy swoich wypowiedziach zaczęła przemycać coraz więcej małych uśmiechów, znaczących spojrzeń i charakterystycznego, gładkiego i głębokiego głosu. Filirtowała z nim i to dość jawnie, do Snape'a nie dotarło to od początku, wydawało się to w końcu niedorzeczne. A jednak. Prawdopodobnie powinien zgodnie ze swoją filozofią życiową odrzucić ją, kazać jej wyjść. Nie zrobił tego, a wręcz jawnie jej odpowiadał, wszedł na nowe tory ich rozmowy. Choć go to dziwiło, Layla Morton nie była typem osoby, która by się nim zainteresowała a przynajmniej on miał takie przeświadczenie. Jego włosy co prawda nie były już tłuste, nadal zostawał jednak haczykowaty nos i ziemista cera ze zmarszczkami, które były jednymi z najczęściej wytykanych mu cech wyglądu, nie był przystojny. Był też zimny w obyciu, opryskliwy i co najważniejsze jeszcze na początku roku szkolnego podejrzewał ją o różne rzeczy. Właściwie nadal nie ufał jej do końca. Co nie znaczy, że miałby nie skorzystać z takiej sytuacji, niezbyt często się takowe zdażały i to jeszcze z osobami, które Snape faktycznie szanował.

Layla była zaintrygowana. Zaczęła z nim flirtować w sumie z ciekawości, obstawiała raczej całkowity brak reakcji lub wyrzucenie jej stamtąd. Jednak najwyraźniej nie tylko ona była chętna. Zatem szła dalej, brnęła sugestywne wypowiedzi i szepty, trochę testując Snape'a.W końcu, po paru zręcznie przemyconych komplementach dla Snape'a zniszczyła dzielącą ich barierę i go po prostu pocałowała. Nie był zdziwiony, wręcz nawet dość chętny i najwyraźniej lubiący przejąć inicjatywę. Przyparta do oparcia drżała pod naporem namiętności i pewnej dozy brutalności, która przypominała jej dawne czasy. Wymazała to wspomnienie z pamięci i poddała się teraźniejszości. Czuła magię na swojej skórze, jego magię. Była ciemna, burzliwa i gwałtowna, zupełnie nie pasowała do swojego właściciela. Pozornie.

Coś niezwykle dziwnego dotknęło skóry Severusa, to była magia, magia Layli Morton. Była jednocześnie mroczna i delikatna, było w niej coś całowicie odmiennego, tajemniczego, zachęcającego do jej odkrycia. Idealnie pasowała do Layli, tego był pewien. Czuł pewien wyrzut własnego sumienia gdy wpuszczał zaczerwienioną Morton do własnej sypialni, czuł jakby zdradzał swojego wewnętrznego paranoika. Postanowił tej nocy go zupełnie olać i zatracić się w statusie quo. Zadrżał gdy Morton z zadziornym uśmiechem odpinała guziki jego czarnej koszuli odsłaniając bladą klatkę piersiową, pokrytą kilkoma, wyblakłymi bliznami. Nie mrugnęła nawet na nie okiem, jej wzrok skupiał się raczej na dość dobrze zbudowanej sylwetce, jak na jego wiek.

chosen ones • severus snapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz