Nastał nowy dzień. Za oknem pogoda ta sama co wczoraj, czyli słoneczko i lekki upał. W domu, [y/n] dalej nie nastała rodzicielki. Zeszła do kuchni i zrobiła sobie herbatę, po czym poszła się ubrać. Gdy myślała nad ubiorem dostała wiadomość. Spojrzała na telefon. " Jadę do ciebie jak coś. Zaraz tam będę." Dokładnie to napisał do niej Shinichiro. Lekko spanikowała, wiedziała że przyjedzie, ale była przekonana że będzie to później. Na szybko się ogarnęła i czekała na niego.
Usłyszała dzwonek do drzwi. Pobiegła i je otworzyła.
- No cześć. - Powiedział i przytulił się z nią na przywitanie. - Mówiłem że przyjadę haha.
- No tak pamiętam. - Odparła dziewczyna. Zakładała buty, gdy usiadła na schodach. - Tylko myślałam że przyjedziesz później...
- Jest 14.
- Jak to. Jak ja przed chwilą wstałam dopiero. - [y/n] ogarnęła że przespała już pół dnia. - No tak. uroki wakacji. - Westchnęła.
- Też bym tak chciał. - Zaśmiał się Shinichiro.
Poszli do garażu, skąd [y/n] wyciągnęła motocykl. Chłopak kucnął przy nim i zaczął coś przy nim majstrować.
- Na pewno nie jest to dla ciebie problem? - Spytała dziewczyna.
- Nie no coś ty. Ja się dobrze przy tym bawię.
- No dobrze. Dziękuje. - Powiedziała lekko zawstydzona. - Jak w czymś pomóc, to mów.
Shinichiro coś robił z motocyklem, [y/n] mu przy tym towarzyszyła i podawała mu narzędzia o które prosił. W między czasie też poszła po coś do picia.
Gdy już hamulce były gotowe, [y/n] patrzyła na motor z niezwykłym błyskiem oku, co nie przeszło obojętnie Shinichiro.
- Ale się na niego patrzysz. - Spojrzał na nią i się uśmiechnął. - Zgaduje że jest dużo facetów, którzy chcieli być na jego miejscu.
- Nie wydaje mi się. - Odpowiedziała i lekko pokiwała głową. Po czym na spojrzała na chłopaka i delikatnie go przytuliła. - Dziękuje bardzo.
- Nie ma za co, to dla mnie drobnostka.
Rozliczyli się, a na niebie coraz bardziej się ściemniało.
- Jedziesz? - Spytał Shinichiro.
- Gdzie?
- Jak to gdzie. Pojeździć z ze mną, Wakasą, Takeomi'm i resztą.
- No nie wiem, nie czuje się pewnie jeszcze jeździć sama.
- Haha rozumiem. - Chciał coś jeszcze powiedzieć, lecz przerwał mu telefon. Przeprosił ją na chwile i odebrał. Po chwili znowu podszedł. - Zbieraj się. Poznasz mojego brata.
[y/n] wzięła najpotrzebniejsze rzeczy z domu i siadła na motor za Shinichiro. Stresowała się poznać jednego z członka jego rodziny, tym bardziej dlatego że nie znała powodu, poznawania go. Dużo o nim słyszała z opowieści i wie że jest on bardzo bliski dla jego starszego brata.
Jechali jakiś nie długi czas, aż zatrzymali się pod budynkiem.
- Witam w moich skromnych progach. - Oznajmił Shinichiro i zsiadł z motoru. Pomógł też zsiąść [y/n], po czym prowadził ją do swojego pokoju. - Czuj się jak w domu.
- ...To dobry pomysł, bym tu była? - Powiedziała dziewczyna lekko speszona i zestresowana.
- Czemu miał być zły. - Odparł, otworzył drzwi i podszedł do szafy w której czegoś szukał. [y/n] w tym czasie nieśmiało usiadła na łóżku. - Ja też u ciebie byłem i było wszystko git. Po za tym jesteś moją przyjaciółką prędzej czy później byś i tak byś się tu znalazła.
- No niby tak, ale jednak się boje... - Stresowała się coraz bardziej, na co ten się zaśmiał pod nosem.
- Nie ma czego... A teraz muszę cię przeprosić, ale idę się przebrać. - Wyszedł z pokoju, zostawiając ją samą, co stresowało ją jeszcze bardziej. Rozglądała się po pokoju i miała nadzieje że nikt inny oprócz Shinichiro tam nie wejdzie, z powodu takiego że nie wiedziała jak miała się zachować.
Na jej nie szczęście, drzwi się otworzyły.
- Shinichiro? - Powiedział mały chłopczyk, za drzwiami. [y/n] jak i on byli wystraszeni. Patrzyli przez chwile sobie w oczy, aż maluch nie zaczął uciekać z krzykiem. - Aaaa Shinichiro jakaś dziewczyna jest w twoim pokoju.
[y/n] zawstydzona zasłoniła twarz rękami i lekko się śmiała z sytuacji.
- Chodź Manjiro, kogoś ci przedstawię. - Usłyszała głos Shinichiro po czym wszedł do pokoju, a za nim był dzieciaczek. - To jest [y/n], mówiłem ci już kiedyś o niej. - Spojrzał na nią. - To jest Manijro, ale możesz mówić mu Mikey.
- Jaki słodziak. - Odparła dziewczyna łagodnie uśmiechając się do niego. - Podobni jesteście.
- Gotowi? - Spytał starszy brat, dziewczyna pokiwała głową. - Manjiro, gotowy? - Powtórzył pytanie, widząc że brat go nie słucha.
- No jasne.
Pod domem braci stał Takeomi, Wakasa i Benkei. Z racji że Mikey jechał z Shinichiro, [y/n] była zmuszona jechać z kimś innym. Wypadło na Wakase, z którym poza Shinichiro miała najlepszy kontakt.
Jechali tak jak zawsze po centrum Tokio, czasami skręcając w różne mniejsze uliczki. Słońce już zaszło, lecz wciąż widać było jego niewielkie promyki.
Zatrzymali się w tym samym miejscu co kiedyś. Wszyscy zeszli z motorów i poszli na górkę, z której był śliczny widok na Tokio.
Wszyscy śmiali się i rozmawiali. Oprócz [y/n], miała nadzieję że nikt nie zauważył jej innego cichszego zachowania. Było jej smutno, gdy patrzyła jak Shinichiro dogaduje się ze swoim bratem. To nie tak że była zazdrosna o młodszego brata, bardziej chodziło o to jaką mieli relację. Była bardzo podobna do tej gdy ojciec sam zabierał ją na takie przejażdżki. Nie porównywała Shinichiro do taty, lecz gdy jeszcze żył zawsze czuła od niego troskę i wsparcie w taki sam sposób jak robił to starszy brat wobec Mikey'a. Pomijając ten fakt wszyscy bawili się jak zawsze czyli super.
- Wszystko git? - Spytał Wakasa, gdy razem z [y/n] stał pod jej domem. Odwiózł ją po skończonym spotkaniu ze znajomymi.
- Tak. Skąd takie pytanie. - Odpowiedziała i nerwowo się zaśmiała.
- Po prostu jakoś cicho dzisiaj byłaś. - Powiedział bez emocji. Spojrzała na niego lekko wystraszona, ponieważ nie chciała się z tego tłumaczyć. - Znaczy, nie żeby mnie to obchodziło, ale jakbyś potrzebowała pogadać to możesz dzwonić lub pisać.
- Dziękuję, ale naprawdę nic mi nie jest.
- No okej. - Powiedział, następnie się pożegnali i wrócili do swoich domu.
CZYTASZ
✯ 𝘚𝘩𝘪𝘯𝘪𝘤𝘩𝘪𝘳𝘰 𝘚𝘢𝘯𝘰 𝘹 𝘙𝘦𝘢𝘥𝘦𝘳 ✯
Fanfiction★✯★ [y/n] to dziewczyna wywodząca się że szczęśliwej i kochającej się rodziny. Gdy straciła tatę, odsunęła się od wszystkich swoich znajomych i została sama ze swoją mamą, którą bardzo kochała. Nigdy nie pomyślała o tym że jedno wyjście z nieznajomy...