Przypominam że od tego rozdziału rozpoczynają się spoilery z mangi. Jeśli ktoś nie jest wtajemniczony nie musi się martwić, ponieważ rozdziały dotyczące tylko anime również się jeszcze pojawią.
~~~
Pewnego ranka Shinichiro obudził się i jak co dzień leżała obok niego, jego ukochana, która smacznie sobie spała. Nie chciał jej budzić, więc dał jej delikatnego buziaka w czółko. Zaczął się zbierać, a następnie poszedł do pracy.
Kilka godzin później obudziła się [y/n]. Wstała i poszła zrobić śniadanie dla wszystkich. Wiedziała że Shinichiro pracuję, więc nie przejęła się jego brakiem.
Jakiś czas później do małego Manjiro przyszli koledzy Baji, Haruchiyo i jego młodsza siostra Senju. Zaczęli się bawić. W tym czasie [y/n] sprzątała dom.
Przecierała półki i szafki z kurzu, który się tam zalęgł. Aż nagle usłyszała potężny huk. Wystraszona pobiegła do miejsca z którego wydobył się dźwięk. Zaniemówiła gdy zobaczyła Mikey'a leżącego na podłodze tuż przed schodami. Stała chwilę jak zamurowana, była zbyt wystraszona by cokolwiek zrobić. W tym czasie zeszli się wszyscy inni którzy w tym momencie przebywali w domu.
- Mikey...?! - [y/n] podbiegła do niego, gdy się ocknęła z zamyśleń. Zaczęła go szturchać w nadziei że się podniesie i powie że nic mu nie jest. Jednak tak się nie działo. Szturchała nim mocniej, aż zaczęła panikować. - Manjiro?! Wstań proszę cię...
- My nie chcieliśmy. - Powiedziały zapłakane dzieciaki.
- Trzeba go zabrać do szpitala. - Oznajmiła dziewczyna, próbując ukryć złość i smutek. - Natychmiast!
Znajdowali się w szpitalu. Tam lekarze go przyjęli.
- My przepraszamy... - Odezwały się po raz kolejny dzieci. Każdy tam zebrany był smutny. [y/n] by nie dołować ich jeszcze bardziej ukrywała emocje i próbowała wszystkich uspokoić.
- Nic się nie stało. Czysty wypadek... - Odparła, by dodać im otuchy, doskonale wiedziała jak może to wpłynąć na ich dorosłe życie, tym bardziej że to są jeszcze dzieci.
Trochę ich obwiniała za to co się stało, lecz zdecydowanie bardziej obwiniała za to siebie. Jakby nie patrzeć były pod jej opieką i to ona powinna to pilnować.
- Zadzwonisz do Shinichiro, czy ja mam to zrobić? - Spytał się pan Mansaku. Dziewczyna pokiwała głową i wyciągnęła telefon.
- Już dzwonię. - Odparła oddalając się kawałek od wszystkich.
Sygnał brzmiał w telefonie, który trzymała przy uchu. Bała się reakcji Shinichiro. Wiedziała doskonale że dla niego Mikey jest jak oczko w głowie. Był dla niego jedną z najważniejszych osób, którą choćby nie wie co chciałby chronić.
- Shinichiro? - Odparła [y/n], gdy przestała słyszeć sygnał. Jej głos drżał, co lekko wystraszyło chłopaka. Ostatni raz, kiedy słyszał taki ton jej głosu, to był czas po śmierć jej rodzicielki, czyli około dwa miesiące temu. Nie wiedział co się stało, ale wiedział że nie jest dobrze.
- Tak? [y/n] co się stało?! - Spytał lekko przerażony.
- Manjiro, gdy się bawił spadł ze schodów i upadł nieprzytomny. - Mimowolnie łzy zaczęły lecieć z jej oczu.
- He? - Shinichiro, niedowierzał w to co słyszy.
- Mikey jest... Jest w stanie krytycznym w szpitalu.
- Zaraz tam będę. - Powiedział szybko i się rozłączył. [y/n] przetarła łzy i wróciła do reszty. Zaczęła przytulać i uspokajać wciąż wystraszone dzieciaki.
Niedługo później do szpitala wbiegł Shinichiro. Zatrzymał się pod szklaną szybą, przez którą było widać nieprzytomnego chłopczyka z zawiniętym wokół głowy bandażem i maską tlenową.
Starszy brat patrzył i nie umiał uwierzyć w to co widzi.
- Co się tak dokładniej stało? - Spytał spanikowany Shinichiro.
Baji i Haruchiyo tłumaczyli jak to się stało, że spadł ze schodów. [y/n] w tym momencie słuchała i przytulała małą Senju. Popatrzyła na Shinichiro, który był wyraźnie przejęty i zmartwiony. Po krótkim czasie, jeden z lekarzy zawołał Pana Mansaku, by z nim porozmawiać o stanie Mikey'a. Razem z nim poszedł starszy brat.
Niedługo później wyszli z pokoju z którego wcześniej zawołał ich lekarz. [y/n] podbiegła do swojego chłopaka i go przytuliła.
- Wiadomo co mu jest? - Spytała dziewczyna, wciąż się do niego tuląc. Ku jej zaskoczeniu Shinichiro nie odwzajemnił objęcia.
- Jest poważnie. - Odpowiedział szorstko. Odsunęła się od niego i spojrzała mu prosto w oczy. Patrzył się przed siebie pustym wzrokiem.
- Przykro mi kochanie. - Powiedziała cicho i położyła dłoń na jego policzku. Wtedy się na nią spojrzał, bez jakiejkolwiek emocji.
- Zostawisz mnie samemu? - Powiedział chłodno Shinichiro.
- Nie chcę cię zostawiać. Tym bardziej w takim stanie... Martwię się o ciebie...
- Zostaw mnie. - Spojrzał na nią groźnie i zdjął jej dłoń z policzka. Po czym dodał oschle. - Proszę.
Westchnęła, naprawdę bała się go zostawić samego, lecz wyglądał na groźnego. Pierwszy raz odkąd go poznała zaczął ją przerażać.
- Pójdę odprowadzić Haru, Senju i Baji'ego... - Oznajmiła. Po czym spojrzała na niego błagalnie i mocno go przytuliła mówiąc mu do ucha. - Kocham cię. Pamiętaj o tym.
Nie czekała nawet na odpowiedź. Wróciła do dzieci.
- Chodźcie odprowadzę was do domów. - Podeszła do nich i pokierowali się w stronę wyjścia. Spojrzała jeszcze na chłopaka i posłała mu wymuszony, nieodwzajemniony uśmiech.
Szli w ciszy. Zbliżali się do domu Baji'ego. [y/n] czuła się odpowiedzialna za nich, więc zadzwoniła na dzwonek do drzwi. Otworzyła wyraźnie zdziwiona kobieta.
- Dzień dobry, w czymś pomóc? - Spytała kobieta nie wiedząc co się dzieje, aż nagle zza [y/n] pokazał się jej syn.
- Przyszłam odprowadzić syna. - Powiedziała lekko drżącym głosem.
- Wejdźcie. - Wpuściła wszystkich do środka. Weszli, ale się nie rozgościli. - Czy mój syn coś zrobił?
- Nie, spokojnie... - Odparła [y/n] i zaczęła tłumaczyć co się stało. - Bawili się wszyscy. Ja w tym czasie sprzątałam w domu. Aż nagle usłyszałam huk. Ich kolega, a mój prawie syn spadł ze schodów i uderzył się w głowę.
Kobieta spojrzała groźnie na swojego syna, co nie przeszło [y/n] obojętnie, postanowiła wziąć winę na siebie. - To nie jego wina. To ja zawaliłam... Byli pod moją opieką, a ja ich nie upilnowała. Proszę się na niego nie gniewać...
- Eh niech będzie... Bardzo mi przykro...
- My już musimy iść, naprawdę dziękuje za wyrozumiałość. - Odparła i razem z Senju i jej bratem wyszli z domu.
Szli dalej do domu rodziny Akashi.
- [y/n]? - Spytała błagalnie dziewczynka. - Bolą mnie nogi, weźmiesz mnie na ręce?
- Pewnie. - Wzięła ją na jedną rękę, a drugą ręką trzymała Haru.
- [y/n]? - Spytał Takeomi, gdy byli już pod domem dzieciaków. Wiedział że są u niej pobawić się z Manjiro, lecz nie spodziewał się ich ujrzeć tak szybko tym bardziej z dziewczyną.
- Ja tylko przyszłam ich odprowadzić... - Powiedziała, puściła chłopczyka i postawiła dziewczynkę na nogi. - Papa. - Zaczęła odchodzić.
- [y/n] co się stało? - Kawałek podbiegł za nią Takeomi.
- Nie mam sił mówić, wybacz... - Odwróciła się i poszła dalej.
CZYTASZ
✯ 𝘚𝘩𝘪𝘯𝘪𝘤𝘩𝘪𝘳𝘰 𝘚𝘢𝘯𝘰 𝘹 𝘙𝘦𝘢𝘥𝘦𝘳 ✯
Fanfiction★✯★ [y/n] to dziewczyna wywodząca się że szczęśliwej i kochającej się rodziny. Gdy straciła tatę, odsunęła się od wszystkich swoich znajomych i została sama ze swoją mamą, którą bardzo kochała. Nigdy nie pomyślała o tym że jedno wyjście z nieznajomy...