♡ 22 ♡ (rozdział bez spoilerów)

102 12 0
                                    


[y/n] obudziła się kilka godzin później w łóżku w szpitalnym. Podniosła się i przetarła oczy. Od razu gdy się obudziła uderzyła w nią fala smutku, doskonale pamiętała co się stało, jednak zastanawiało ją to czemu obudziła się w tym miejscu. Po chwili namysłu, wywnioskowała to, że musiała zasłabnąć w drodze do szpitala.



Wstała z łóżka i nie pewnie wyszła z pokoju. Następnie się rozejrzała i zaczęła biec po korytarzach w poszukiwaniu Shinichiro lub lekarzy, by dowiedzieć się co się z nim stało.

Mijała pokoje i spotkała kilka pielęgniarek, które próbowały ją uspokoić, lecz bez szans. Zaczęła biegać po szpitalu by dowiedzieć się więcej, niestety była dość wczesna godzina, przez co nie było tylu ludzi ile można było się spodziewać. W pewnym momencie stanęła w miejscu i ciężko oddychała. Była zmęczona i bezradna.

- [y/n]? - Usłyszała swoje imię. Obróciła się i zobaczyła Takeomi'ego, Wakase, Benkei'a, Emmę, Manjiro. Inaczej mówiąc, wszystkie osoby z którymi dziewczyna się zadawała. Niestety nie widziała Shinichiro. Każdy wyglądał na smutnego i przejętego sytuacją. Spojrzała na nich błagalnie, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach.

- Co... z Shinichiro? - Podeszła do nich i spytała, z łamiącym się głosem.

- [y/n]... Bardzo nam przykro... - Powiedział Takeomi. Dziewczyna szybko obróciła wzrok na niego. A on kontynuował wypowiedź - ale on... Nie żyje... Zmarł na miejscu.

Po tych słowach, dziewczyna zaczęła nerwowo kręcić głową na boki. Zrobiło jej się duszno, cała się trzęsła i nie umiała złapać oddechu. Oparła się ręką o ścianę i prawie upadła na podłogę.

Wszyscy się trochę zmartwili jej stanem. Mimo że Shinichiro był dla nich wszystkich bliski, wiedzieli że to właśnie ona trzymała się go najbliżej i to ona była świadkiem jego śmierci. Nie chcieli sobie nawet wyobrażać tego co ona właśnie przeżywa.



[y/n] dostała ataku paniki, trzęsła się i nie umiała zapanować nad swoim ciałem. Okropnie się bała. Siedziała na ławce po tym jak jej znajomi ją tam posadzili. Próbowali ją uspokoić, jednak bez skutecznie. Ignorowała ich.



Po kilku minutach, gdy się trochę opanowała, Takeomi położył rękę na jej ramieniu.

- Chodź z nami na szluga. - Odparł. - Pomoże ci.

Pokiwała głową i leniwie wstała. Razem z chłopakami podążała w stronę wyjścia. Na dworze robiło się coraz jaśniej, pogoda była przyjazna. Stanęli w kółku i zapalili papierosy.

Nic nie mówili. Nikt nie spodziewał się tego co się stało kilka godzin wcześniej.

- Nie wierzę w to... - Oznajmiła, przerywając ciszę. Mężczyźni na nią spojrzeli zaciekawieni. Wypaliła papierosa i praktycznie od razu wzięła kolejnego, którego następnie zapaliła.

- Nikt w to nie wierzy. - Odparł znudzony Wakasa. Znów nastała cisza.

- Muszę to przemyśleć. - Powiedziała cicho i po prostu zaczęła od nich odchodzić.

- Nie rób nic głupiego. - Odezwał się Takeomi. [y/n] zatrzymała się w miejscu, ale lecz po chwili znów poszła w nieznanym jej, jak i im kierunku.



Miała w planach to wszystko przemyśleć, więc udała się na spacer. Chciała uniknąć kontaktów z ludźmi, dlatego wybrała się do lasu i chodziła po nieznanej jej ścieżkach. Usiadła na leżącym drzewie z dala od społeczeństwa. Zaczęła płakać, a nawet i krzyczeć z bezsilności. Nie umiała skupić się na niczym, a myśl o stracie najbliższej osoby miażdżyła ją kompletnie.

Usłyszała jakieś dźwięki, rozejrzała się i zobaczyła na ziemi rozbite szkło. Podniosła kawałek szkła i przejechała nim po swoich delikatnych nadgarstkach. Chciała się uspokoić, co trochę jej pomogło. Po ranach lekko sączyła się krew.



Po kilku minutach lub godzinach, dostała wiadomość. "Gdzie jesteś?" Sms od Wakasy wyświetlił się na telefonie [y/n]. "Przyjdź pod sklep Shinichiro. Chce pogadać." Niechętnie przeczytała wiadomości. Obraz jej się rozmywał przez łzy, lecz niechętnie wstała i kierowała się w tamto miejsce.

Szła skrótem, przez co podróż nie zajęła jej długo. Zbliżała się do sklepu. Zobaczyła swój motocykl o którym wcześniej zapomniała, a nie daleko stał Wakasa z papierosem w buzi.

- Cieszę się że przyszłaś. - Odparł znudzony.

- O czym chciałeś pogadać? - Spytała zmarnowana.

- Tak właściwie to nie chciałem. Napisałem do ciebie, by się upewnić że nic sobie nie zrobisz. - Oznajmił i wziął bucha. [y/n] lekko się zmieszała i zawstydziła. Zakrywała pocięte nadgarstki za swoim ciałem. - Chociaż widzę, że za późno napisałem.

- A czemu ci tak na tym zależy?! - Krzyknęła ze złością.

- Mi nie zależy, ale myślę że Shinichiro nie byłby zadowolony.

- Skąd wiesz?!

- Bo go znam! I nie raz opowiadał że się o ciebie martwi. - Odpowiedział, a w niej coś pękło. - Mimo że się stało to co się stało, nie zawiedź go.

- Ale ty tego nie rozumiesz! - Krzyknęła, a chłopak spojrzał na nią i czekał na kontynuację. - Jeszcze wczoraj mi obiecał, że go nigdy nie stracę, że zawsze przy mnie będzie. - Pojedyncze łzy spływały po jej policzku. Wkurzona spuściła głowę w dół.

- Przykro mi że tak się stało... - Okazał jej skruchę.

- Teraz to już nie ma znaczenia. Straciłam wszystko co miałam.

- Mylisz się. - Odparł, a dziewczyna podniosła na niego wzrok. - A co z Manjiro i Emmą? Zastępujesz im matkę.

- Nie. Razem z Shinichiro zastępowaliśmy im rodziców... - Oznajmiła i nastała cisza.

- Wybacz, ale muszę lecieć. - Powiedział Wakasa i do niej podszedł. Przytulił ją pierwszy raz i powiedział. - Miałem nie mówić, ale Shinichiro planował ci się oświadczyć. - Później jak gdyby nigdy nic odszedł.

[y/n] analizowała słowa Wakasy, nie podejrzewała że Shinichiro chciał się jej oświadczyć, co ją trochę ucieszyło, jak i zasmuciło.



Wróciła do domu i poszła sprawdzić, jak dzieci się trzymają. Ujrzała Emmę siedzącą na ziemi, tulącą się do misia i Manjiro, który leżał na łóżku. Wtedy [y/n] przypomniała sobie że chłopczyk miał urodziny. Usiadła obok niego.

- Jak się czujecie? - Spytała zmartwiona. Emma podeszła do kobiety i ją przytuliła. Starsza wzięła ją na kolana i również przytuliła. Drugą ręką za to głaskała Mikey'a, który leżał do nich tyłem.

- Zaraz wrócę. - Odparła i posadziła dziewczynkę na łóżku.

Resztkami sił, pobiegła do motoru i pojechała do cukierni kupić tort.

Wróciła do dzieciaczków, których zastała w tej samej pozycji w której ich zostawiła. W rękach, trzymała tort ze świeczkami. Podeszła i kucnęła przy łóżku.

- Mikey... Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin... - Odparła cicho i próbowała ukryć łamiący się głos. Chłopczyk leniwie się obrócił i zdmuchnął świeczki, po czym wrócił do poprzedniej pozycji.

[y/n] odłożyła tort na półkę obok i znów przytuliła Emmę, a Mikey'a głaskała po głowie.

✯ 𝘚𝘩𝘪𝘯𝘪𝘤𝘩𝘪𝘳𝘰 𝘚𝘢𝘯𝘰 𝘹 𝘙𝘦𝘢𝘥𝘦𝘳 ✯Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz