Rozdział 3
OSCAR POV'S
Ból.
Każdy w swoim życiu doświadczył tego uczucia. Czasem, ból był mniejszy, wywołany przez czynniki fizyczne, takie jak uderzenie czy mocne skaleczenie się. Jednak czasem, bywał on nie do zniesienia, i mimo, że z zewnątrz Twoje ciało nie miało żadnych skaz, to wewnątrz tak naprawdę płakało, a z Twojego serca, jedyne co pozostało to szklane drobinki. Drobinki, których zreperowanie wiązało się z cudem.
Ona mnie nie kochała.
Elizabeth Black, powiedziała mi to prosto w twarz.
Trzy pierdolone słowa.
Wystarczyły trzy pierdolone słowa. Spojrzenie w oczy i jej odejście.
Nikogo w życiu nie kochałem tak bardzo, jak jej, a kiedy padły z jej ust, słowa nie kocham cię, poczułem sztylet wbijący się w głąb mojego krwistego serca.
Nie było już dla nas szans.
A te trzy cholerne miesiące, były dla mnie walką o przetrwanie.
Tlen, który jest tak ważny,potrzebny do życia i dalszego funkcjonowania, został mi odebrany.
Bo to ona była moim tlenem.
Moim światełkiem w tunelu i lepszym jutrem. To ona była całym moim światem. Moją gwiazdką z nieba, dla której zrobiłbym kurwa dosłownie wszystko.
Jednak ona mnie nienawidziła.
A ja... Ja myślałem o niej codziennie. Każdego, pierdolonego dnia. Wracałem myślami do chwil, w których byliśmy naprawdę szczęśliwi, zamykałem oczy, widząc jej uśmiech. Uwielbiałam na niego patrzeć. Tak samo, jak uwielbiałem patrzeć na nią.
Lecz teraz, ktoś inny sprawiał, że jej usta się śmieją..
Dopijałem drinka, bijąc się przy tym z myślami, a w szczególności, z wyrzutami sumienia. Żałowałem, tak kurewsko żałowałem.
Straciłem coś najbardziej cennego. Straciłem swój skarb.
A w tym wszystkim, zatraciłem siebie.
Nie umiałam się odnaleźć w tym popierdolonym świecie, czułem się śmieciem. Jebanym, pierdolonym śmieciem, który nie zasługuje na nic, co dobre. A w szczególności na to, co najlepsze, czyli na nią.
Ona, zasługiwała na szczęście, a ja najwidoczniej, nie mogłem jej go dać.
Krzyki ludzi i głośna muzyka, która brzęczała w moich uszach, doprowadzała mnie do szału. Wszyscy bawili się dookoła i korzystali z życia, jakby jutra miało nie być.
Z kolei ja, jedyne co robiłem to siedziałem w kuchni, trując swój organizm wlewając w niego dawki procentów. Nawet nie byłem w stanie zliczyć tego, ile wypiłem.
Nie tylko dziś..
Alkohol stał się moim najlepszym przyjacielem, odkąd jej nie było obok.
CZYTASZ
RED LOVE
Romance,,Bo los sprawił, że chcąc czy nie chcąc, byliśmy na siebie skazani.'' część druga dylogii ,,LOVE''.