Rozdział 4
Bezradność, połączona ze strachem, to największa wiązanka wybuchowa, zapewniająca głowie niemały rollercoaster.
Wtedy człowiek nie kieruje się niczym, bo czym by miał, skoro w jego myślach, jedyne co się znajduje to pustka i niewiedza? A strach, który je wypełnia, ma przewagę nad twoim ciałem, i to właśnie on, powoduje pojawiający się na skórze strumyk nieprzyjemnych dreszczy.
W takim stanie właśnie byliśmy my.
Ja, mój brat Jack i pieprzony Oscar Davids, z którym chcąc, czy nie chcąc, byliśmy powiązani.
W końcu Olivia, siostra Oscar'a, nosiła w brzuchu dziecko Jack'a. No i David, David był naszym przyrodnim bratem.
Ja pierdolę.
Przecież to wszystko było takie pojebane!
Jednak w tamtym momencie, nie powinny mnie interesować żadne powiązania. Tutaj chodziło o coś znacznie innego. Stawka toczyła się o życie, jeszcze nienarodzonego dziecka Olivii i Jack'a.
Panika, była u nas na podium. Oscar odjechał z piskiem opon, a w terenie zabudowanym jechał prędkością dwukrotnie większą niż powinien. Spojrzał w lusterko, napotykając się na zmarnowaną twarz Jack'a, który głośno wzdychał, nie będąc w stanie wydukać z siebie ani słowa.
Chłopak, odkąd dowiedział się o tym, że zostanie ojcem, zmienił się nie do poznania. Wydoroślał. Olivię stawiał zawsze na pierwszym miejscu i dbał o nią, jak mało kto. Nie spodziewałabym się tego, że typowy podrywacz, który relacje z dziewczynami traktował przelotnie, będzie w stanie wejść w poważny związek. Oni się kochali. Jack pierwszy raz w życiu kogoś kochał. Tak naprawdę, szczerze. Zawsze, kiedy przesiadywali u nas, w moim oku kręciła się łezka. Widok ich szczęśliwych, wzruszał mnie. Zazdrościłam im takiej relacji, a kiedy widziałam, ich ekscytację, związaną z rodzicielstwem, coś we mnie uderzało. Rozpływałam się, cholernie pragnąc znaleźć kogoś, kto będzie dla mnie taki, jaki był Jack dla Olivii.
Jeśli teraz stałoby się coś z jej ciążą.. O boże. Przecież mój brat.. On by się kurwa po tym nie pozbierał.
- Co ona ci dokładnie powiedziała? - spytał Oscar, który pokonywał ostry zakręt, nie zwalniając przy tym prędkości, przez co moje ciało zetknęło się z drzwiami samochodu. Mój błąd, zapomniałam o zapięciu pasów, jednak kiedy poczułam na sobie gniewne spojrzenie bruneta, od razu się nimi zabezpieczyłam.
- Zadzwoniła do mnie.. - zaczął Jack, któremu wydukanie jakiekolwiek słowa przychodziło naprawdę z ogromną trudnością. Kątem oka, kiedy na niego spoglądałam, widziałam, jak dłonie, które trzymał na swoich udach, drżały mu jak oszalałe. - Była roztrzęsiona, płakała. Mówiła, że krwawi, że tej krwi jest coraz..
- Kurwa mać. - przerwał mu Oscar, coraz mocniej napierając stopą na gaz, przez co jego pojazd pędził jak oszalały. Czułam się, jakbym brała udział w jakiś cholernych wyścigach, w których nigdy nawet nie uczestniczyłam.
- Dzwoniłem na pogotowie, ale pewnie my będziemy tam szybciej. Powiedzieli, że na razie nie mają wolnych karetek i musimy czekać aż któraś z nich się zwolni! Rozumiecie to kurwa? Dziewczyna w ciąży dostała krwotoku, jest sama w domu, a na pomoc karetki nawet nie ma co liczyć!
- Jeśli coś jej się stanie, rozpierdolę tym ratownikom kurwa łeb. - warknął Oscar przez zaciśnięte zęby, a jego buzia nabierała coraz to większego wyrazu, wkurwienia, przeplatanego ze strachem, te emocje skrywały się w jego brązowych oczach.
- Boje się, że ona..
- Jack! - odezwałam się, chcąc jakoś uspokoić brata. Mimo, że sama miałam podobne obawy do jego i czarne scenariusze, próbowałam zachować zimną krew. Nie chciałam go jeszcze bardziej nakręcać, i tak już był za bardzo spanikowany. - Będzie wszystko dobrze. - wysiliłam się nawet na uśmiech. Oczywiście sztuczny. Tak dla pozorów.
CZYTASZ
RED LOVE
Romance,,Bo los sprawił, że chcąc czy nie chcąc, byliśmy na siebie skazani.'' część druga dylogii ,,LOVE''.