Rozdział 9
(kontynuacja, część ostatnia)Oscar wparował do środka swojego domu, rozglądając się niespokojnie po zakurzonym, oklejonym milionem różnych taśm korytarzu. Ludzie, których zatrudniłam znakomicie znali się na swojej pracy. Wszystko szło ku dobremu. Była ich czwórka. Każdy zajęty był czymś innym. Kobieta, której wręczyłam pieniądze, była cała umazana od białej farby, której intensywny zapach rozprzestrzenił się po całym pomieszczeniu. W pierwszej kolejności zwróciłam na nią uwagę, może właśnie dlatego, że obok niej, stał mężczyzna w ubraniach roboczych, który z zapałem malował ścianę. Początkowo uznałam go za jednego z pracowników, jednak kiedy przyjrzałam się jego twarzy, zamarłam. Pieprzony Michael Davids bawił się w odnawianie domu swoich dzieci, które przez lata miał w głębokim poważaniu. Palant.
Modliłam się w głębi duszy, żeby Oscar go nie poznał, modliłam się też, żeby zasrany Michael do niego nie podszedł i nie wypalił z tekstem; Cześć synu, kolejka po mleko była zbyt długa, ale wróciłem. Jednak moje modlitwy poszły na marne, a kiedy dwie pary brązowych, niemalże identycznych tęczówek spotkały się ze sobą, mi wstrzymał się oddech na dłuższą chwilę. Twarz bruneta od razu nabrała wyrazu, a jego wzrok, który podczas wpatrywania się w mężczyznę, robił się coraz intensywniejszy, mówił jedno; zabije cię.
On wiedział.
Czułam to.
Nawet nie był zszokowany ludźmi, którzy pałętali się po jego domu. Nawet nie zadawał pytań, co tu robią. Zacisnął solidnie pięści, tak samo, jak usta w wąską linię. I nie zważając na obecność innych, zaczął zmierzać w kierunku ojca. Ze wściekłością wymalowaną na buzi. Zdezorientowany Dav szeptał coś do mojego ucha, nie rozumiejąc postępowania brata i tego, czym się kierował. Chciałam go jakoś uspokoić, bo już przeszedł wystarczająco dużo złego, ale musiałam ogarnąć Oscar'a.
Był wkurwiony, a wkurwiony Oscar to Oscar zdolny do wszystkiego.
Obiecałam David'owi, że uspokoję jakoś bruneta i niemalże biegiem, ruszyłam za nim, jednak to nie powstrzymało go od wzięcia do rąk pudła z farbą. Tak samo, jak nie powstrzymało go od wylania jej na głowę ojca. Ja pierdolę.
Pracownicy z niedowierzaniem patrzyli na całą tą sytuację. Oscar nie dość, że przeszkodził w ich pracy, to jeszcze dał im dodatkową robotę, brudząc zakurzałą podłogę jasnym pigmentem. Poczułam niemałe zakłopotanie. Michael próbował zetrzeć ze swojej twarzy warstwę bieli, a brązowooki mordował go spojrzeniem, wyciągając w jego stronę łapy. Jeszcze brakowało mi napierdalania. Złapałam go za nadgarstek, próbując go ogarnąć, ale on się do chuja wyrywał.
- Oscar, do cholery! - krzyknęłam będąc wściekła. - Ogarnij się!
Brunet przelotnie na mnie spojrzał, a wtedy ja dostrzegłam złość, która biła z jego oczu na kilometr. Nienawidził ojca najbardziej na świecie i byłby gotów zrobić mu największą krzywdę świata.
- Odpierdol się ode mnie i mojego domu! - wbił swój wzrok ponownie w mężczyznę, podnosząc ton. Kiedy tak się wydzierał, ja automatycznie zaczynałam się go bać. Przerażał mnie. Przerażało mnie to, w jaką wściekłość potrafił wpadać. Wiedziałam, że to nie był dla niego lekki temat, dlatego by dać mu chociaż małe wsparcie, muskałam jedną z jego dłoni. Wdech i wydech.
- Synu, proszę poroz.. - próbował wykrztusić coś z siebie Michael, ale przez wcięcie się David'a, nie dokończył.
- To jest nasz ojciec!? - zapytał zszokowany chłopiec, robiąc kilka kroków w naszą stronę.
CZYTASZ
RED LOVE
Romance,,Bo los sprawił, że chcąc czy nie chcąc, byliśmy na siebie skazani.'' część druga dylogii ,,LOVE''.