— No to zaczynamy...
Siedzieli w perfekcyjnym okręgu, więc szklana butelka znalazła się w idealnym położeniu. Mikołaj sączył powoli sok, obserwując swoje nowe towarzystwo. Grupa była mała, raczej wszyscy się ze sobą znali, ale chłopak i tak wyczuwał niewielkie napięcia w powietrzu. Jednak on sam prezentował się jak najbardziej spokojnie oraz wyluzowanie.
Fagata, jako że to ona zainicjowała ową grę, dostała możliwość zakręcenia pierwsza. Na kilka sekund zapadła grobowa cisza, jednak gdy czubek zwalniał, wszyscy zaczęli się emocjonować.
Padło na niebieskowłosego chłopaka, którego imienia Mikołaj dalej nie znał.
Para nie zdawała się zawiedziona, a wręcz przeciwnie. Ochocza wstali ze swoich miejsc i przy akompaniamencie oklasków, a także gwizdów, weszli do garderoby. Ktoś przy okazji włączył stoper.
— Więc... — Gimper podrapał się po włosach, nie spodziewając się tak ciężkiej ciszy — Na czym pracujesz teraz, Konopskyy?
Oczywiście, że temat pracy. O czym innym może rozmawiać wśród dorosłych ludzi?
— Wiesz... — zaczął powoli. Nie chciał niczego za dużo zdradzić, ale omijająca odpowiedź również nie była w jego stylu. Musiał... Musiał znaleźć odpowiedni dobór słów. Przy okazji zerknął na Wardęgę, który teraz z wielkim zaciekawieniem mu się przyglądał.
— Tylko ten YouTube i YouTube. — wtrąciła się nagle szatynka, siedząca przy nim — Praca nie jest wszystkim, prawda?
Polać jej, pomyślał.
— Ja na przykład jestem wielce ciekawy, co wymyśliłeś. — głos Wardęgi zdawał się rozbawiony, ale także... dziwnie zmęczony.
— Już, uspokójcie się. — Gimper się odezwał.
— Ależ ja nic nie robię! — brodaty obruszył się, pociągając kolejny łyk piwa — Mam rację? — owo pytanie skierował już bezpośrednio do chłopaka.
Konopskyy się wyprostował, a następnie nieco przechylił głowę w bok.
— Robię materiał o krasnalach leśnych. — powiedział z pełną powagą. Ludzie nieco parsknęli śmiechem, jednak jego przeciwnik naprzeciwko niego nawet się nie wzruszył.
— Nie sądziłem, że wierzysz w takie rzeczy. — mlasnął — One raczej się pojawiają tylko w bajkach dla dzieci.
— Też tak myślałem, ale poznałem cię i...
— Mhm... I co w takim razie możesz o nich powiedzieć? — oparł się łokciami o kolana, aby zmniejszyć odległość — Jak tam twój research?
Prowokował go, a chłopak całkowicie temu wpadł.
— To najbardziej wkurwiające i bezmyślne stworzenia.
— Coś jeszcze?
— Nienawidzę ich. Gdybym mógł...
Mikołaj kolejny raz poczuł, że cały się w środku gotuje, a jego serce, z niewyjaśnionych powodów, coraz szybciej bije.
Tak bardzo nie mógł znieść tych wszystkich żywych i eksplodujących emocji. Musiał się ich pozbyć. Chciałby mu powiedzieć, jak bardzo go nienawidzi, jak pragnie, aby on znikł z jego głowy.
A zwłaszcza dzisiaj.
Z garderoby wydobył się długi, męski jęk. To trochę rozluźniło atmosferę, bo jakby nie patrzeć reszta siedziała i cicho im się przyglądała.
CZYTASZ
Zagadkowa miłość \ Wardęga x Konopskyy [enemies to lovers]
Ficção Adolescente"- Przestań, bo się zarumienię, cukie... - zaczął, robiąc kilka kroków do przodu. " Dzieją się rzeczy z nie tego świata, gdy dwóch największych wrogów spotykają się na imprezie i wraz z nimi pojawiają się problemy...