Ciche i jednomierne mruczenie powoli, ale skutecznie wybudziło Sylwestra z głębokiego snu. Otworzył jedną powiekę, a gdy tuż przy swojej twarzy zobaczył Channel, uśmiechnął się. Wyciągnął dłoń, by móc ją pogłaskać, na co było zadziwiająco chętna. Otarła się o niego parę razy, aż w końcu postanowiła zakończyć ową słodką chwilę i zeskoczyć z łóżka.
Poleżał tak przez moment, aż zorientował się, iż to nie był jego kot. Przecież ja nawet nie mam kota, pomyślał. Rozbudził się gwałtownie, rozglądając dookoła. Przez fakt pierwszego nocowania u Mikołaja pierwsze kilka sekund zastanawiał się, gdzie on do cholery był.
Po przypomnieniu sobie ostatniego wieczora opadł ponownie na materac z coraz większą radością wypisaną na twarzy. Nie uczynili jakiś niesamowitych rzeczy kilka godzin wcześniej. Bardziej zamówili dobre jedzenie, odpalili grę na konsoli i leżeli pod ciepłym kocem.
Chociaż, co do ostatniego punku, rzecz wyglądała czysto teoretycznie.
Jak się okazało, Mikołaj w czasie stawania się graczem, zostawiał za sobą swoją spokojną i miłą stronę. Gdy pojawiły się pierwsze problemy z przejściem danego poziomu, wściekał się niemiłosiernie. Także koc po jego stronie został szybko skotłowany, a następnie wyrzucony na podłogę.
Zanadto nie pamiętał ostatnich chwil. Zmęczenie tak szybko złapało go w sobie sidła, iż gdy tylko przypadkiem położył głowę na poduszkę, zasnął. I jak, widać Konopskyy postanowił go nie budzić.
Spojrzał w bok, chcąc ujrzeć chłopaka, ale... nie znalazł jego twarzy tuż przy swojej, co uznał za wielce podejrzane. Zagadka została rozwiązana w ekspresowym tempie, ponieważ po przypadkowym położeniu ręki na brzuch, poczuł coś miękkiego. O dziwo nie była to kotka.
Brunet musiał zasnąć w poprzek, gdyż jego całe ciało znajdowało się w odwróconej pozycji. Głowę opierał o jego brzuch, a także jedną ręką przytulał się do uda. Wyglądał... nader uroczo. Jak najbardziej niewinna istota chodząca po tej planecie. Oczywiście zaraz po Channelce.
Przez chwilę utrzymywał dłoń nad jego włosami, zastanawiając się, czy powinien zanurzyć w nich palce. Martwił się, że jeśli Mikołaj się obudzi i zrozumie, co się dzieje, to ucieknie. Chociaż nie. Zapomniał, to była jego kwestia.
Mieli tak jeszcze wiele do przegadania. Serce mu drżało, jakby przez kolejny głupi błąd mógłby zrobić coś nie tak. A wczoraj... Dawno tak dobrze się nie bawił. Nawet po fakcie, jak chłopak z całej siły uderzył go poduszką.
Potrafiłeś rozpiąć mu rozporek, a nie potrafisz wykonać tak prostego gestu?
Początkowo dotknął jego ramion, delikatnie je muskając palcami. Omiótł spojrzeniem jego całą sylwetkę. Ciężko byłoby nie zauważyć jego długich kończyn oraz szczupłego ciała, aczkolwiek... Przez chwilę zastanawiał się, jakby wyglądał bez luźniej koszulki. No i może dresów. Rozmyślał tak czysto hipotetycznie, rzecz jasna.
Dłoń zsunęła się z barków i pogładził jego rozgrzaną skórę. Opuszkami palców przejechał po jego szyi, aż w końcu trafił na pierwsze kosmyki włosów. Nieznacznie je pociągnął, a następnie, już finalnie, zaczął się nimi bawić. Nie spodziewał się, iż naturalnie jego fryzura była taka gęsta oraz tak cholernie miła w dotyku. Mógłby zostać tutaj już na wieczność.
— Mhhh... Mh... — chłopak zamruczał cicho. Wardęga uśmiechnął się na ten dźwięk.
— Dzień dobry. — powiedział, dotykając również jego policzek. Mikołaj leniwie się przewrócił na drugi bok i mlasnął ustami.
— Mhm... — mruknął ponownie. Zapewne brunet jeszcze wybudzał się z półsnu. Wardęga zaśmiał się na jego gadatliwość. Młody przesunął się ku niemu, tak aby mógł zostać objęty. A Sylwester od razu to wykonał.
Leżeli wtuleni w siebie tak przez kilka minut. Nawzajem ogrzewali swoje ciała, a ciepło koiło ich wszystkie zmartwienia oraz udręki. Konopskyy wciąż będąc całkowicie zaspany, schował głowę w zagłębienie szyi mężczyzny. Jego oddech łaskotał mężczyznę. Wardęga próbował zachować spokój oraz oddychać równomiernie. Tym razem to on był tym panikującym. Nigdy nie doznał takiej bliskości od drugiego człowieka.
Nie zorientował się, gdy ten złoży kilka pocałunków na jego skórze. Odchylił nieco głowę, dając mu więc przestrzeni, co Mikołaj od razu wykorzystał. Obdarowywał go mokrymi pocałunkami, przy okazji przybliżając się coraz bliżej. Druid objął go w talii, przez co Konopskyy niemalże na nim leżał. Ich uda naciskały na siebie.
Wardęga złapał go za szczękę i nieco ją podniósł, by móc pocałować go prosto w usta. W porównaniu do poprzednich pocałunków ten był znacznie, ale to znacznie spokojniejszy i łagodniejszy.
— Co za... — Mikołaj wyszeptał prosto w jego wargi — Piękny poranek.
Poczuł tylko, jak drugi wygina usta w uśmiech. Uśmiechał się dziś tak wiele razy.
Konopskyy poruszył się niezgrabnie, napierając na krocze kochanka. Ten jęknął głośno, nie mogąc zapanować nad niespodziewanym uczuciem. Uniósł jedną nogę do góry, by idealnie na siebie napierać.
Ich dłonie błądziły nawzajem po swoich ciałach. Wardęgi palce jako pierwsze wpełzły pod koszulkę Mikołaja. Jego skóra był tak gładka... Gdyby tylko mógł zacisnąć na niej palce albo...
Tuż nad jego głową komórka wydała cichy dźwięk powiadomienia.
Zignorował to, miał teraz o wiele ważniejsze sprawy. Mikołaj również tak uczynił. Powoli poruszył biodrami, co sprawiło, że cicho westchnęli z rozkoszy. Pocałunki przeistaczały się w coś intensywniejszego. Nabierało to wszystko tempa.
Kolejne powiadomienie i kolejne. Po sekundzie znów ten sam wkurzający dźwięk.
— Kurwa... — sapnął. Próbował namacać, gdzie leżała jego komórka. A gdy po chwili gimnastyki ją znalazł, spróbował ją wyciszyć.
Mimo wszystko kątem oka ujrzał jedną bardzo podejrzaną notyfikację z Twittera. Jedna osoba, którą obserwował, napisała post:
"A co jeśli Wardęga i Konopskyy tylko udają wrogów?"
— Co? — wymsknęło mu się. Mikołaj cały zarumieniony odsunął się nieco od niego, sam spoglądając na wyświetlacz. Wardęga otworzył aplikację i jak się okazało, cała jego gówna była pokryta filmikiem z ich kłótni — Widziałeś to?
— Właściwie... To tak. Wczoraj zaczęli o tym pisać, aczkolwiek nie sądziłem, że to aż tak wybuchnie. — zmarszczył brwi, zabierając mu telefon — Nie... — usiadł mu na kolanach. Tym Sylwester cudem powstrzymał kolejny jęk.
Razem przeczytali tweeta Fagaty:
"Dziwne, że kilka chwil w szafie może tak działać na ludzi🤭"
A pod nim wybuchła niemalże cała debata na temat ich relacji i czy to aby o nich chodziło kobiecie. Nieco bardziej rozśmieszył Konopa tweet Gimpera, który brzmiał wyłącznie "XD". Widać, że to był jego przyjaciel.
— Pewnie wszyscy o nas będą gadać. — skwitował brodacz.
— Już to robią. Nawet największe konta informacyjne podają to dalej... — westchnął głośno — Będziemy mieć niezłe kłopoty.
— Mhm. — Wardęga odpowiedział, czując mieszankę dziwnego strachu, jak i podniecenia przez mężczyznę obok.
__________________
Kiedy człowiek wchodzi na wattpada po dniu na uczelni i widzi niemalże 10k wyświetleń. Zatkało mnie ze szczęścia i miłości do was <3
Także tak... czas na piękne (lub bardzo bolesne, jeszcze nie wiem) dramy B)
Obiecuję, że będzie ciekawie!
Trzymajcie się ciepło
CZYTASZ
Zagadkowa miłość \ Wardęga x Konopskyy [enemies to lovers]
Novela Juvenil"- Przestań, bo się zarumienię, cukie... - zaczął, robiąc kilka kroków do przodu. " Dzieją się rzeczy z nie tego świata, gdy dwóch największych wrogów spotykają się na imprezie i wraz z nimi pojawiają się problemy...