— Odkupujesz mi wazon. — Mikołaj skwitował, wchodząc do salonu.
Gimper siedział rozłożony na sofie, przytulając do siebie małą poduszkę. Wyglądał, jakby zobaczył coś traumatyzującego i już nigdy nie będzie takim samym człowiekiem. Co chwilę zerkał to na swojego przyjaciela, a to na Sylwestra, który siedział na fotelu.
Chłopak, widząc to komiczne widowisko, przewrócił oczami. Poprawił swoją koszulkę, aby leżała już porządnie i przysiadł się obok Tomka. Przypominało to nietypową rozmowę rodzinną, gdzie dzieciak dowiaduje się o rozwodzie rodziców i fakt, że nigdy nie był ich ulubieńcem.
— A ty mi odkupujesz oczy.
— Czeka się, aż ktoś otworzy drzwi, jeśli wchodzisz do cudzego domu. — skomentował, patrząc się na niego spod byka. Gimper wciąż wyglądał na niezadowolonego.
— Naprawdę myślałem, że leżysz zakrwawiony na podłodze i walczysz o ostatni oddech. — powiedział, zerkając na niego — Nie odpisywałeś mi na żadne wiadomości, zacząłem się martwić.
— Wiadomości? — chłopak wyciągnął z kieszeni telefon. Rzeczywiście miał powiadomienie o nieprzeczytanych SMSach. Szybko otworzył aplikację i przewinął na samą górę.
Gimper: Stary, Wardęga dzwonił i pytał się o twój adres
Gimper: Mówił, że to coś bardzo ważnego. Chyba do ciebie jedzie czy coś
Gimper: Co się z wami ostatnio dzieje?
A piętnaście minut później zaczął się prawdziwy spam.
Gimper: Konop?
Gimper: Wardęga jest już u ciebie?
Gimper: Wszystko w porządku?
Gimper: Mikołaj odpisz mi
Gimper: Mikołaj
Gimper: Halo D:
Gimper: Odpisz mi idioto
Gimper: Jadę do ciebie. Człowiek nawet w spokoju Rancza nie może obejrzeć
— Wybacz, telefon miałem wyciszony. — uśmiechnął się nieco głupkowato, gdy skończył przeglądać chat.
— Teraz nie dziwię się dlaczego. — powiedział, znacząco się na nich patrząc.
— Nie posądzam cię o nic takiego... — Wardęga zaczął niepewnie, po raz pierwszy się odzywając — Ale zachowaj to wszystko dla ciebie, dobrze?
— Jedyną osobą, która się o tym dowie, to mój terapeuta. — krzyknął krótko z bólu, gdy przyjaciel obok trzasnął go w ramię. Dość solidnie — Nie no, poważnie. Nie jestem jakimś chujem, to wasza sprawa. — uśmiechnął się delikatnie — Ale jeśli kiedykolwiek jeszcze raz skrzywdzisz Konopa, to utnę ci tę piękną bródkę. — owe słowa skierował już do mężczyzny przed nim.
Wardęga wyłącznie pokiwał głową, próbując powstrzymać śmiech. Nie, żeby coś insynuował, ale Tomek z takimi groźbami nie brzmiał, ani nie wyglądał groźnie. Aczkolwiek zrozumiał cały przekaz.
Nie zamierzał już nigdy w życiu skrzywdzić Mikołaja.
Resztę dnia spędzili we wspólnym gronie. Gimper, przede wszystkim, obejrzał powtórki Rancza i komentował każdy najdrobniejszy szczegół. Sylwester początkowo opierał się zostaniu oraz takiemu spędzeniu czasu, ale końcowo to on najbardziej się załamywał, czy śmiał. Obiecał koledze, że z pewnością, gdy będzie mieć wolną chwilę, to nadrobi wszystkie sezony.
CZYTASZ
Zagadkowa miłość \ Wardęga x Konopskyy [enemies to lovers]
أدب المراهقين"- Przestań, bo się zarumienię, cukie... - zaczął, robiąc kilka kroków do przodu. " Dzieją się rzeczy z nie tego świata, gdy dwóch największych wrogów spotykają się na imprezie i wraz z nimi pojawiają się problemy...